Rozdział 1

33 3 0
                                    


Wreszcie lipiec, wakacje, wolność ,koniec szkoły.Nie mogę się doczekać obozu sportowego. Jako wilkozmienna nie powinnam za dużo spędzać czasu z ludźmi,a co dopiero na jakimś odludziu z dala od rodziców. Skończyłam  jakiś miesiąc temu moje szesnaste urodziny,co oznacza ze mogę radzić sobie sama w życiu. Jako wilk oczywiście.
-Krita! - krzyczy matka z kuchni-z chodź na śniadanie! Szybko spojrzałam na telefon.
Już piąta? Przez całą noc się pakowałam na ten obóz. Masakra jak ten czas płynie gdy się człowiek cieszy.
Szybko spakowałam telefon do mojego plecaka i zeszłam na dół po wielkich drewnianych białych schodach.W kuchni stała mama pełna energii , chodź była dopiero wczesna godzina a że nie jest moją prawdziwą matką i nie ma w sobie krwi wilka to i tak przyznam że jako człowiek nieźle sobie radzi. -Spakować ci trochę surowego mięsa ?- zapytała matka .
-Możesz trochę mi dać na podróż.
Przede mną talerz z surowym stekiem.
-Mamo?Czy ty aby nie przesadzasz z tym mięsem?Chcesz  żeby mi śmierdziało z ust w autokarze ?- Chciałam  to powiedzieć jako żart ale mamie się chyba zrobiło przykro.-Tak tylko żartuje- dodałam szybko.
Nie wiedziałam jak się wymigać z tej trudnej sytuacji więc wzięłam telefon i zaczęłam się nim bawić. Piąta czterdzieści pięć .
-Spóźnię się !- zaczęłam krzyczeć z przerażenia
-Szybko wpakuj walizkę do samochodu i jedziemy- spokojnym głosem powiedziała mama.
Tak zrobiłam .
Jechałyśmy jakieś dziesięć minut.
-Piąta pięćdziesiąt pięć. Idealnie- oznajmiła rodzicielka.Szybko wypakowałam czarną walizkę z auta i pożegnałam się z mamą.Przede mną stał wielki granatowy autokar. Z napisem ,,forestcamp" .Chyba przyjechałam ostatnia.Cały bagażnik był zapchany kolorowymi walizkami. Dałam moją tam gdzie było miejsce i poszłam do drzwi modląc się ze będzie jakieś wolne siedzenie.przed wejściem do autokaru stał wysoki umięśniony pan.
-Jak się nazywasz ?-zapytał facet
-Krita Julit prze pana .
-Zajmij miejsce czwarte  w rzędzie dziesiątym.
Dzięki Bogu że on dobiera mi miejsce.szybko podreptałam po małych schodkach i spojrzałam na cały autokar. Widać że ludzie się znają bo wszyscy ze sobą rozmawiali bezprzerażonych spojrzeń. Gdy zaczęłam przechodź między siedzeniami to wszyscy zamilkli i skupili się na mnie . Nie dziwie się ,mój wygląd przyciąga uwagę. Wysoka dziewczyna o długich białych falowanych włosach(są naturalne) oczy niczym księżyc świecący w ciemną noc i szczupła niczym sarenka bladym świtem na polanie.
-Nowa!-ktoś krzykną z tylnych siedzeń.
Z ignorowałam czyjeś słowa i ruszyłam szukając mojego miejsca.Znalazłam przy oknie. Jezu dzięki za takie szczęście. Musiałam jednak siedzieć z jakimś typkiem. Zajebiście się zapowiada ta podróż...
Chłopak chyba spał.Jego blond włosy zasłaniały mu połowę twarzy . Nie mogłam się przedostać do mojego miejsca więc uznałam ze go obudzę. Lekko szturchnęłam go po ramieniu. Odrazu zerwał się z siedzenia jakby miał jakiś zawał.
-Co ty do cholery robisz?!-zapytał się wkurzony. już był tak ustawiony ze mogłam zobaczyć jego całą twarz. Oczy duże zielone ,zero trądziku ,i taki piękny uśmiech. Teraz byliśmy idealnie twarzą w twarz, dzieliły nas jedynie centymetry. Wydaje mi się ze on należy do tej grupy chłopaków którzy są bardzo przystojni ale nic nie mają w głowie. Nie miałam zamiaru być miła.
-Rusz dupę z tego siedzenia bo nie mogę przejść.-powiedziałam starając powstrzymać warczenie.Chyba się zakochał czy coś ponieważ stał jak zryty i gapił się na moje oczy. Zazwyczaj patrzenie wilkowi w oczy oznacza chęć zabicia. Niestety on raczej nie chciał walki tylko relacji. Będę go olewać , nie mam zamiaru mieć jakiegoś chłoptasia z wakacji który pewnie nie mieszka w tym samym mieście co ja.Spróbuje jeszcze raz może z łagodniejszym głosem.
-Przesuniesz się?-zapytałam
Chyba nie miał zamiaru się przesunąć. Zaczął się uśmiechać i się śmiać.
-Jak chcesz usiąść to możesz na mnie.-odpowiedział pewny siebie.z tyłu wszyscy zaczęli się śmiać.
Nie wytrzymam chyba. Moje ciało zrobiło się gorące . Poczułam ze oczy zaczęły się zmieniać. Nie!nie teraz! Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:
-Jak masz na imię?-tym pytaniem moje oczy wróciły do poprzedniego stanu.
-Ian.
-Słuchaj Ian, rozumiem ze masz swoje nie spełnione potrzeby seksualne ale ja tu przyszłam na obóz więc jeśli szukasz jakiejś puszczalskiej laly to musisz se poszukać gdzie indziej więc proszę rusz to swoje tłuste dupsko i daj mi przejść!- udało mi się to powiedzieć bez wkurzenia się.jestem z siebie dumna.
-Uuuuuuu ale ci pocisnęła  - powiedział jakiś chłopak za Ianem.
-Widzę ze mamy tu trudną sztukę - powiedział z drwiącym głosem Ian .
Sztukę!?on myśli ze ja jestem jaką rzeczą?!Już miałam się na niego rzucić z pazurami gdy nagle wstał z siedzenia i mnie przepuścił. Byłam lekko zaskoczona ale przeszłam na moje miejsce. Ian patrzył na mnie przez jakieś dwadzieścia sekund.
-Jak masz na imię ?-zapytał mnie z zabójczym uśmieszkiem.
-Nie twój interes.-odpowiedziałam z warkotem.
-Ja powiedziałem ty też powiedz
-Krita.
-Ładnie -uśmiechnął się

Forestcamp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz