"Dziś chciałbym opowiedzieć wam moją historię. Dość normalną, bo każdemu mogłaby się zdarzyć, ale dla mnie, bardzo ważną. Dzięki niej wiele się nauczyłem, ale o tym powiem na koniec.
Otóż, gdy miałem jedenaście lat, poznałem niezmiernie uroczego chłopca. Był w moim wieku, wyższy, ładniejszy, popularniejszy. Oczywiście z popularnością w podstawówce jest różnie, bo każdy jest niedojrzały i nie zna odpowiedniej definicji tego słowa. W każdym razie chłopak był lubiany. Kochała się w nim każda dziewczyna, przyjaźnił się z nim każdy chłopak, a on sam był chodzącym ideałem. Pewnie zapytacie, co taki smarkacz może wiedzieć o wyglądzie. Na to mam dość przekonujący argument, bo nawet rodzice, którzy spotykali się na wywiadówkach, podziwiali go, jego wygląd, postępy w nauce, talent muzyczny, artystyczny, dosłownie wszystko.
Ja natomiast byłem cichym dzieckiem. Nie lubiłem rzucać się w oczy, rozmawiać z rówieśnikami. Wolałem w kącie pobawić się swoimi zabawkami, bądź posłuchać jak nasza opiekunka czyta bajki. Wtedy już nawet zacząłem zauważać w sobie niedoskonałości. Pomimo tak wczesnego wieku, przestałem lubić swoje ciało, twarz, zachowanie. Robiłem wszystko, żeby się zmienić, ale zawsze wracałem do tego samego kąta i ponownie obmyślałem plan zmiany własnej osoby.
Pewnego słonecznego dnia, spóźniłem się na pierwszą godzinę lekcyjną. Podążając wzdłuż długiego korytarzu, zatrzymałem się na sekundę. Na jednym z krzeseł przy oknie, siedział właśnie ten chłopak, którego wszyscy tak bardzo podziwiali.
Dopiero wtedy, gdy na jego twarz padały promienie słońca, a wargi były lekko uchylone, zauważyłem jak piękny jest. Pomimo tego, że nigdy nie odczuwałem potrzeby zawarcia przyjaźni z ludźmi, miałem ochotę do niego podejść i zapytać o jego samopoczucie. Tak też zrobiłem. Dosiadłem się do niego bez pytania i kaszlnąłem, żeby zwrócić jego uwagę.
- Cześć - Powiedziałem, a on od razu obdarował mnie swoim cudownym uśmiechem.
- Cześć - Odpowiedział mi - Jak masz na imię?
- Namjoon, a ty?
- Jin - Zaśmiał się, przez co jego policzki, praktycznie całkowicie zakryły jego oczy.To była nasza pierwsza rozmowa. Nie trwała długo, bo jakieś pięć minut, po czym musiałem udać się do klasy na lekcje. Mógłbym przysiąc, że uczucie, które zaatakowało moje serce było mi bardzo obce, ale sympatia, którą odczuwałem, ogrzewała całe moje ciało.
Niestety, przez następne miesiące nie mieliśmy okazji porozmawiać. Był w starszej klasie i jego koledzy i koleżanki, zawsze uniemożliwiali mi zaczęcie z nim rozmowy.
Rok później poznałem dziewczynę, skromną i bardzo uroczą. Miała na imię So Mi i była moją pierwszą przyjaciółką, którą w życiu miałem. Od tamtej pory zawsze o mnie dbała, opiekowała się mną, pomagała w lekcjach. Odnajdywałem w niej ogromne wsparcie. Przestałem myśleć o swoich kompleksach, problemach, skupiłem się na pracowaniu nad sobą. Byłem jej ogromnie wdzięczny.
Rok później, gdy pojawiłem się w szkole, jak zawsze ujrzałem siedzącego na krześle Jina. Przez ten czas, nawet na chwilę, moja sympatia do niego nie ustąpiła. Nie wiedziałem nawet dlaczego, ale mając So Mi u boku, nie potrzebowałem nikogo innego.
Do czasu...
Przed moimi trzynastymi urodzinami dowiedziałem się o nowym przyjacielu So Mi. Los wyznaczył na to miejsce Jina, który najnormalniej w świecie zaczął z nią spędzać bardzo dużo czasu, jednocześnie skazując, bądź ofiarując mi możliwość porozmawiania z ich dwójką. Wiecie... W tym wieku nie zdawałem sobie sprawy z bycia piątym kołem u wozu, ale tak też właśnie było. Mogłem zauważyć jak So Mi przywiązuje się do Jina, co bardzo mnie raniło. Przestała odwiedzać mnie w domu, pomagać mi w lekcjach, chodzić ze mną na lody w naszym ulubionym parku. Byłem jednak zbyt niewinny, by zareagować.
CZYTASZ
So Far Away || Namjin (One Shot)
FanfictionO Namjoonie, którego miłość do Jina nigdy nie wygasła.