..!.. Kwiat Jedenasty..!.. Lilia powrotu we krwi.

289 30 1
                                    

Po skończonym śniadaniu Ino przebadała szybko Itachi’ego i podała mu kilka naparów. Uchiha bez słowa skargi wypił wszystkie przygotowane przez nią płyny.

-Kiedy będę mógł trenować? – zapytał.

-Na pewno nie w tym tygodniu – pouczyła go dziewczyna. – Rana co prawda zagoiła się, ale ty jesteś zbyt osłabiony. Musisz poczekać.

Uchiha tylko skinął głową z niechęcią, ale nie powiedział nic. Wyszedł z laboratorium, dziękując Ino w drzwiach. Młoda Yamanaka zebrała wszystkie rzeczy i pokładała je w odpowiednich miejscach w szafkach. Wyszła z laboratorium i na korytarzu spotkała Hidana.

-Cześć, maleńka… – białowłosy uśmiechnął się do niej uroczo. – Może pójdziemy tak na mały spacer.

-Ja… właściwie to… – zaczęła, czując w duchu, że nie powinna przystawać na propozycję Jashinisty. – Ja mam…

-Łapy przy sobie, Hidan – ostry głos osadził Jashinistę na miejscu. – Żebym się Kat nie musiał skarżyć.

Jashinista tylko prychnął niechętnie.

-Pan mrukliwe drewno dziś nie w sosie? – rzucił.

Ino krzyknęła krótko, gdy ostrze Sasori’ego uderzyło w białowłosego tak mocno, że Jashinista aż osunął się po ścianie. Kolec, nasączony trucizną, zatrzymał się tuż przed twarzą Hidana.

-Ja nie żartuję, Hidan – zauważył chłodno. – Łapy przy sobie.

Białowłosy nie wiedzieć czemu uśmiechnął się i otarł krew z wargi.

-Czyli Zetsu mruczał nie od tak sobie – zauważył. – Nasza sprzeczna sama w sobie roślinka wie doskonale, co się tu wyprawia. A więc i Kat też wie…

-Milcz – Sasori przysunął swój ogon niżej, wbijając go w klatkę piersiową Hidana. Jashinista nawet się na to nie skrzywił, choć Ino zauważyła, że spod ogona wypływa krew białowłosego.

-Nie ominęło cię to, co Sasori? – Hidan wciąż się uśmiechał. – A więc tak wygląda sprawa… bądź pewien, że nie tknę nawet palcem twojej dziewczyny.

Jashinista odsunął od siebie ogon Sasori’ego i wciąż uśmiechając się do niego zaczepnie, wszedł do swojego pokoju.  Sasori zwinął ogon i bez słowa ruszył w stronę swojego pokoju.

-Sasori-san… – zaczęła Ino.

-Wracaj do siebie – przerwał jej lalkarz.

Lalkarz otworzył drzwi i wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi z cichym trzaskiem. Ino podeszła do nich i zapukała.

-Wejść! – głos lalkarza był chłodny.

Ino cicho wślizgnęła się do środka, zamykając za sobą drzwi. Omiotła spojrzeniem pokój. Wszędzie walały się narzędzia, kawałki drewna, metalu, papiery i zwoje. Szafki zapełnione były dokumentami, książkami i fiolkami z truciznami. W rogach pokoju porozstawiane były bojowe kukły.

-Czego? – warknął nieprzyjemnie Sasori.

-Ja… chciałam podziękować – zauważyła.

-Świetne. Podziękowałaś, to teraz wyjdź – rzucił chłodno lalkarz.

-Ale… – zaczęła dziewczyna.

Nawet nie zdążyła skończyć, gdy do pomieszczenia bez pukania wpadł Deidara.

-Jest źle… – zauważył blondyn. – Mamy wiadomość od Kat.

Sasori drgnął nieco i natychmiast ruszył za Deidarą. Wszyscy zebrali się w kuchni, łącznie z Ino. Na środku stołu leżała biała kartka, zaplamiona krwią. Ino z przerażeniem zauważyła, że słowa, napisane na niej, nie dość, że chaotyczne i nierówne, były napisane właśnie tą czerwoną cieczą. Obok listu leżała lilia, a jej białe płatki zaplamione były krwią.

Akasuna no Sasori - Historie KatD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz