Miłość. Bycie kochanym. To cecha, którą każdy posiada. Chce zostać pokochanym. Nie chodzi tylko o miłość partnera ale także o miłość rodzicielską. Są rodziny, w których nie można tego doznać. Zostali wysłani do adopcji, ponieważ biologiczni rodzice ich nie chcą, albo po prostu nie potrafią się nimi zająć, więc wolą aby dorastali w lepszych warunkach. Weźmy taką Lunę. Od dziecka pragnie poznać biologicznych rodziców. Zobaczyć jak wyglądają, spędzić z nimi chociaż chwilę. Zapytać dlaczego ją oddali. Jednak co dalej? Co się stanie jak dowie się prawdy? Znienawidzi ich jeszcze bardziej? Nie będzie chciała się z nimi więcej widzieć? A może będzie chciała spędzać z nimi czas codziennie? Teorii na ten temat jest mnóstwo, jednak tylko jedna jest prawdziwa. Tylko Luna może zadecydować, którą wybierze drogę. Wybaczenie czy ponowne cierpienie?
- Uspokój się, proszę. Przestań płakać. - błagała jakaś kobieta. - Nie chcę pokazywać jak nie potrafię się tobą zająć. Jak w złych warunkach żyjesz. Jesteś dla mnie ważna. Tylko ciebie mam. - zaczęła łkać.
- Pozbądźmy się tego bachora. Nie potrzebny nam jest.
- Odszczekaj to! - warknęła przez łzy. Jednak żałowała tego, ponieważ mężczyzna uderzył ją mocno w policzek, że przewróciła się na ziemię, a dziecko zaczęło jeszcze bardziej płakać.Luna pogrążona we śnie zaczęła szlochać. Bała się. Bała się porzucenia. Matteo widząc całą zapłakaną twarz dziewczyny, przygarnął ją do siebie, a następnie przytulił bardzo mocno. Zaczął gładzić ją po włosach i uspokajać. Nienawidził patrzeć jak cierpi. Wtedy sam cierpiał, ponieważ nie wiedział jak jej pomóc.
- Skarbie, spokojnie. Nie płacz. - szepnął.
Brunetka odwróciła się w jego stronę i wtuliła w jego nagi tors. Tego właśnie potrzebowała. Czułości drugiej osoby, przy której jest się bezpiecznym. Chłopak jakby czytał w jej myślał, oparł swoją brodę o jej głowę. Wyglądali jak prawdziwa zakochana para, którą byli. Zrobiliby dla się wszystko.
Są bratnimi duszami.Jest kimś więcej niż najlepszy przyjaciel. To jest ta osoba, która cię zna lepiej, niż ktokolwiek inny. Ktoś kto sprawia, że jesteś lepszym człowiekiem, a właściwie to ona nie sprawia, że jesteś lepszą osobą, sam to robisz. Ona cię inspiruje. Bratnia dusza to ktoś kto zajmie się tobą. To osoba, która zna cię i zaakceptuje cię zanim ktoś inny to zrobi. Albo gdy nikt inny nie będzie chciał i nie ważne co się stanie, będziesz ją zawsze kochał i nic nie będzie mogło tego zmienić.
***
- Mówiłam ci już jak bardzo uwielbiam jedzenie, które przygotowujesz?
- Mówiłaś, kochanie. - posłał jej ciepły uśmiech.
- Najchętniej bym chciała, żebyś to robił zawsze. Codziennie się budząc z myślą o wspaniałym posiłku.
- Może zawsze tak być. Wszystko czego zapragniesz. - złapał za jej rękę.
Wpatrywali się w swoje oczy przez kilka dobrych minut. Nie potrafili odwrócić wzroku. Były hipnotyzujące. Przyciągały się jak magnes. Zawsze można było w nich dostrzec radość i pożądanie.***
Leżeli na trawie i wpatrywali się w bezchmurne niebo. Mogliby to robić zawsze. Zapominali o wszelakich problemach. Dzięki temu nie bali się ich.
- Idziemy do wody? - spojrzała na basen położony obok.
- Jasne, skarbie. - ściągnęła z siebie sukienkę i powoli wchodziła do basenu, patrząc na bruneta, który widać, że nie potrafił już wytrzymać.
- Przestaniesz to w końcu robić? - zapytał ironicznie, ściągając koszulkę.
Luna nie mogła przestać wpatrywać się w jego tors. Była jak w transie. Nawet nie zdała sobie sprawę, kiedy chłopak zaczął coś do niej mówić.
- Skarbie, już coś ci mówiłem. Zrób zdjęcie, zostanie na zawsze. - zaśmiał się, a ona potrząsnęła głową.
Zaczął się do niej powoli zbliżać w celu pocałowania jej w usta. Kiedy był coraz bliżej jej ust, ta odsunęła się.
- Nie tak łatwo, Balsano. - zaśmiała się i ruszyła w celu odpłynięcia.
Jednak na darmo, ponieważ chłopak zdążył ją złapać i nie mogła się nigdzie ruszyć, przez jego silne ramiona.
- Tak sądzisz, księżniczko?
- Widzę, że nowe przezwiska. Po raz pierwszy tak mnie nazwałeś.
- Mogę cię tak nazywać zawsze. - musnął jej szyje. - księżniczko. - kontynuował swój gest.
- Matteo, tobie tylko jedno w głowie. - jęknęła.
- Nie moja wina, że tak na mnie działasz. A poza tym jestem twoim chłopakiem. Mam prawo cię całować, kiedy chcę.
Jego dotyk jest jak zakazany owoc...***
Ach ten Matteo. Jemu tylko jedno w głowie.Jak myślicie, Luna pozna rodziców?
Czekam na wasze opinie, uwielbiam je.
CZYTASZ
Strangers • Lutteo
Fiksi Penggemar„We're not lovers, We're just strangers, With the same damn hunger. To be touched, To be loved, To feel anything at all..."