Prolog

445 31 16
                                    

Widzimy Mahogany. Chowa twarz w grubym, obszytym szarym futrem płaszczu. Wokół niej tańczą płatki śniegu, zamieniając się w kropelki wody na jej ciemnej skórze. Przechodzi wąską uliczką między wysokimi domami, zbudowanymi z czernionego kamienia. Daje dwa złote Septimy mijanej żebraczce. Pod pachą trzyma pakunek zabezpieczony szarym papierem i sznurkiem. Nie podnosi wzroku z brukowanego zaułku, po którym stąpa.

Widzimy Delphine i Esberna wewnątrz Niebiańskiej Przystani. Podczas nieobecności Smoczego Dziecięcia spisują potrzebne im rzeczy do urządzenia swojej nowej siedziby i odnowienia świątyni przodków. Esbern wymyka się na pola otaczające Iglicę Karth, patrząc w dal, poza horyzont. Lubi przebywać na świeżym powietrzu, teraz, gdy czuje, że starość wreszcie go dogoniła. Delphine znika na całe dnie, zbierając zapasy w pobliskich wioskach. Praca oberżystki zrobiła z niej najbogatszą osobę w Rzecznej Puszczy, a teraz wreszcie może spożytkować swoją fortunę na coś pożytecznego. Oboje czekają na bohaterski powrót Smoczego Dziecięcia. Oboje nie wiedzą, że stracili ją, gdy tylko przekroczyła próg Niebiańskiej Przystani.

Widzimy Vilkasa. Brnie wytrwale przez las, samotny pośród mchu i drzew. W ręce ściska mały kawałek pergaminu, zmięty i poplamiony. Reszta Towarzyszy powoli oswajała się z myślą, że ich najnowsza kompanka zniknęła. Nie dostali od niej żadnej wiadomości od ponad dwóch miesięcy. Po takim czasie, zaginionych Towarzyszy uznaje się za zmarłych. Jednak dla Vilkasa śmierć Mahogany po prostu nie miała sensu. Przecież obiecała, że wróci. Vilkas wiedział, że jego przekonania są dziecinne w swojej naturze. Spędził jednak z dziewczyną dużo czasu i widział determinację w każdej, nawet najprostszej rzeczy, którą robiła. Myśl, że jej życie mogło się skończyć w tak szybki, nijaki sposób była dla niego niedorzeczna. I tak Vilkas spędzał swoje wolne dni w lesie, polując na stada jeleni, lub przechadzając się po rozległych terenach otaczających Białą Grań. Nie chciał rozmawiać z resztą Towarzyszy. Nie wiedziałby co ma powiedzieć. Co można powiedzieć?

Widzimy Rię. Siedzi samotna w głównej sali Jorrvaskr. Jej długie nogi opierają się o stół, tworząc brunatną plamę z błota na nowym, białym obrusie. Było już późno i siedziała sama, podczas gdy reszta Towarzyszy dawno temu udała się na spoczynek. Od pewnego czasu takie przesiadywanie po godzinach stało się nawykiem młodej Nordki. Puchar wypełniony winem był umilającym wieczór dodatkiem, który pozwalał uspokoić drżące ręce i oczyścić umysł. Bo jeżeli jej przyjaciółka na prawdę umarła, był to tylko kolejny powód, by zapomnieć.

Wznosimy się w górę, patrzymy na niebieskie domki Białej Grani i ich małe okna, odbijające ogniście pomarańczowe światło zachodzącego słońca. A potem wyżej, ponad zielone błonia i odległe lasy. I wyżej, aż całe Skyrim staje w swojej surowej okazałości. I wyżej, ponad Tamriel, wyżej, wyżej i wyżej. Pod samo sklepienie, podziurawione i odsłaniające Odchłań czekającą tuż za zasłoną niebios. Tam, wewnątrz nieskazitelnej ciemności widzimy setki żółtych oczu o podłużnych źrenicach otwierających się w jednym momencie. Ślepia mrugają, drgają niecierpliwie i kierują swój złączony wzrok w dół, na pogrążony w śnieżnych zaspach Wichrowy Tron.

A.N.

Witajcie starzy i nowi czytelnicy!

Ten rozdział jest wprowadzeniem do drugiej części przygód Mahogany. Tym razem będzie jeszcze mroczniej, jeszcze krwawiej i jeszcze tragiczniej.

Przed pierwszym rozdziałem dodam małe podsumowanie poprzedniej części, żeby osoby nie zainteresowane przedstawionymi w niej wątkami nie czuły, że je coś omija (jeżeli w ogóle pojawią się takie osoby lmao)

Dziękuję za wybranie mojej opowieści, jesteście najlepsi. ٩(♡ε♡ )۶

Love y'all <3

Skyrim: KalopsiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz