44.

1.4K 309 38
                                    

baekhyun; masz chwilę?

chanyeol; chyba tak

wyświetlono

Chanyeol po wysłaniu wiadomości, przymknął swoje oczy, próbując choć trochę odciągnąć się od negatywnych myśli. Myśli o tym, że jest w złym stanie. O tym, że właściwie przez swoją własną głupotę i nie odpowiedzialność, jego życie może być skrócone, a przecież ma jeszcze tyle do zrobienia. Obiecał sobie, że nie da się chorobie, a umrze dopiero, kiedy zostanie już ledwo trzymającym się staruszkiem.

Z jego zamyślenia wyrwała go głośna melodia, dobiegająca z urządzenia trzymanego przez niego w prawej dłoni. Coldplay stał się jeszcze bardziej słyszalny, obijając się echem po białych ścianach sali, w której leżał Chanyeol, podczas gdy ten podnosił swój dzwoniący telefon na wysokość swojej twarzy.

Jego oczy powiększyły się w zdumieniu, kiedy na wyświetlaczu pojawiło się imię wraz ze zdjęciem Baekhyun'a.

백현 ^^
✔ odbierz... ✖ odrzuć...

– Odebrać... czy nie odebrać? Odebrać, a może jednak nie? – zaczął cicho mamrotać do siebie, nie wiedząc co ma zrobić. W głębi duszy bardzo chciał usłyszeć głos starszego o kilka miesięcy chłopaka, lecz z drugiej strony nie chciał wyjść na zbyt łatwego. W końcu powinien być obrażony?

W ostatniej chwili dotknął zieloną słuchawkę, przykładając urządzenie do ucha.

– Chanyeol? – W słuchawce rozległ się głos Baekhyuna, który mówił dość niepewnie.

Wspomniany wykrzywił usta w drobny uśmiech, lecz za chwilę lekko zakasłał.

– Wszystko w porządku? – Ponownie rozległ się głos Baekhyun'a, tym razem był on pewniejszy, pełen niepokoju i zmartwienia.

– Tak, tak – zachrypiał Chanyeol, przecierając swoją twarz dłonią. Po chwili odrząknął, aby choć trochę pozbyć się nieprzyjemnej chrypy, jaka go zaatakowała. – Wszystko jest dobrze.

– Masz jeszcze bardziej zachrypiały głos, niż pamiętam – zaśmiał się cicho Baekhyun, szczerząc się sam do siebie. – Co ci właściwie jest?

– Żebym to jeszcze wiedział... – Chanyeol westchnął, tłumiąc w sobie nieprzyjemny kaszel, który po raz kolejny dał o sobie znać.

– Może nie powini-

– Wiem – Chanyeol wszedł mu w zdanie, nie dając dokończyć. Wiedział do czego zmierza jego przyjaciel. – Ale już na to nie poradzę. Szybko, zdecydowanie za szybko się uzależniłem.

– Przepraszam...

– Hę? – zdziwił się. – Za co mnie przepraszasz, Baekkie? – Zmarszczył brwi.

– Gdybym... Gdybym nie zerwał z tobą tak kontaktu, nie doprowadziłbyś siebie do takiego stanu. Przepraszam, Chanyeol...

– Hej, nie musisz mnie przepraszać, bo to w zasadzie moja wina. To ja nie powinienem sięgać po papierosy, które tak, przynosiły mi małe ukojenie.

– I tak będę siebie obwiniał.

– Nie.

– Tak.

– Okay.

– Hę?!

– Uznajmy, że to nasza wspólna wina, dobrze? – zapytał Chanyeol z małym uśmieszkiem na twarzy, choć jakoś za specjalnie nie było mu za wesoło.

– Panie Park, musimy jechać na pobranie krwi. – Niespodziewanie obok łóżka byłego piosenkarza, pojawiła się starsza pielęgniarka, która stała ze skrzyżowanymi ramionami na piersi, wpatrując się w chorego.

Chanyeol westchnął, spoglądając w górę. Wiedział, że musiał skończyć z rozmową. Nie chciał jej przerywać, ale musiał.

– Baekhyun? – odezwał się smutno. – Muszę kończyć, będę miał pobranie krwi – wytłumaczył.

– Dobrze, ale później masz napisać! – rozkazał, lekko się śmiejąc. – Zaraz po tym, jak badania się skończą, okay?

– Okay, cześć – pożegnał się.

Chanyeol odłożył telefon na stoliczek, a po chwili został zabrany przez pielęgniarkę na pobranie krwi, które odbyły się w oddzielnym pomieszczeniu.

Chanyeol już nie napisał.

baekhyun; chanyeol? Jest wieczór, coś się dzieje?

baekhyun; dlaczego nie piszesz?

nie wyświetlono

a/n: surprise :")
no ale czanbek sobie troche porozmawiał;;

look at me the last time » chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz