4.5 "Ciągłe wymioty, krwawienie z nosa, czasem nawet płakał krwią"

13 4 0
                                    

Rozłożenie namiotu okazało się dużo łatwiejsze od wyciągnięcia go z samego dna plecaka tak, żeby nie powywalać reszty jego zawartości. Na szczęście Crystal posiadała ten rzadki talent pakowania, który objawiał się mieszczeniem zbyt dużej zawartości rzeczy w zbyt małej torbie. Odziedziczyła ten dar po swojej matce, a ta znowuż po swojej babce. Wyjątkiem była tutaj babcia dziewczyny, która znana była raczej z całkowitej nieporadności w tej kwestii.

Zwykły, blado-pomarańczowy, jednokomorowy namiot stał dumnie wśród zielonej trawy, na skraju lasu, gdzie postanowili przespać pierwszą noc tej podróży. W środku siedziała Crystal, przygotowując swój śpiwór do stanu użytkowego. Plecaki Wybranych zostały wepchnięte w róg tuż przy wejściu. Rudowłosa miała w tym pewien cel - będzie można szybko chwycić je w razie konieczności ucieczki. Dziewczyna zadrżała mimowolnie, poprawiając materiał śpiwora.

Słońce jakiś czas temu zaszło za horyzont, a na niebie już niedługo miał pojawić się księżyc. Crystal często oglądała go zza okna, nigdy jednak nie była w sytuacji podobnej do tej. Nigdy nawet nie była na biwaku, ani nigdy nie spała w namiocie. Tak bardzo tęskniła za domem, za rodzicami, za siostrą. A przecież nic nie mogła zrobić, nie mogła zawrócić, nie mogła nawet wysłać głupiego listu. Była bardziej bezradna niż kogut przed egzekucją. On mógł przynajmniej uciec. A jej nawet ucieczka na nic by się nie zdała.

Nagle wejście do namiotu zadrżało, a w środku pojawiła się głowa Conrada. Chłopak wracał właśnie z lasku, przynosząc ze sobą trochę drewna.

- Wyłaź, Ruda. Zjemy i idziemy spać. - zakomenderował, a chwilę później ciemna czupryna zniknęła z pola widzenia.

Crystal wyciągnęła z plecaka kilka kromek chleba z jednego z dwóch bochenków, które mieli. Sięgnęła jeszcze po pudełko z jakimś dziwnie wyglądającym, upchniętym na kupę mięsem i wyszła na polanę.

W pierwszej chwili w oczy rzuciło jej się piękne, sypiące iskrami ognisko. Zaraz potem całą jej uwagę pochłonął widok Conrada, który w takim świetle wyglądał jeszcze lepiej, niż w ciągu dnia.

- Halo, ziemia do Rudej. Dawaj to jedzenie. - jego piękny głos wyrwał ją z zamyślenia. Oczywiście, on zawsze wie, jak wszystko popsuć, pomyślała Crystal, ale chwilę potem zganiła się myślach. Przecież niczego nie popsuł, bo nie miał czego, prawda?

Dziewczyna usiadła obok bruneta, podając mu chleb i pudełko. Z tak bliska po raz pierwszy zauważyła, że chłopak nie jest taki idealny, jak jej się z początku wydawało. Oczywiście, pomijając charakter.

Jego szyję i fragment policzka przecinała jakaś stara, gruba blizna. Crystal głowiła się przez chwilę nad jej pochodzeniem, ale później przestała, bo jedzenie całkowicie zawładnęło jej myślami. Zapomniała już, jak to jest być naprawdę głodną. 


Wakacje 2017 oficjalnie rozpoczęte, a ja nas początek wrzucam dla Was ostatnią część rozdziału czwartego. Myślę jednak, że to nie będzie moje ostatnie słowo dzisiejszego dnia!

Udanych wakacji!

ZuMa

Kwiat Siedmiu OceanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz