Przekraczając próg sypialni, spoglądałam na śpiącego Harry'ego. Wyglądał nieziemsko. Blask księżyca w pełni odbijał się od jego skóry ukazując i podkreślając umięśnione ciało. Białe firany kołysały się na wietrze, który dobiegał z otwartych okien. Przymknęłam je lekko, a następnie podeszłam do łóżka. Usiadłam na swojej połowie, po czym wdrapałam się na materac. Nachyliłam się nad chłopakiem i ucałowłam go w policzek mówiąc pod nosem ciche "dobranoc".
Jeszcze przez krótki moment spoglądałam na mojego śpiącego faceta. Nagle przewrócił się z boku na plecy i uchylił lekko jedno oko. Gdy mnie zobaczył, na jego usta wkradł się uśmiech, który ukazał szereg białych zębów. Cóż piękniejszego mogłoby spotkać mnie tej nocy.- Przepraszam, że Cię obudziłam. - Szepnęłam mu do ucha.
- Nie gniewam się. No dobra, może troszeczkę. - Zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie.
Czułam jego cudny zapach. Próbowałam się uwolnić z objęć Harry'ego, abym mogła normalnie się położyć, ale bez skutku. Chłopak cały czas trzymał mnie i nie zamierzał puścić. Położyłam głowę na jego piersi i wsłuchiwałam się w odgłos bijącego serca. Przymknęłam oczy i słuchałam. Brunet przebierał palcami kosmyki moich włosów oraz od czasu do czasu, całował w czubek głowy. Czułam się przy nim bezpieczna. Nic mi nie groziło. Byłam tylko ja i on. Dwoje ludzi, niby innych ale takich samych. On. Gorący, romantyczny, kobieciarz. I ja. Zimna, nieprzystepna, Mara. Poznaliśmy się przypadkiem.
Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki. Przechodziliśmy obok siebie na ulicy. Oboje wpatrzeni w szarość chodnika. On spieszył się na spotkanie. Ja zaś pędziłam na korepetycje z matematyki. Tamtego dnia padał deszcz. Byliśmy przemoknięci. Harry idąc, szturchnął mnie wytrącając z dłoni teczkę z materiałami na zajęcia. Byłam zła, ale w jego oczach zauważyłam błysk. Coś czego jeszcze nigdy nie widziałam.
Spoglądał na mnie jak nikt inny. Jakby przez kontakt wzrokowy, przenikał przez moją duszę.
Z tego powodu, że wszystkie kartki z mojej teczki nadawały się do kosza, a na zajęcia byłam spóźniona, Harry zaprosił mnie do pobliskiej kawiarni. Oboje przez chwilę szliśmy w ciszy. Czułam się niezręcznie a więc zapytałam o jego imię. Chłopak przedstawił się. Gdy dotarliśmy do celu, zajęliśmy miejsca przy oknie i poprosiliśmy kelnera o menu.
Przez chwilę przeglądaliśmy kartę w skupieniu. Kątem oka spoglądałam na niego. Jego męskie rysy twarzy i odstające kości szczęki wyglądały całkiem seksownie.Po chwili przerwał ciszę.
- Proponuję latte macchiato z nutką cynamonu, a na deser ciepłą szarlotkę. - Powiedział.
- Przepraszam Cię, ale... nie piję kawy.
Gdy powiedziałam to zdanie, na jego twarzy pojawiło się zmartwienie, a potem nagły uśmiech.
- Kiedy zamierzałaś mi to powiedzieć? Zabrałbym Cię gdzieś indziej, na przykład do jakiejś restauracji na obiad czy wytworny deser z owocami. - Mówił uśmiechając się do mnie.
- Ależ nie ma najmniejszego problemu Harry, po prostu zamówię sobie zieloną herbatę z jaśminem.
- A szarlotkę jadasz? - Spytał śmiejąc się.
- Oczywiście, kto nie lubi szarlotki.
Mówiąc to zdanie spoglądałam w jego zielone, szmaragdowe oczy. Nie mogłam się od nich oderwać. Czułam, że na twarzy pojawia się rumieniec, a więc opuściłam głowę i udałam, że przeglądam jeszcze menu.
Byłam nieco zakłopotana, ale chwilę później podszedł kelner i poprosił o złożenie zamówienia.
Gdy dostaliśmy ciasta oraz nasze napoje, przystąpiliśmy do jedzenia. Uniosłam filiżankę z herbatą, a Harry swoje latte. Nagle powiedział:- To za nową znajomość Maro. Oby to spotkanie nie było naszym ostatnim.
W tym momencie uśmiechnęłam się szeroko, po czym napiłam ciepłej i rozgrzewającej herbaty.
- Skąd wiesz, że będę chciała się jeszcze raz z Tobą spotkać? - Spytałam unosząc kąciki ust.
- Wiem to. Widzę to w twoich oczach. No i nie wspomnę o tym, że się zarumieniłaś, gdy na ciebie spojrzałem. - Zaśmiał się.
Miał rację. Chciałam go jeszcze raz zobaczyć.
Pod koniec spotkania wymieniliśmy się numerami telefonów i ruszyliśmy w swoje strony. Tamtego dnia, cały czas myślałam o tym jak na mnie spoglądał. Aż do dzisiaj. Gdy budzę się obok, spoglądam w jego cudne oczy i za każdym razem myślą wracam do dnia, w którym go poznałam. On zaś całuje mnie na "dzień dobry" i wstaje. Wie, że nie chcę aby mnie opuszczał i pozbawiał ciepła, które wytworzyły nasze ciała w ciągu nocy. Gdy wraca do sypialni, lustruję jego umięśnione ciało i przygryzam lekko dolną wargę. Wyciąga z szafy biały t-shirt i kilka innych ubrań. Wychodząc zamknął za sobą drzwi, a ja leżałam jeszcze chwilę gapiąc się w sufit. Po chwili zastanawiania wstałam i przeciągnęłam się. W dłoń chwyciłam szczotkę i stanęłam przed lustrem, czesząc luźny kucyk. Spojrzałam na siebie kilka razy od góry do dołu i wyciągnęłam z szafy pierwszą lepszą bluzę Harry'ego. Na nogi naciągnęłam krótkie spodenki. Bluza chłopaka była troszkę za duża, ale ciepła jak jego ciało.
Po cichu weszłam do kuchni. Na stole były rozstawione dwa talerze. Czyżby mnie zaskoczył i zrobił śniadanie? Podeszłam do niego tak, że nie zauważył mojej osoby i objęłam go od tyłu.- Już nie śpisz? - Spytał.
- Bez ciebie nie mogę. - Powiedziałam uśmiechając się.
W tym momencie chłopak odwrócił się do mnie i wziął w swoje ramiona, po czym posadził na blacie. Objęłam go w pasie nogami i przytulając, spoglądałam w oczy. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i połączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Po chwili oderwałam się i szepnęłam mu do ucha:
- Nie chcę Ci przerywać, ale chyba coś się przypala. - Uśmiechnęłam się.
Harry nagle podbiegł do kuchenki, na której już skwierczało jajko sadzone. Przeklnął parę razy pod nosem i wziął patelnie w rękę.
- Mam nadzieję, że nie będzie to tak jak z tą kawą i lubisz jajko sadzone, trochę bardziej przypieczone, mogę powiedzieć... zwęglone nieco. - Zaśmiał się.
- Ehh no niech Ci będzie. - Udałam zażenowanie, jednocześnie uśmiechając się od ucha do ucha.
Odwróciłam się w stronę lodówki i otworzyłam ją. Wyjęłam sok pomarańczowy oraz sięgnęłam na półkę po dwie szklanki. Napełniłam naczynia i postawiłam je obok talerzy. Razem zasiedliśmy do stołu.
- Zaskoczyłeś mnie tym śniadaniem. Wcześniej niczego nie gotowałeś. - Powiedziałam krojąc jajko.
- Nie wiedziałaś, że masz utalentowanego kucharza w domu?! - Spytał ironicznie. - Bo się obrażę.
Zjedliśmy śniadanie jednocześnie rozmawiając i śmiejąc się. Czyli tak jak powinien rozpocząć się każdy mój poranek. Wspólnie z Harrym.
Witajcie! Pierwszy rozdział za nami! Piszcie jak Wam się podoba. Chętnie poczytam wasze opinie. Wspiera mnie to również i motywuje do dalszego pisania 😊 Do zobaczenia!
Maddie ❤