Po skończonym śniadaniu Ino przebadała szybko Itachi’ego i podała mu kilka naparów. Uchiha bez słowa skargi wypił wszystkie przygotowane przez nią płyny.
-Kiedy będę mógł trenować? – zapytał.
-Na pewno nie w tym tygodniu – pouczyła go dziewczyna. – Rana co prawda zagoiła się, ale ty jesteś zbyt osłabiony. Musisz poczekać.
Uchiha tylko skinął głową z niechęcią, ale nie powiedział nic. Wyszedł z laboratorium, dziękując Ino w drzwiach. Młoda Yamanaka zebrała wszystkie rzeczy i pokładała je w odpowiednich miejscach w szafkach. Wyszła z laboratorium i na korytarzu spotkała Hidana.
-Cześć, maleńka… – białowłosy uśmiechnął się do niej uroczo. – Może pójdziemy tak na mały spacer.
-Ja… właściwie to… – zaczęła, czując w duchu, że nie powinna przystawać na propozycję Jashinisty. – Ja mam…
-Łapy przy sobie, Hidan – ostry głos osadził Jashinistę na miejscu. – Żebym się Kat nie musiał skarżyć.
Jashinista tylko prychnął niechętnie.
-Pan mrukliwe drewno dziś nie w sosie? – rzucił.
Ino krzyknęła krótko, gdy ostrze Sasori’ego uderzyło w białowłosego tak mocno, że Jashinista aż osunął się po ścianie. Kolec, nasączony trucizną, zatrzymał się tuż przed twarzą Hidana.
-Ja nie żartuję, Hidan – zauważył chłodno. – Łapy przy sobie.
Białowłosy nie wiedzieć czemu uśmiechnął się i otarł krew z wargi.
-Czyli Zetsu mruczał nie od tak sobie – zauważył. – Nasza sprzeczna sama w sobie roślinka wie doskonale, co się tu wyprawia. A więc i Kat też wie…
-Milcz – Sasori przysunął swój ogon niżej, wbijając go w klatkę piersiową Hidana. Jashinista nawet się na to nie skrzywił, choć Ino zauważyła, że spod ogona wypływa krew białowłosego.
-Nie ominęło cię to, co Sasori? – Hidan wciąż się uśmiechał. – A więc tak wygląda sprawa… bądź pewien, że nie tknę nawet palcem twojej dziewczyny.
Jashinista odsunął od siebie ogon Sasori’ego i wciąż uśmiechając się do niego zaczepnie, wszedł do swojego pokoju. Sasori zwinął ogon i bez słowa ruszył w stronę swojego pokoju.
-Sasori-san… – zaczęła Ino.
-Wracaj do siebie – przerwał jej lalkarz.
Lalkarz otworzył drzwi i wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi z cichym trzaskiem. Ino podeszła do nich i zapukała.
-Wejść! – głos lalkarza był chłodny.
Ino cicho wślizgnęła się do środka, zamykając za sobą drzwi. Omiotła spojrzeniem pokój. Wszędzie walały się narzędzia, kawałki drewna, metalu, papiery i zwoje. Szafki zapełnione były dokumentami, książkami i fiolkami z truciznami. W rogach pokoju porozstawiane były bojowe kukły.
-Czego? – warknął nieprzyjemnie Sasori.
-Ja… chciałam podziękować – zauważyła.
-Świetne. Podziękowałaś, to teraz wyjdź – rzucił chłodno lalkarz.
-Ale… – zaczęła dziewczyna.
Nawet nie zdążyła skończyć, gdy do pomieszczenia bez pukania wpadł Deidara.
-Jest źle… – zauważył blondyn. – Mamy wiadomość od Kat.
Sasori drgnął nieco i natychmiast ruszył za Deidarą. Wszyscy zebrali się w kuchni, łącznie z Ino. Na środku stołu leżała biała kartka, zaplamiona krwią. Ino z przerażeniem zauważyła, że słowa, napisane na niej, nie dość, że chaotyczne i nierówne, były napisane właśnie tą czerwoną cieczą. Obok listu leżała lilia, a jej białe płatki zaplamione były krwią.
CZYTASZ
Akasuna no Sasori - Historie KatD
Fiksi PenggemarTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2010/02/15/kwiat-pierwszy-czerwien-wielki-w-kwiaciarni-konoha/ Życzę miłego czytania.