Nazywam się Cloe i mam 15 lat.
Od pewnego czasu zaczęłam przyjaźnić się ze znajomym z dawnych lat , ma na imię Victor.
Znamy sie już trochę czasu. W maju minęło równe 7lat.
Historia naszego zapoznania była naprawdę ciekawa jakże i pokręcona.
Może to wydawać się dziwne że po tylu latach normalnych relacji zaczęliśmy się przyjaźnić ale tak po prostu wyszło, bardzo się do siebie zbliżyliśmy i dlatego.
7 lat wcześniej....To dziś jest ten długo oczekiwany dzień. Mam na myśli pierwszą komunię świętą.
Stoję w 6 rzędzie , a obok mnie chłopak. Sama nie wiem jak ma na imię lecz wiem tyle ,że jest mega przystojny.
Ma zgrabnie ułożone blond włosy z krótką kitką na samym końcu, niebieskie oczy (moje ulubione) , jest w moim wzroście co ułatwia mi sprawę patrzenia się na niego bezpośrednio.
Okej. Już się zaczyna. Melodia rozbrzmiewa, a ksiądz pokazuje ,że zaczynamy. Kolejna osoba przede mną idzie po ciało Boże , a ją wciąż wpatrzona w niebiesko-okiego blondyna ruszam w stronę księdza.
Po całej ceremonii ludzie zaczynają wychodzić z kościoła ze swoimi dziećmi. Wypatruje mojego partnera ale nigdzie nie mogę go znaleźć.
Ooo jest....
Ruszam w jego stronę by zapytać się jak ma na imię. Kurczę.. Nie zdążyłam .
CZYTASZ
Przyjaciele, a jednak coś wiecej....
Romance-Znamy się przecież tyle lat. - No wiem ale... -Jakie znowu Ale? Kocham Cię od samego początku. -Jak to? Dlaczego ja tego nie zauważyłam przez tyle lat?! -Dlaczego? Może dlatego , że starałem się to ukrywać.