*Vic*
Widziałem błagalne spojrzenie Kellina, który tak bardzo nie chciał, bym dał się wywalić z tej szkoły. Widziałem też dyrektora, który pod maską spokoju chował buzującą złość. Nie zawahałby się. Wywaliłby mnie i Lanę, niszcząc tym samym idealną reputację szkoły. Chciałem, by to zrobił. Ale byłem tchórzem, bądź nie byłem egoistą, sam nie jestem pewien. Zrobiłem krok w tył, zaciskając zęby i powstrzymując się przed wypowiedzeniem kolejnych słów, które cisnęły mi się na usta. Lana toczyła z dyrektorem pojedynek na nienawistne spojrzenia, wkrótce jednak również ona się poddała i poszła w moje ślady.
- Cieszę się, że macie własne rozumy. - Dyrektor skinął głową z czymś w rodzaju aprobaty. Ani słowem nie wspomniał o Joshu. Po prostu kazał się rozejść i przemyśleć swoje zachowanie. Jaki był cel tego apelu? Mam nieodzowne wrażenie, że zastraszenie i pokazanie nam, kto tu rządzi.
Nie miałem sił na konfrontację z Kellinem, poszedłem więc prosto do swojego pokoju, trzymając się z dala od chłopaka. Dopadł mnie tak czy tak, choć nie fizycznie to przez telefon.
QueenieWho: Jesteś głupi i nieodpowiedzialny
QueenieWho: A twoja brwaurowość w końcu zaprowadzi cię na śmierć
QueenieWho: *brawurowość
QueenieWho: Ale dzięki za to, że nie dałeś się wywalić
QueenieWho: Bo nie wiem, czy najpierw bym zabił siebie, bo musiałbym wytrzymywać w tej szkole samemu, czy ciebie, z tegoż samego powodu.
Victorious: Też cię kocham. Nie martw się. Musiałem mu dogryźć, inaczej moje poczucie sprawiedliwości poczułoby się pogwałcone.
QueenieWho: Chyba wiedziałeś, że na to zgadzasz się, przychodząc do tej szkoły?
Westchnąłem. Byłem dzieciakiem, pełnym nadziei i marzeń. Nie wiedziałem w co się ładuję, a on doskonale o tym wiedział i nie mógł mi przestać tego wytykać. Mógł udawać, że między nami wszystko w porządku, ale doskonale wiedziałem, że sobie nie odpuści. Będzie wkurzony w swój własny pasywno-agresywny sposób.
Odłożyłem na chwilę telefon, po to, by zobaczyć uśmiechniętą twarz Alexa.
- Dzięki za to, co zrobiłeś na sali. To było odważne. - odezwał się mój współlokator. Skinąłem mu głową, nie chcą silić się na wypowiadanie jakichkolwiek słów.
- Szkoda tylko, że nie udało się z Ash i Gerardem... - dodał po chwili.
- Czy ja wiem, czy się nie udało? To może być początek czegoś wielkiego. To właśnie wydarzenie może zapoczątkować reakcję łańcuchową, która doprowadzi do tego, że wreszcie obalimy rządy dyrektora, że zniszczymy tą szkołę od środka. Swymi czynami zapoczątkowali rewolucję, która w końcu pochłonie całą tą placówkę. - Uśmiechnąłem się, myśląc nad własnymi słowami. Czy właśnie to miało się wydarzyć? Czy właśnie zapoczątkowaliśmy coś większego od nas wszystkich? Wcześniej nie traktowałem SERa poważnie (i to nie tylko ze względu na debilną nazwę). Teraz zacząłem dostrzegać, że być może się myliłem, że rzeczywiście możemy coś zdziałać, że uda nam się coś zmienić. I, o mój Boże, jak wspaniałe to było uczucie.
N/A: Przez wakacje rozdział w każdą niedzielę oraz w środy. Co wy na to?
Btw. Gdzie się tylko dało powtykałam plakaty z postaciami, bo są beznadziejne i je kocham ^.^
CZYTASZ
Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionJedenaście historii, wszystkie zazębione. Dwadzieścia dwie osoby, wszystkie tak samo "chore", nieakceptowane przez społeczeństwo. Jedna szkoła, w której tępią takich jak oni. I jeden sekret, który nigdy nie miał się wydać. Historia zainspirowan...