Cześć ;)
Wiem wiem,nie znamy się.
Ale to tylko kwestia czasu. Nie bój się. Jestem tutaj po to,żeby opowiedzieć Ci pewną historię.
Zapewne jesteś ciekawa jaką. Hah,no więc posłuchaj.Dawno dawno temu,kiedy byłam nastolatką,poznałam dziewczynę.
Choć to było kilkanaście lat temu,pamiętam ten dzień bardzo dobrze.Promienie słońca ogrzewały twarze wszystkich dookoła. Ludzie leżeli wygodnie na kocach,nieraz widziałam jak podnoszą się tylko po to,żeby wziąć do ręki kanapkę,batonika lub jakiś owoc.
Ja grzecznie siedziałam w cieniu drzewa,tak naprawdę nie wiem nawet po co wyszłam z domu.
Nigdy z niego nie wychodzę,chyba,że muszę wykonać zadanie. Myślę,że tym razem miałam przeczucie.
Rozglądając się,napotkałam wzrokiem dziewczynę. Tak samo jak ja siedziała w cieniu. Stąd widziałam,jak blada była. Pomyślałam wtedy,że przydałoby się jej trochę słońca.
Zauważyłam,że ona także przygląda się mi. A to dziwne. Czemu? Ponieważ nikt mnie nigdy nie zauważał. Przynajmniej te osoby,które mnie nie potrzebowały. Czyżby ona..Nie. To niemożliwe. Nie miałam żadnego wyznaczonego zadania,więc czemu mnie widzi?
Nie zastanawiałam się dłużej.Wstałam,otrzepałam spodnie i ruszyłam w jej kierunku. Wydaje mi się,że zaczął narastać w niej strach.
Spokojnie manewrowałam wokół ludzi. Jak mówiłam,nikt mnie nie widzi. Od dziecka mnie uczyli,że tak będzie. Byłam na to przygotowana. Ale powiem Ci,że to śmieszne. Zawsze mogę tych nieszczęśników kopnąć w dupę a oni wymyślą sobie coś takiego jak duchy.Ludzie i ich głupiutkie móżdżki. Jak dzieje się coś niespodziewanego,to zawsze zwalają winę na innych. Nie istnieje nic takiego jak duchy. Istniejemy my. Ja,moja rodzina,nasi sąsiedzi i znajomi.
Ale normalni o nas nie wiedzą. Nie mówię,że Ci co nas potrzebują są nienormalni. Oni po prostu są skrzywdzeni. Ale w dużym stopniu są to naprawdę osoby z zaburzeniami.
Usiadłam obok dziewczyny,opierając się o drzewo. Ona siedziała prosto,nawet na mnie nie patrząc.Obserwowała jakąś grupę dziewczyn grającą w siatkówkę.
-Czego potrzebujesz?-zapytałam.
Ona powoli odwróciła się w moją stronę. Jej oblane smutkiem oczy patrzyły prosto na mnie.
-Wwydaje mmi się,że.. że Cciebie.-Wyjąkała.Uśmiechnęłam się i wzięłam jej zimne dłonie w swoje.
-Obiecuję.-Powiedziałam,patrząc prosto w jej cudowne niebieskie oczy.
I tak o to zaczęła się nasza przyjaźń. Spędzałyśmy ze sobą każdą chwilę.
Nawet kiedy się kłóciłyśmy,ona zawsze do mnie wracała. A ja nigdy od niej nie odchodziłam.
Przy mnie zaczęła się więcej uśmiechać. Jej życie nabierało dla niej nowego znaczenia.I to tylko dzięki mnie.
Kiedy ona była szczęśliwa,ja także. Ale nie skończyła się moja misja. Natasza bo tak się nazywała, była szczęśliwsza ale nadal nie wystarczajaco. Starałam się pomóc jeszcze bardziej.
Ona mnie kochała i ja to wiedziałam.
Nie było dnia czy nocy,kiedy byśmy nie były razem. Jeżeli ja wchodzę do Twojego życia,nie ma powrotu.
Zaczęłyśmy nawet razem ćwiczyć. No może nie razem. Ja zazwyczaj siedziałam sobie gdzieś blisko dziewczyny przypatrując się jak jej mięśnie wiotczeją,jak traci siły. Zawsze gdy chciała się poddać namawiałam ją a wtedy zaczynała od nowa.
Miałam nad nią całkowitą kontrolę.Niestety dziewczyna od jakiegoś czasu chodziła zmęczona. Nie miała na nic ochoty,była wyczerpana.
Całe dnie spała.Nie miała siły otworzyć oczu.
Pewnego ranka przyjechała po nią karetka. Znalazła się w szpitalu. Oczywiście byłam przy niej.
Stwierdzono u niej bardzo dużą niedowagę.
Lekarze chcieli jej pomóc. Ich słowa wstrząsnęły nie tylko nią ale także mną.
"Musisz przytyć."Widziałam w jej oczach strach. Chciałam ją przytulić. Powiedzieć,że wszystko będzie dobrze,że nie ma się czego bać. Zaczęła płakać. Upadłam na kolana. Złapałam jej rękę i głaskałam dopóki nie zasnęła.
Wiedziałam,że nie przytyje. Wiedziałam,że jej nie pomogą.
A ja się cieszyłam,ponieważ moje zadanie zostało wykonane.Kilka dni później jej serce przestało bić.
Umarła.
Ostatnie słowa jakie wypowiedziała były przepełnione jadem.
"To Twoja wina."
Uśmiechnęłam się wtedy i odpowiedziałam jej z czystą satysfakcją:
"- To nie moja wina. Tylko Twoja.
Dobrze wiedziałaś w co się pakujesz. Chciałaś tego. Chciałaś umrzeć. A ja po prostu Ci w tym pomogłam,skarbie."***
A więc o to cała historia. Chciałam,żebyś o niej wiedziała ponieważ ja się zjawiam kiedy chcę. To może być Twoja opowieść. Możesz mnie pokochać,a wtedy będzie za późno.
Nazywam się Anorexia Nervosa,ale mów mi Ana :)
Jestem tutaj aby Ci pomóc,motylku.
CZYTASZ
Dziwne Teksty Allie
Short StoryMoje krótkie historie/dziwne teksty,które tworzę w chwili natchnienia.