(...) Upadając z mostu razem z gepardem złapałem się ostatkiem sił krawędzi przepaści, której ledwo się trzymałem, gdyż była lodowata. Nie czułem już żadnej z moich nóg, do których przyczepione było swoimi pazurami zwierze. Myślami biłem się, że zachowałem się tak nie ostrożnie. On na pewno by tak nie postąpił. Tak bardzo pragnę, żeby mnie teraz uratował jak to miał w zwyczaju. Żeby złapał mnie za dłoń, wziął na ręce, a ja owinąłbym swoje dłonie wokół jego szyi i ...
- Ian!- krzyknąłem nie wyczekując już ani chwili dłużej, gdyż moje dłonie były już u progu sił.
- Rael!- zdziwiłem się kiedy usłyszałem znajomy mi głos, wypowiadający moje imię. Spojrzałem na niego, kiedy biegł w moim kierunku z wyciągniętą dłonią . Pełen szczęścia podniosłem kąciki ust do góry i jedyną ręką, którą się trzymałem, wyciągnąłem w jego stronę, czując przy tym jak spadam coraz niżej i tracę go z oczu.
Znowu nie możemy być razem.
Moja ciało stawało się coraz cięższe i cięższe, serce biło powoli i równomiernie, a jednak przyspieszało z każdą chwilą, gdy uświadamiałem sobie, że spadam. Chwilę czułem, jakbym szybował po niebie tak lekko bez jakichkolwiek zahamowań. Zawsze o tym marzyłem. Wtedy w tamtej klasie, zanim go zobaczyłem, myślałem o ty samym. Jednak on postawił mnie na nogi, pomógł mi bezpiecznie stanąć na ziemi i iść przed siebie razem z nim. Teraz muszę się postarać, żeby dotrzymać mu kroku. Odnalazłam mnie, więc nie mam wyjścia.
Otworzyłem oczy, które jak się okazało, miałem zamknięte. Widziałem przed sobą stróżkę jasnego światła, a wokół otaczała mnie wyłącznie ciemność. Nadal spadam. Spojrzałem lekko w dół i zobaczyłem zwierze, które uparcie trzymało się moich nóg. Co on tu robi? Czemu ja... ja go nie czułem...
Wystraszyłem się tego. Co mnie czeka na dole? Czemu trwa to tak długo? Co się dzieje z moimi nogami?
W tym samym momencie poczułem silne uderzenie, które przeszło przez całe moje ciało i sprawiło, że głowa pękała mi z bólu. Jestem już na dole, więc czemu...?
- Hej?! Nic ci nie jest?!- upadłem na geparda, który był pode mną. Nie miałem pojęcia, czemu w ogóle zadałem mu to pytanie.
- N-n-nie- usłyszałem głos w mojej głowie. Wow?! Czemu znowu go słyszę? Czy to przez to że się stykamy? Może... mam teraz okazję żeby dowiedzieć się więcej, kiedy jesteśmy nieruchomi.
- Hej, powiedz mi, czemu nas ścigasz i kim jesteś? I... ciekawi mnie kim jest ten"on", o którym wcześniej mówiłeś?
- J-j-ja muszę g-go słucha-ać...- nastała chwila ciszy. Głos, który słyszałem do tej pory był mocno zachrypnięty i taki nie pewny, trochę jakby przestraszony. W pewnej chwili zrobiło mi się go szkoda. Tylko czemu?- O-o-on ją trzyma-a, a j-ja-
- Tak wiem, musisz go słuchać, ale kim jest on? I kogo trzyma?!
- Mo-o-oją matkę.
Myślałem, że się przesłyszałem. Odwróciłem lekko głowę na tyle, na ile byłem wstanie i zobaczyłem niespodziewanie jedną, malutką łzę spływającą po futrze zwierzęcia. Spojrzałem mu w oczy. Wydawały mi się tak ludzkie, a przez nie czułem, że nie mam się czego bać, a pragnę mu jedynie pomóc.
- Ja...- nie wiedziałem, czy mam się o to spytać. Dopiero co próbował mnie zabić, zaatakował mnie i Ornela oraz Aenorę, a jednak chciałem coś zrobić- Pomogę ci. Nie wiem czemu ci wierzę, mimo że cię nie znam. Jednak musimy się teraz wspierać, a żeby tak się stało, teraz ty musisz pomóc mi- Haha- przeczesałem dłonią włosy, który opadły mi na twarz przez wiatr- Nie dawno chciałeś mnie zabić i przez ciebie...- próbowałem podnieść nogę lub ruszyć choćby jednym z palców- Chyba nie mogę chodzić. Ahhh, czemu się tym zbytnio nie przejmuję?
YOU ARE READING
Kwiat Lilii (PORZUCONE NA CZAS NIEOKREŚLONY)
FanfictionPrzenoszony z jednego sierocińca do drugiego. Dziwak. Chory psychicznie. Nie pasuje do tego społeczeństwa. Jeśli nie tu to gdzie? Czy On pomoże mu znaleźć odpowiedź na to pytanie? Przekonajcie się sami. Opowiadanie o tematyce homoseksualne...