Ciążąca prawda

700 72 13
                                    

Tuż za progiem drzwi spodziewałem się wyczuć jakiekolwiek podłoże, jak oczekuje się w normalnym świecie. Jednak zapomniałem na moment, że w takowym się teraz nie znajdowałem, a dłońmi wymacałem tylko pustkę. Nim zdążyłem się zatrzymać, straciłem równowagę i spadłem wprost na dół. Wysokość nie była duża, a kiedy już uderzyłem twarzą o kamienny bruk, nawet nie poczułem bólu. Mimo to jęknąłem mimowolnie. Podniosłem się szybko i spojrzałem w górę, w miejsce z którego spadłem. Nie dojrzałem tam niczego, co przypominałoby drzwi. Nade mną rozciągało się jedynie nocne, zamglone niebo. Zacząłem się zastanawiać, gdzie się znalazłem i jak stąd wyjść. Założyłem, że musiałem wpaść do jednego ze wspomnień Billa. Bo gdzie indziej mogłyby prowadzić te drzwi? Kusiło mnie, by podglądnąć, co to też za sekrety skrywa demon, ale ważniejsze dla mnie było wydostanie się stąd. 

Sceneria nie wskazywała na to, by było to jego pierwotne wspomnienie. Stałem na środku pustej, niewielkiej uliczki. Po obu jej stronach, drogę rozświetlały stojące w dużej od siebie odległości, starodawne uliczne lampy. Z powodu gęstej mgły i tak trudno było dostrzec coś dalej niż na kilkanaście metrów. Przez to dojrzałem jedynie kilka domów stojących w szeregu, wzdłuż ulicy. Były to budowle o prostym wyglądzie, zbudowane z ciemnej cegły. Nim się zorientowałem, tuż obok mnie w dosyć wolnym tempie, przemknął zabytkowy samochód parowy. Mężczyzna, który zasiadał w nim za kierownicą był ubrany adekwatnie do prowadzonego przez siebie pojazdu. Kiedy mijał mnie zaledwie o kilka centymetrów, nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Instynktownie odskoczyłem w bok w ostatniej chwili, lecz wnet przypomniałem sobie, że we wspomnieniu tak naprawę nie istnieję, a jedynie przebywam w nim jako bierny obserwator. Lecz spoglądając na samochód oraz ubiór mężczyzny zacząłem się zastanawiać w jak dalekiej przeszłości się znalazłem.

Pojazd zniknął we mgle, a po chwili z pobocznej uliczki wybiegł człowiek w długim płaszczu i z szalikiem, który zakrywał mu twarz aż do oczu. Mężczyzna biegł wzdłuż ulicy ciężko dysząc, a jego kroki rozbrzmiewały echem po ulicy. Z uliczki z której uprzednio wybiegł, zaczęły dobiegać przeciągłe gwizdy. Coraz bardziej narastający hałas sprawiał, że w niektórych oknach pojawiło się blade światło. 

Kierując się po części ciekawością, a po części nadzieją na znalezienie wyjścia, podążyłem za tajemniczym nieznajomym. Dogonienie go nie było trudne. Unosząc się nieco nad ziemią, wciąż dotrzymywałem kroku słabnącemu mężczyźnie. Słyszałem jak z coraz większą trudnością wypuszczał powietrze przez wełniany szalik, a sam powoli zwalniał. Co jakiś czas odwracał się za siebie. Gwizdy z każdą sekundą stawały się coraz głośniejsze. Teraz mogłem dosłyszeć narastający tupot kolejnych, szybkich kroków. Zacząłem się zastanawiać, co też cała ta scena ma wspólnego z Billem. Mimo iż, nie wiedziałem kim był ten uciekający koleś, wszystko wskazywało na to, że bardzo zależy mu na ucieczce. Chyba aż do tego stopnia, że niespodziewanie, tuż przy jego głowie, pojawił się trójkątny demon. Nieznajomy początkowo wystraszył się i zatrzymał, odskakując na bok. Ale usłyszawszy kolejny gwizd, widocznie zdał sobie sprawę, że nie ma na to czasu i ponownie zaczął gnać przed siebie. 

Bill w tym czasie, nic sobie z tego nie zrobił, dalej lewitując tuż przy głowie uciekającego. 

- Chyba nie chcesz, żeby cię złapali - powiedział demon, zakładając ramiona za siebie i odchylając się do tyłu, jak gdyby zasiadał w głębokim fotelu - Ale moim wszechwiedzącym okiem widzę, że dopadną cię za kilka chwil.

Mężczyzna zignorował Billa, nadal biegnąć przed siebie. Z jego oczu można było odczytać, że sam dobrze to wiedział.

- Ale pojawiłem się tutaj, bo mogę zmienić ten bieg wydarzeń. Sprawię nawet, że już nigdy cię nie złapią - kontynuował, tym razem przykuwając uwagę uciekiniera - Oczywiście w zamian będę oczekiwał zapłaty.

Do następnego razu || Gravity FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz