Na jasnym, skórzanym fotelu, w przepełnionym światłem zimowego słońca salonie, siedziała młoda kobieta o czekoladowych oczach i jasnych, sięgających poniżej biustu, włosach. Pomimo tego, że siedziała, widać było, że nie należy do najwyższych, a jej sylwetka jest zadowalająco szczupła, można by nazwać ją filigranową. Ubrana była w szarą bluzkę z różowymi, pastelowymi kwiatami; czarne, dżinsowe spodnie i szare, błyszczące szpilki na platformie, to wszystko dodawało tej drobnej kobiecie pewnego charakteru. Kobieta ta miała na imię Amelia, a naprzeciwko niej stała wysoka, szczupła, ciemna blondynka, która teraz patrzyła na nią z jakby pewnym niepokojem. Kobieta miała na imię Łucja. Posiadała ona piwne oczy, które znajdowały się za przezroczystą szklaną kotarą jej okularów w czarno- białych oprawkach. Była ubrana w biały sweterek w czarne kropki, czarną, rozkloszowaną spódniczkę i nerwowo stukała białymi szpilkami w kremowe, błyszczące kafelki w salonie, w swoim mieszkaniu, w którym teraz znajdowały się obie kobiety.
– Ami... Na pewno mogę cię tu zostawić samą? Nie jestem pewna czy...- powiedziała Łucja, ale nie dokończyła, bo przerwała jej Amelia.
– Łucja, ja cię proszę... Dam sobie radę.- powiedziała kobieta, uśmiechając się do niej pokrzepiająco.- Od tamtych przykrych zdarzeń minął więcej niż cały rok. Zdążyłam wszystko wyjaśnić moim rodzicom, przeprosiłam i wytłumaczyłam to co powinnam rodzicom Alka, ale z nim samym nie rozmawiałam od momentu ucieczki z kościoła. Może to i nawet dobrze. Żal i ból po śmierci Oskara już dawno przestał dawać mi się we znaki. Na dnie został jeszcze ślad, ale ja żyję i muszę żyć dalej w otaczającej mnie rzeczywistości. Przez ten czas zdążyłam kupić własne mieszkanie, bo przedtem mieszkałam przecież cały czas z Alkiem i mam stałą pracę, w której pracuję już od około pół roku i jest wszystko w jak najlepszym porządku. Ja nie widzę żadnych przeciwwskazań żebyś jechała na to szkolenie do Warszawy. Na dodatek ja już nie raz na przykład jeździłam na różne szkolenia, do różnych miast i ty sobie normalnie radziłaś. Ja ci mówię jedź...
– Ale ja nie byłam po tylu przeżyciach... Różnych...- mówiła dalej Łucja, ale z jakby mniejszym przekonaniem, bo dość mocno trafiły w nią argumenty przyjaciółki.
Amelia wstała i podeszła do niej. Przytuliła ją czule i powiedziała:
– Kochana jesteś, że się tak o mnie troszczysz. Dziękuję. Ale ja naprawdę dam sobie radę. Na dodatek ostatnio mam tyle pracy... Nawet nie będę miała czasu na cokolwiek. Nie musisz się martwić, że coś przeskrobię.
Na to Łucja uśmiechnęła się tylko i nic nie odpowiedziała. Wciąż czuła, że nie robi dobrze, zostawiając przyjaciółkę samą w Bydgoszczy, w wirze pracy i innych przykrych obowiązków, ale wiedziała, że Amelia jest silna. Obie dadzą sobie radę.
CZYTASZ
Boss Mojego Serca
RomanceDruga część miłosnych przygód Amelii i Łucji. Tym razem akcja dzieje się w dwóch miejscach- Bydgoszczy i Warszawie. Dlaczego? Otóż przyjaciółki rozstają się na jakiś czas, aby jedna mogła udać się na szkolenia, a druga zajęła się codziennymi obowiąz...