Ściskając w dłoni Kamień Snów, Crystal zerknęła na chłopaka.
- Które z nas powinno go trzymać? - zapytała, unosząc biały przedmiot.
Conrad chwycił mocno jej dłoń i od razu odwrócił wzrok.
- Tak na wszelki wypadek. - mruknął i pociągnął dziewczynę w stronę Wrót. Kiedy tylko jego stopa znalazła się po ich drugiej stronie, wszystko wokół niego zamazało się i ściemniało. Dopiero po chwili od kamienia zaczęło bić światło, przebijające się przez ich splecione dłonie i oświetlające mrok.
Czym prędzej przebili się przez ciemność i znaleźli się po drugiej stronie Wrót, która... wcale nie wyglądała tak, jak widzieli ją wcześniej z polany.
Stali właśnie w progu sporego pomieszczenia. Ściany zrobione były z szarej skały, a za nimi znajdowały się Wrota, przez które przed chwilą przeszli. Pomieszczenie nie miało okien ani oświetlenia, ale mimo wszystko wewnątrz było jasno. Pośrodku połyskującej, wyłożonej kaflami podłogi stał czarny postument, a kilka centymetrów nad nim unosił się jakiś przedmiot otoczony zielonkawym światłem. Crystal od razu pociągnęła Conrada do przodu, chcąc przyjrzeć się temu z bliska.
To źródło ziemi przybrało wygląd małego, złotego medalionu zawieszonego na czarnym, mocnym sznurku. Dziewczyna już, już wyciągała po nie rękę, kiedy Conrad chwycił ją, unieruchamiając.
- Tym razem ja dotknę dziwnego czegoś pierwszy, okej? - bardziej poinformował niż zapytał, ale Crystal nie miała nic przeciwko temu i opuściła rękę.
Kiedy chłopak dotknął chłodnego medalionu, przez jego ciało przeszedł dreszcz, ale nie stało się nic poza tym. Odwrócił się do kompanki i delikatnie założył jej naszyjnik.
- Nie zgub, bo będziemy mieć problem. - zastrzegł cicho.
Dziewczyna kiwnęła głową z zadowoleniem i już miała zapytać, co teraz, kiedy podłoga zatrzęsła się znienacka, a z sufitu zaczęło się sypać.
- Nie może być za łatwo, co? - mruknął chłopak pod nosem, rozglądając się dookoła.
Z przerażeniem odkrył, że Wrota za nimi zostały zamknięte ciężkim kamlotem. Nie było czasu na zastanawianie się, skąd on się tam wziął. Trzeba było działać szybko, zważywszy na to, że rudowłosa stała oszołomiona, niezdolna do najmniejszego poruszenia.
- Crystal, do diabła, rusz się!
Brunet pociągnął dziewczynę za rękę i przycisnął do ściany, osłaniając własnym ciałem. Crystal, mimo sytuacji, w której się znajdowała, a może właśnie przez nią, zebrało się nagle na śmiech.
- Ale dżentelmen! - zachichotała.
- Och, zamknij się. - mruknął chłopak, osłaniając twarz przed pyłem i odłamkami sypiącymi się na nich z sufitu.
Crystal chichotała do momentu, kiedy potężny głaz spadł z hukiem tuż obok nich. Przylgnęła do Conrada całym ciałem, obejmując go ramionami i wtulając twarz w jego koszulkę.
- O Boże, ratunku... - szepnęła cicho.
- Szybko się zorientowałaś. - mruknął chłopak.
Crystal, przyciśnięta całą masą Conrada do twardej skały, powinna czuć się co najmniej nieswojo. W tym przypadku jednak 'powinna' znacznie różniło się od 'czuła'. Gdyby nie spadające dookoła nich kamienie, prawdopodobnie uznała by tę chwilę za przyjemną. Ale niestety, życie miało inne plany, więc opróżniło nad nimi wór z odłamkami. Bo czemu by nie?
Kiedy Crystal zdała sobie sprawę, że słyszy tylko oddech Conrada i swój własny, otworzyła oczy, które jakimś sposobem okazały się zamknięte. Dziewczyna rozejrzała się po sali, która wcale nie przypominała już takiej, w której przed momentem głazy spadały z sufitu. Na nietkniętej, kafelkowej podłodze spoczywała teraz gruba warstwa pyłu, ale większości kamieni nigdzie nie było widać. Można je było zauważyć tylko w jednym miejscu, ale nawet te nie wyglądały normalnie.
Conrad odsunął się od Crystal i podszedł do zbioru skał. Były one ułożone w dużą strzałkę z grotem wskazującym ziejącą dziurę w ścianie. Zdecydowanie nie było jej tu wcześniej, pomyślała rudowłosa, przyglądając się, jak jej się wydawało, wylotowi jakiegoś wąskiego, niskiego tunelu. Wcale nie miała ochoty do niego wchodzić. Było jednak wiadomo, że ani on, ani ona nie mają innego wyjścia.
ZuMa
CZYTASZ
Kwiat Siedmiu Oceanów
FantasyMiłość, zdrada, poświęcenie, niebezpieczeństwo. **Świat ma jedno, potężne serce, bez którego nie ma szansy istnieć. Dryfujący po oceanie, niepozorny kwiat lotosu, którego korzenie sięgają najgorętszych stref Ziemi, a pędy, oplatające planetę, utrzym...