Rozdział Pierwszy: Jak Trwoga To Do Amelii

40 2 0
                                    

Był bardzo mroźny, grudniowy poranek, lecz do tej pory na ziemię nie spadł ani jeden, nawet najmniejszy płatek śniegu, który stanowiłby choć delikatna ozdobę tych ponurych dni, które właśnie nastały. Samochody i przechodnie, wolno poruszali się we wszystkie strony w centrum, teraz przygaszonej i nieco ponurej, Bydgoszczy. Amelia podjechała wolno pod jeden z bloków swoim białym Lexusem RC 350 F. Wysiadła z auta i postawiła kołnierz czarnego płaszcza, który miała na sobie, gdy poczuła przeszywające ją zimno. Podeszła do Łucji, która stała przy jednym z zaparkowanych na chodniku aut i przywitała się z nią.

– To konieczne żebyś wyjeżdżała z samego rana?- spytała Amelia, rozcierając zamarznięte ręce.

– Tak. Będę tam dopiero za... Nawet trudno mi powiedzieć za ile, więc im prędzej wyjadę tym szybciej wrócę.- odparła Łucja zdecydowanym głosem.

– No dobrze. To w takim razie trzymaj się. Szerokiej drogi i wróć szybko.- pożegnała się kobieta i objęła przyjaciółkę.

– Dziękuję. Nie narozrabiaj tu za dużo gdy mnie nie będzie.- odparła, odwzajemniając uścisk.

– Nie będę miała na to czasu. Za dużo roboty. Teraz też muszę śpieszyć się do pracy.- powiedziała kobieta, wyswobadzając się z objęć przyjaciółki.

– Daj mi znać gdy będziesz na miejscu.

– Dobrze.- przytaknęła Łucja i wsiadła do auta Pomachała kobiecie na pożegnanie i ruszyła w stronę centrum.

Amelia również wsiadła za kierownicę i również odjechała w tamtą stronę. Zapowiadał się ciężki dzień dla obu kobiet. Ogólny nastrój, panujący teraz w mieście, w niczym nie ułatwiał życia jego mieszkańcom, a tym bardziej wielkie, ciężkie chmury wiszące nad nim, nie chcące jednak uronić choć drobnego płatka śniegu.

***

Po niedługim czasie Amelia znalazła się przed dużym apartamentowcem całym pokryty szkłem, tak że odbijały się od niego wszystkie budynki dookoła. Lokalizacji budynku zazdrościć by mogła niejedna firma. U nabrzeża rzeki Brdy stał ten potężny wieżowiec, przytłaczając swym ogromem wszystkie budynki dookoła. Każdy z podziwem obserwował tą dumnie prezentującą się budowlę. Kobieta szybkim krokiem skierowała się w stronę szklanego wejścia, które wprost zachęcało do wejścia do środka. Tam, kręciło się mnóstwo ludzi w różnym wieku, od czasu do czasu ktoś krótko przywitał się z Amelią, aż w końcu ta dotarła do windy. Gdy ta otworzyła się, weszła do środka i wcisnęła guzik z liczbą piętnaste. Było to środkowe piętro budynku, z którego był na tyle dobry widok, że nie trzeba było sunąć wyżej windą. Na nim znajdowały się tylko dwa pomieszczenia, czyli przestronne biuro asystenta szefa oraz wielki, zajmujący prawie całe piętro, gabinet prezesa i zarazem szefa całej korporacji. Oprócz tego było tutaj małe skromne biureczko, połączone z czymś co przypominało ladę recepcji, stojące tuż przy orzechowych drzwiach prowadzących do gabinetu szefa. To stanowisko należało do Amelii, kobieta była bowiem sekretarką swojego przełożonego. Nikt nie mógł przedostać się do jego gabinetu, bez spotkania się z Amelią. Po dostaniu się na to właśnie piętro, kobieta zdjęła garderobę i zasiadła na swoim miejscu. Przejrzała papiery, które już zajmowały niewielką część jej biurka i zaczęła je segregować. W tym samym momencie drzwi windy rozsunęły się i wyszły z niej dwie roześmiane na oko dwudziestoletnie kobiety. Jedna, z nienaturalnie jasnymi krótkimi i wystylizowanymi włosami oraz bardzo ciemnymi oczami, druga, zaś z brązowymi włosami obciętymi w bombkę i zielonymi oczami. Obie podeszły do lady i podały jej małe pliki kartek.

– Jest już szef?- spytała Amelia, odbierając kartki.

– Nie. Dzisiaj miał być później. Ale nudy są dzisiaj ogólnie. Później ma się ponoć rozkręcić, bo Ulka i Mati mają jakąś rocznicę czy coś.- powiedziała blondynka.

Boss Mojego SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz