<3

606 66 16
                                    

  "Uwielbiam twój uśmiech". Młody Litwin przypominał sobie słowa Polski. A na imię mu Toris. Chłopak już od dłuższego czasu myślał o opuszczeniu domu Feliksa. Miał dość wykorzystywania i presji jaką na nim wywoływał. Licia zrób to, Licia zrób tamto. Gniew wzrastał w Torisie coraz bardziej. "Lepiej było zostać w domu Rosji" Pomyślał i przewrócił się na drugi bok. Nie mógł zasnąć. Wstał z wielkiego łoża z baldachimem. Podszedł do wielkiego okna, by przyjrzeć się krajobrazowi za nim. Na łące pasły się konie Polski, a także jego rumak na którym jeździł w czasie bitwy pod Grunwaldem. Stare dobre czasy kiedy to razem z Feliksem pokonali krzyżaków. Ale to już minęło. Słońce powoli wyłaniało się zza horyzontu, a szatyn postanowił wyjść przyszykować śniadanie, bo pewnie Czechy przyjdzie za jakiś czas. Eliszka często odwiedzała dom młodszego brata. Rzadziej jednak pojawiała się najmłodsza siostra... Słowacja, a na imię jej Viktorjia. Starsza przychodziła tu niemal co dzień. Kochała kuchnie Litewską no... Polską też, ale jeśli to Litwin gotował, bo Polska średnio sobie z tym radził. Przeszedł długi korytarz zanim udało mu się dotrzeć do kuchni. Podszedł do blatu, wziął chleb, by następnie posmarować go masłem. -Dzień dobry Litwo.- Ziewnął. W drzwiach kuchni stał niski, drobnej budowy ciała blondyn o zielonych oczach. Włosy miał związane w kitkę, a na sobie miał tylko różową koszulę nocną. Toris nigdy nie próbował wnikać w gusta Polaka. Był dziwny, przynajmniej dla większości. Usiadł przy stole czekając na posiłek.

-Licia? Nie odpowiesz mi?Szatyn odwrócił na chwilę, a potem rzucił szybko:

-Labas- Położył talerz z kanapkami na stole. Spojrzał na niego. Uśmiechnięty chwycił jedną z kromek chleba i spytał:

-Tak jakby to czemu nie jesz? 

-Już jadłem- Skłamał i wyszedł z pomieszczenia. Poszedł wprost do swojego pokoju, spakować ubrania. Zostawił przyjaciela z osłupieniu. Litwa nigdy tak nie reagował. Dokończył jedzenie i musiał zająć się swoimi obowiązkami. Dziś wyjątkowo szef zawalił go robotą. W jego biurze na piętrze, w szufladzie biurka leżały jeszcze zaległe ustawy i papiery do podpisania. Praca jako personifikacja nie jest łatwa. Usiadł i zajął się czytaniem wydruków. Było ich tak dużo, że chyba dzisiaj nie zdąży ze wszystkim czym po raz narazi się na niezadowolenie króla. Mimo to król darzył Feliksa szacunkiem. Często zasiadał koło Jagiełły, Jadwigi i Torisa w sejmie i na licznych ucztach na dworze królewskim. Był to dla niego niebywały zaszczyt. Jednak ta praca wiązała się z walką we wszystkich wojnach i bitwach. Na razie dzięki sojuszowi z Litwą nie odnosił poważnych obrażeń, ale jakby od dawna coś przeczuwał. Jego ukochany przyjaciel nie był już taki sam jak wiek temu w czasie bitwy pod Grunwaldem. Jego ton głosu był zimny, oschły, a przede wszystkim nie spędzał z nim tyle czasu co kiedyś. Wręcz przeciwnie. Unikał go. To wszystko martwiło Polskę. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Licia otworzył drzwi szerzej, a następnie oznajmił:

-Polsko, wracam na Litwę. To koniec.Oczy Feliksa rozszerzyły się z niedowierzania. Zostawił papiery na biurku i podszedł bliżej.

-J-jak to?- Jego oczy zeszkliły się, zaś w oczach szatyna była widoczna obojętność.

-Mam dość tego wykorzystywania! Miałem cię za przyjaciela!- Krzyknął, a po chwili dokończył- teraz jesteś dla mnie nikim...
-A-ale Licia- Po Policzkach Polaka zaczęły płynąć łzy. Litwa w tym czasie zatrzasnął drzwi.

-Z resztą rób co chcesz! Nienawidzę cię, Litwo!Wypowiedział słowa, których tak naprawdę nie chciał wypowiedzieć. Nogi się pod nim ugięły. usiadł w kącie pokoju i zaczął płakać. Toris spojrzał ostatni raz na dom i odjechał w stronę Wilna.
-D-dziękuję... Że byłeś przy mnie. Strasznie mi ciebie brakuje, Liciu. Byłeś dla mnie wszystkim, a ja wszystko popsułem, nie wiedziałeś jak bardzo cię kocham- Napisał na kartce i wsadził do koperty

Odchodzę |LietPol| One shotWhere stories live. Discover now