To już dziś, ostatni dzień przed przerwą świąteczną, a to oznacza jedno: klasowa wigilia. Było już po dziewiątej, gdy się obudziłam. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się odświętnie w białą koszulę, sweterek i czarne spodnie, po czym zjadłam śniadanie i wzięłam ze stołu prezent dla Rozy, którą wylosowałam na wychowaczej, aby kupić jej upominek. Wtem przypomniało mi się jeszcze o czymś, a mianowicie o niespodziance dla mojego chłopaka, Kastiela. Mam nadzieję, że mu się spodoba... Z nim nigdy nic nie wiadomo, ale mimo to nie zrażałam się i starałam się myśleć pozytywnie, spakowałam zatem wszystko do torby i pełna nadziei ruszyłam w kierunku szkoły. Dotarłam do niej po niecałych piętnastu minutach, było jeszcze dosyć wcześnie, więc nie szczególnie zdziwił mnie fakt, że nie ma nikogo oprócz mnie. Udałam się w stronę sali, by położyć opakowany podarek pod choinką i wyszłam na korytarz poczekać na resztę. Długo to nie trwało, gdyż po chwili dołączyła do mnie fioletowłosa Violetta, z którą odbyłam krótką rozmowę nim zaczęła się schodzić reszta naszej klasy, a do rozmowy dołączyli się Roza i Alexy. Starałam się skupić na tym co do mnie mówią, ale było to trochę trudne, gdyż cały czas wypatrywałam pośród uczniów Kastiela. Niestety nigdzie go nie było. ,,Może się spóźni" - przeszło mi przez myśl i nie zrażona tym, że jeszcze go nie ma wróciłam do rozmowy z przyjaciółmi. Po kolejnych parunastu minutach byli już wszyscy, a raczej prawie wszyscy. W dalszym ciągu nie było czerwonowłosego, nie mniej jednak zaczęliśmy wigilię. Wszyscy złożyliśmy sobie życzenia i podzieliliśmy się opłatkiem, nawet śpiewaliśmy kolędy, a także oglądaliśmy zdjęcia z pierwszej klasy. Wreszcie nadszedł czas dawaniu prezentów. Podeszłam zatem do białowłosej i z delikatnym uśmiechem wręczyłam jej mój prezent, dziewczyna odwzajemniła gest i zaczęła rozpakowywać podarek. Po czym wstała i mocno mnie przytuliła.
- Kazze dziękuję! Są piękne! - krzyknęła uradowana
- Naprawdę nie ma za co. - odpowiedziałam z większym uśmiechem
- Nie ma za co?! To jednen z lepszych prezentów jakie dostałam! - mówiła cały czas mocno mnie ściskając
W końcu jednak zaprzestała duszenia mnie i usiadła, by przymierzyć czarne, zamszowe szpilki z paskiem jakie jej podarowałam.
- Nawet nie pomyliłaś rozmiaru. Naprawdę ci dziekuję. - wstała i znów mnie przytuliła
- Cieszę się, że ci się podoba. - odwzajemniłam uścisk
- To teraz moja kolej. - powiedziała z wielkim bananem na twarzy
Niepewnie wzięłam od niej pakunek i ostrożnie zaczęłam go odpakowywać, na szczęście nie była to bielizna, a zestaw do makijażu.
- Dziękuję Rozo, naprawdę jest fantastyczny. - uśmiechnęłam się szczerze i przytuliłam przyjaciółkę
- To żebyś wyglądała jeszcze ładniej dla Kastiela. - równierz się uśmiechnęła i puściła mi oczko
- Rozo... - mruknęłam, a na moich policzkach pojawił się delikatny rumieniec
- Oj, nie udawaj już. Widzę co się dzieje. - poruszyła sugestywnie brwiami
- Kiedy nic się nie dzieje. - dalej zaprzeczałam
- Jasne, a świnie potrafią latać.
Widząc, że nie mam z nią szans, zwyczajnie skapitulowałam i przestałam zaprzeczać. Po lawinie pytań, zadanych mi przez białowłosą wreszcie mogłam opuścić budynek i udać się do domu. Szłam lekko przybita tym, że Kastiel zwyczajnie to zlekceważył. Naprawdę chciałam się dzisiaj z nim spotkać. Byłam niedaleko wyjścia z parku, tuż koło mojego domu, miałam spuszczoną głowę, więc to cud, że na nikogo nie wpadłam.
- Hej, małe dziewczynki nie powinny włóczyć się same bez rodziców.
Ten głos... czy to może być... - Kastiel?
- Nie, święty Mikołaj. Czy panienka była grzeczna i zasłużyła na prezent? - powiedział głębokim głosem udając Mikołaja, przez co zaczęłam się chichrać pod nosem.
- Oczywiście, że byłam. - uśmiechnęłam się słodko
- To już ja ocenię. - uśmiechnął się łobuzersko i przyciągnął mnie do siebie
- W kwestii prezentów... mam coś dla ciebie. - powiedziałam niepewnie i podałam mu podarunek, który od razu zaczął odpakowywać - Słyszałam, że bardzo ich lubisz, i że wydali ostatnio nową płytę...
Spojrzał na prezent, po czym uśmiechnął się, ale nie tak wrednie czy łobuzersko jak zazwyczaj tylko tak normalnie - Dzięki, nie wiem skąd wiedziałaś, że chciałem ją kupić.
- Kobieca intuicja. - powiedziałam, po czym zaśmialiśmy się oboje
- Też coś dla ciebie mam. - odpowiedział, po czym złapał mnie za rękę i coś na nią założył, tym "czymś" okazała się srebrna bransoletka
- Dziękuję jest przepiękna. - rzekłam i wtuliłam się mocno w jego tors
- Nie ma za co. Wesołych świąt dziewczynko.
- Wesołych świąt Kas. - odpowiedziałam i stanęłam na palcach, by go pocałować, czułam, że się uśmiecha, te święta zdecydowanie będą inne niż wszystkie. Cieszę się, że go mam.
Wiem, wiem jest lato, a ja wyjeżdżam ze świątecznym shotem, ale znalazłam go dziś na komputerze i postanowiłam wstawić ^^ Mam nadzieję, że się podobało.
Bye homies ✌
YOU ARE READING
Całkiem Inne Święta
RandomPierwsze święta w szkole Amour Sucre i pierwsze z nowym chłopakiem. To musi być coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Coś tak innego. Wszystko się uda, prawda?