18 maja

1.2K 271 86
                                    

Minseok westchnął i zmarszczył zabawnie brwi, robiąc przy tym minę opuszczonej przez wszystkich sieroty.

- Dlaczego nie mogę dziś do ciebie przyjść, hyung? - spytał, łapiąc mnie za rękę i lekko ją ciągnąc.

- Jestem dzisiaj zajęty, Seokkie - powiedziałem, unosząc brew i poprawiając mu grzywkę, która oklapła beznadziejnie na czoło.

- Nie byłem u ciebie od wieków! - jęknął, wykrzywiając usta w podkówkę. Stłumiłem westchnięcie, czując drżenie serca.

- Byłeś u mnie przedwczoraj, skarbie - przypomniałem mu. Baek, stojący kilka kroków za Minem, odchrząknął cicho. Zagalopowałem się? No cóż. Ostatnio często nazywałem Minseoka słodkimi określeniami. Bardzo do niego pasowały i mogłem ich używać bez cienia podejrzeń z jego strony.

- No właśnie. Wieki temu. Baekhyun mówi, że jesteś świetnym opiekunem i że mogę zostawać u ciebie jak często zechcę, hyung!

Baek podszedł do nas i położył Minowi rękę na ramieniu, hamując go trochę.

- Minnie, chyba już wystarczy, co? Jeśli Dae nie ma czasu, to nie ma i tyle. Odwiedzisz go następnym razem.

Uśmiechnąłem się pocieszająco do Minseoka i ścisnąłem jego dłoń.

To nie tak, że nie mogłem go dzisiaj do siebie zabrać. Bardziej chodziło o to, że musiałem sobie to wszystko przemyśleć. Gdy ostatnio u mnie był, graliśmy we wszystkie dwuosobowe gry online, jakie udało mi się znaleźć. Było zabawnie, ale coraz częściej łapałem się na tym, że myślałem o nim w kategoriach potencjalnego chłopaka, a to przecież było niemożliwe. Dlatego już wczoraj udawałem, że miałem do załatwienia różne pilne sprawy i nie spotkałem się z nim wcale. Dzisiaj przyszedłem do Mina i Baekhyuna po to, żeby nie pomyśleli, że coś było nie tak, chociaż Baek chyba i tak mnie przejrzał. A przynajmniej w tej części, w której chodziło o unikanie Minseoka. Gdyby znał powód, prawdopodobnie sam zabroniłby mu spotykać się ze mną.

Min westchnął i wymamrotał ciche przeprosiny pod nosem. Wbrew rozsądkowi przytuliłem go mocno do siebie i wyszeptałem, że nie ma za co. Baek przez chwilę stał i patrzył na nas z nieodgadnioną miną, po czym wyszedł z pokoju Minseoka, oznajmiając, że zrobi herbaty.

Usiedliśmy wśród ustawionych w półkole pluszaków, a Min specjalnie usadowił się pomiędzy moimi nogami, tak żebym mógł przytulić go od tyłu. Kilka dni temu odkrył, że to bardzo wygodne i od tego czasu siadał tak zdecydowanie zbyt często.

Minseok wziął do ręki dinozaura i wygiął się lekko na bok, żeby łatwiej mu było mi go pokazać.

- Nazwałem go Jongdae. Przypomina mi ciebie, hyung.

- Dziękuję. Czuję się zaszczycony - zapewniłem go, biorąc misia do ręki i oglądając go z bliska. - Dlaczego nie ma jednego oka? - spytałem, unosząc brew.

- Bo to mój stary miś. Mam go od małego, ale nigdy go nie nazwałem. Chyba na ciebie czekał, hyung.

Uśmiechnąłem się szeroko i poczochrałem Minseokowi włosy.

- Albo może nie chciał dostać imienia - zasugerowałem, odkładając dinozaura na bok, zadbawszy o to, żeby się nie przewrócił. - Który to Baekhyun?

Min wskazał mi szczeniaka naturalnej wielkości.

- Wygląda zupełnie jak on - przyznałem, zauważając pewne podobieństwa. Zwłaszcza te szczenięce oczy. Przeurocze.

Minseok westchnął i oparł się o mnie, kładąc mi głowę na ramieniu i odchylając ją tak, żeby móc na mnie spojrzeć. Obejmowałem go w pasie, trzymając dłonie na jego brzuchu, a on położył swoje na moich i splótł nasze palce. Zrobiło mi się trochę zbyt gorąco.

- Chciałbym do ciebie przyjść, hyung.

- Już to mówiłeś, Seok - westchnąłem, niestety czując, że zaczynam się łamać. Przeklęte uczucia.

- Dlaczego nie masz dziś dla mnie czasu? Czy byłem ostatnio niegrzeczny?

Pokręciłem głową, zaciskając usta. To ja chciałem, żeby Min był dla mnie niegrzecznym chłopcem.

- Po prostu mam dużo pracy, kochanie - wyszeptałem mu wprost do ucha. Z mimowolnym zadowoleniem zauważyłem, że zadrżał lekko.

- Wiesz, hyung, czasem czuję się przy tobie doroślej - powiedział z wahaniem, ściskając moje palce swoimi. Przełknąłem ślinę. - I to nie jest tak do końca złe.

Wszystkie odpowiedzi, które przyszły mi teraz do głowy, zawierały w sobie ziarnko perwersji, więc nawet się ucieszyłem, gdy Baekhyun wrócił do pokoju z tacą, na której niósł trzy kubki herbaty i cukierniczkę. Postawił ją na niskim, białym stoliku, przystosowanym do jedzenia w tradycyjny sposób... Lub do urządzania misiom wieczornego spotkania.

Puściłem Minseoka, a ten podniósł się leniwie z podłogi, ciągnąc mnie za rękę.

- Baek zabrania mi chodzić na czworaka i w ogóle bawić się na dywanie - poskarżył się głośno, przechodząc ze mną na drugi koniec pokoju, po czym siadając ponownie przy stoliku. Zająłem miejsce obok niego. Z jednej strony dlatego, że tego właśnie chciałem, a z drugiej... Wciąż trzymał moją dłoń.

- Mówiłem ci, że to dlatego, że w ten sposób spodnie szybko się niszczą - westchnął Baekhyun, siadając na przeciwko nas.

Posłodziłem swoją herbatę, odruchowo sięgając też po tę Minseoka, jednak Baek zasłonił mi ją dłonią.

- Dodałem już słodzik. On je zdecydowanie zbyt wiele cukru odkąd się znacie - oznajmił surowo, chociaż w gruncie rzeczy wyglądał na rozbawionego.

- Miałem poczuć się winny? - spytałem żartobliwie, odkładając cukierniczkę. Nagle poczułem czyjąś rękę na kolanie. Zerknąłem tam odruchowo.

Minseok.

Co do cholery...?

- Hyung powiedział mi gdy wyszedłeś, że jednak mogę do niego przyjść. Najwyżej poczekam, aż skończy tę swoją pracę, a potem zostanę na noc. - Min ścisnął mocno moje kolano, najwyraźniej oczekując, że go poprę. A to spryciarz... Nie wpuścili go drzwiami, to spróbuje wejść oknem.

Westchnąłem wewnętrznie i pokiwałem głową. Trudno. Jeszcze jedna noc zwiększonej samokontroli mi nie zaszkodzi. Ba, może dzięki treningowi osiągnę mistrzostwo i będę potrafił odepchnąć te uczucia od siebie?

- Jakoś się wyrobię - mruknąłem, widząc pytające spojrzenie Baekhyuna. Kątem oka zauważyłem, że Minseok uśmiecha się szeroko.

- Skoro tak twierdzisz - oznajmił Baek, wzruszając ramionami, po czym zwrócił się do Mina. - Tylko nie dzwoń potem do mnie, żebym cię odebrał, bo hyung nie ma czasu się tobą zająć.

Minseok pisnął radośnie i zerwał się z podłogi, o mało nie zrzucają ze stolika własnego kubka z Iron Manem. Przytulił swojego opiekuna, po czym z zadowolonym uśmiechem pobiegł spakować najważniejsze rzeczy oraz kilka komiksów - pewnie po to, żeby się nie nudzić, gdy będę udawał zajętego.

- Bardzo cię polubił - mruknął cicho Baek, dyskretnie się do mnie nachylając. - Chyba nawet mnie lubi trochę mniej, chociaż to pewnie dlatego, że ty go bardziej rozpieszczasz... W każdym razie, bądź ostrożny dobrze? Kiedy już kogoś polubi, bardzo łatwo go zranić.

Pokiwałem głową, aż zbyt dobrze sobie ten fakt uświadamiając. Nie chciałem go ranić. I obiecałem sobie, że tego nie zrobię.

Peter Pan // Xiuchen (short)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz