Nach Jerozolima

547 31 19
                                    

Komnata wielkiego mistrza assassynów pogrążona była w typowym dla tego miejsca mroku. Jedyne światło w tej chwili stanowił blask księżyca wpadający przez kolosalnej wielkości okna. Twarzą do nich odwrócona stała zgarbiona postać. Wpatrując się w wysokie szczyty murów otaczających twierdzę Al-Mualim zastygł w oczekiwaniu.
Wkrótce drzwi komnaty otworzyło dwóch rozrosłych mężczyzn, a do środka wpadł wzburzony assassyn.
- Altaïr ibn la Ahad - rzekł ponuro odrywając wzrok od widoku za oknem.
Assassyn skłonił się nisko i zbliżył do przywódcy oczekując wyjaśnień.
- Mistrzu, wzywałeś mnie po prędce. Przybyłem najszybciej jak mogłem lecz wciąż pozostała mi misja do wypełnienia w Damaszku.
Mówiąc to nie ukrywał niezadowolenia, że przez ten pośpiech nie udało mu się jeszcze osiągnąć nic, czym mógłby się tu pochwalić. Był tam zaledwie tydzień.
Starszy z mężczyzn zignorował jego ton i kontynuował.
- To już mnie nie interesuje, nasz jedyny cel tkwi w Jerozolimie i to tam teraz się udasz.
Jego ostry ton zdawał się nie znosić sprzeciwu.
Altaïr wymierzył krok do przodu stając twarzą na wysokości twarzy mistrza.
- Sam zleciłeś mi tę zadanie przeszło tydzień temu. Dlaczego nagle...  - chciał wykrzyczeć lecz starzec powstrzymał go dłonią.
- Czy to znowu jakaś forma szpiegostwa?
Spytał ze znudzeniem. Rosnąca wcześniej irytacja w jednej chwili ulotniła się zabierając wszelkie zamysły sprzeciwu.
Starzec potarł ze zmęczenia skronie.
- Nie Altaïrze. Tym razem to coś o wiele ważniejszego dla bractwa, dlatego w obawie przed twoim incydentem z przeszłości przydzielam Ci do współpracy Malika Al-Sayfa, który pełni tam funkcję archiwisty i opiekuna.
O szczegółach dowiesz się właśnie od niego.
Uczeń zesztywniał na dźwięk znajomego nazwiska. Pamiętał je aż za dobrze. Przychodziło do niego co noc w koszmarach pod nazwą Kadar.
Nieprzyjemne dreszcze na plecach sprawiły, że się wyprostował i
ze zwątpieniem spojrzał spowrotem na mistrza.
- Jest wiele innych assassynów, którzy mogliby mi pomóc.
Na te słowa starzec spochmurniał jeszcze bardziej.
- Czy mam rozumieć, że ośmielasz się przeciwstawiać mojej decyzji? Już raz zignorowałeś mój rozkaz.
Altair poniósł ostatnią próbę walki i splótł ręce w błagalnym geście.
- Mistrzu nie proszę o nic więcej.
Lecz starzec w milczeniu opuścił komnatę pozostawiając assassyna w zadumie nad byłym przyjacielem.
Być może z biegiem lat stosunek Malika do niego uległ poprawie i będą dobrze współpracować? Altaïr miał co do tego spore wątpliwosci lecz postanowił żyć tą nadzieją dla dobra siebie i bractwa.

* * * * * * * i tak dalej te znaczki

Po kilkumiesięcznej przerwie wracam do was z kolejnym opowiadaniem - teraz nieco dłuższym.
Dziękuję osobom, które mimo mojej nieobecności pisały tu komentarze lub dawały znaki aktywności, to wiele dla mnie znaczy jako osoby chcącej rozpowszechniać swoje dzieła.
Na końcu chcę przeprosić osoby, które mogą czuć się zawiedzione brakiem mojego odzewu pod ich dziełami. Postaram się jak najszybciej to nadrobić, lecz bądźcie wyrozumiali, jest tego dużo.
To tyle ode mnie. Tschüss.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 23, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To tylko ja [ MALTAIR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz