Rozdział 31

4.1K 190 27
                                    

Czas spędzony u Diggory'ch był jednym z najlepszych w moim życiu. Większość chwili spędzałam z Cedrik'iem na dworze, często siedzieliśmy nad jeziorem, od czasu do czasu graliśmy w Quidditcha, wygłupialiśmy się czy zwykle rozmawialiśmy. Raz nawet pojechaliśmy z ojcem bruneta do Hogsmeade na kremowe piwo a przy okazji pochodziliśmy również po wiosce i odwiedziliśmy wiele okolicznych sklepów.

Ten tydzień zleciał tak szybko... Chiałabym to powtórzyć, więc powiedziałam Cedrikowi że następnym razem to on przyjeżdża do mnie, tylko nie wiemy kiedy. Brunet bez wahania się zgodził. Stwierdziliśmy że termin się jeszcze ustali

-To następnym razem to ja przyjeżdżam do Ciebie?- zapytał Cedrik opierając się o framugę drzwi.

-Dokładnie- odpowiedziałam wyciągając ubrania z szafy.

-Pomóc ci?- zapytał.

-Jeśli chcesz- rzekłam a Cedrik zaraz pojawił się obok mnie.

Wraz z brunetem pakowaliśmy ubrania do kufra nie odbyło się bez śmiechu gdyż chłopak cały czas opowiadał jakieś kawały.

-Nie rozumiem jednego- zaczął.

-Czego?

-Po co ci tyle ubrań?- zapytał pakując ostatnie rzeczy do kufra.

-To zrozum. Jestem dziewczyną to chyba wiele wyjaśnia- zaśmiałam się.

-No ale po co tyle...

-Mój drogi- przerwałam mu- przypominam ci że to nie jest wszystko. Gdyż co najmniej dwa razy tyle mam jeszcze w domu- wyszczerzyłam się.

-Wiem że teraz się powtórzę, ale ja naprawdę tego nie rozumiem.

-Bywa- powiedziałam na co brunet głośno westchnął a ja się zaśmiałam.

-Rose, Cedriku pan Smith już się pojawił- usłyszeliśmy ojca bruneta.

-Zaraz zejdziemy tato- krzyknął Cedrik.

-To do zobaczenia.

-Pa- rzekłam po czym przytuliłam przyjaciela, co odwzajemnił.

Staliśmy tak może z 5 minut, kiedy nagle ocknęliśmy się, i zauważyliśmy że przecież mój tata czeka na dole.

-Pomóc ci?- zapytał Cedrik po czym wskazał głową na kufer.

-Jakbyś mógł.

-To okej- powiedział i wziął wcześniej wspomnianą rzecz.

-Wiesz, czuję się dziwnie jak ty niesiesz, cały mój bagaż, a ja sobie idę jak gdyby nigdy nic.

-Może tak jest lepiej?- zaśmiał się.

-No w sumie. Gdybym się z tym przewróciła to niemiałby kto mnie złapać... Chyba żebyś szybko znalazł się na dole i był byś moim wybawcą- również się zaśmiałam i po sekundzie byliśmy już na dole.

-Hej Rose.

-Cześć tato.

-To pożegnaj się i się zbieramy. A i daj mi kufer- rzekł po czym wręczyłam mu pakunek.

-To do widzenia- uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń pana Amosa.

-Do zobaczenia Rose- odwzajemnił uśmiech.

Nagle znalazłam się przed Cedrikiem. Miałam już powiedzieć coś w stylu ,,pa" czy ,,cześć", ale brunet był szybszy i po raz kolejny mnie przytulił. Tym razem nie trwałam tak długo w objęciach chłopaka gdyż czułam na sobie wzrok taty i pana Diggory'ego. Po chwili odsunęłam się od chłopaka.

-To pa- mruknęłam.

-Do zobaczenia- uśmiechnął się.

Chwilę potem wraz z tatą byliśmy już przed domem z Diggory'ch.

-Trzymaj- rzekł, po czym wręczył mi błyskawice.

-Kupiłeś sobie nową miotłę?!- zapytałam.

-To dla ciebie- powiedział, a ja zauważyłam u niego zarys uśmiechu.

-Jaaa... Nie wiem co powiedzieć. To kosztowało majątek.

-Nic nie mów. Ale nie powiem że byłoby mi miło gdybyś spróbowała swoich sił w nowym roku w Quidditchu.

-Czyli mam spróbować dostać się do drużyny?

-Rose, masz nie mały talent do tej gry i przekonałem się o tym w zeszłe wakacje. Jeśli chcesz możesz spróbować , a z pewnością się dostaniesz.

-W sumie, to co mi szkodzi- uśmiechnęłam się.

-Dobra, teraz wsiadaj. Musimy już wracać a przy okazji zobaczymy jak sprawuje się Błyskawica.

Wsiadłam na miotłę, do której mój tata przymocował walizkę i uniosłam się w górę. Muszę przyznać że taka miotła to jest coś. Latający na niej czułam się szczęśliwa.

Po jakiejś godzinie byliśmy już w domu. Udałam się na górę i rozpakowałam, po czym zeszłam na dół by zrobić sobie kakałko. Moi rodzice byli pewnie w tym czasie na dworze i sprzątali w
,,mini schowku na miotły i innych dupereli" jak ja to określiłam.

-O Rose,jak dobrze że zeszłaś- ujrzałam tatę, który właśnie wszedł do domu.

-Jest jakaś sprawa?- zapytałam popijając kakałko.

-W sumie to tak.

-Mów- rzekłam biorąc kolejnego łyka.

-W te wakacje nie pojedziesz do Nory- powiedział, a ja wyplułam napój, co wyglądało dość śmiesznie.

-Co?!- zapytałam.

-Nie pojedziesz, gdyż Weasleyowie są na Grimmauld Place 12.

-To ta kryjówka Zakonu, tak?- zapytałam wycierając swoją twarz.

-Tak- tu zrobił przerwę- jutro razem ze mną, Lupinem i Tonks, których poznasz i innych członków Zakonu udamy się do Little Whinging po Harry'ego.

-A potem?

-Polecimy na Grimmauld Place do reszty.

-Czyli udamy się tam na miotłach?- zapytałam, a w moich oczach można było dostrzec iskierki.

-Tak, chyba się cieszysz co?- zapytał rozbawiony.

-Tak, nawet bardzo- uśmiechnęłam się- to o której mam być gotowa?

-Tak około dziewiętnastej, bo po dwudziestej mamy być u Pottera.

-Dobra... A potem do tej kryjówki?

-Zgadza się

No muszę przyznać że te wakacje przeszły moje oczekiwania. Najpierw tydzień u Cedrika, potem błyskawica, a teraz mamy lecieć do samego Little Whinging z innymi członkami zakonu po Harry'ego. W dodatku spotkam się z Hermioną, bliźniakami, Ron'em, oczywiście Harry'm i resztą... Może być lepiej?

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz