Rozdział 2

23 2 1
                                    


Jadę już jakieś dwie godziny.Jeszcze jedenaście obok tego zadufanego w sobie dupka.
Udawałam ze śpię ,żeby nie musieć z nim rozmawiać.
-Ian.-zawołał po cichu kolega z tyłu.-ona śpi?
-Chyba tak.-odpowiedział kierując palcem na mój policzek.
Po sekundzie poczułam jego dotyk na moich włosach.Nie wiem co to ma być, ale jeśli nie weźmie tej ręki z moich włosów to ją straci.Po jakimś czasie jego dłoń zaczęła zmierzać w stronę mojego biustu.Nie mogłam wytrzymać, chwyciłam jego rękę.
-Co to ma być!?-wykrzyczałam mu w twarz nadal trzymając jego rękę.
Zamurowało go i jego koleżkę .
-Myślałem ze śpisz.-powiedział spokojnym głosem.To mnie jeszcze bardziej wkurzyło.
-To nie jest kurwa żadne usprawiedliwienie!- nie mogłam opanować złości.Czułam jak wyrastają kły.
-Ian!Do przodu!- krzyknął opiekun z przednich siedzeń.
W końcu spokój.Jadę w tym autokarze nie wiele a już prawie się zmieniłam dwa razy. Muszę bardziej uważać.
Przespałam dziesięć godzin masakra jak długo. Została godzinka a Ian siedział w przodzie z instruktorami.
-Hejo.-powiedział chłopak za mną.
Obróciłam się w jego stronę. To kolega Iana. Oleje go.
-Czego?-powiedziałam chamskim głosem.
-Przepraszam cie za Iana.Zwykle się tak nie zachowuje.
Spojrzałam na niego zirytowanym wzrokiem.
-Dobra, zazwyczaj się tak zachowuje.
Przewróciłam oczami. Odwróciłam się i zaczęłam oglądać serial ściągnięty przed wyjazdem.
Autokar się zatrzymał.Przerwa na toaletę. Wysiadłam rozglądając się gdzie jestem. Lasy wszędzie natura zero wysokich budynków. Przyda mi się trochę przestrzeni.
Mam straszną chorobę lokomocyjną. Wdech świeżego powietrza od razu postawił mnie na nogi.
Kierując się w stronę toalety zauważyłam kątem oka ze ktoś mnie śledzi.Pewnie Ian.
-Nie chodź za mną.-stanęłam. Nikt nie odpowiedział. Jestem pewna ze ktoś za mną chodzi .Zaczęłam biec ,nie zwracałam uwagi czy biegnie chciałam tylko dotrzeć do tej toalety. Wreszcie toaleta ,a przed nią straszna kolejka.
Po długim czekaniu udało mi się skorzystać z niej. Wyszłam jako ostatnia.Wszyscy już czekali w autokarze.
Znowu to uczucie. Ktoś mnie śledzi. Jestem tego pewna. Tym razem szybko się obróciłam by z zaskoczenia zobaczyć postać która mnie obserwuje. Stanęłam jak wryta. Jakieś dziesięć metrów ode mnie rósł piękny mieszany las
a w nim stała postać. Byłam tak przestraszona ze nie mogłam się ruszać. Wysoki chłopakach o czarnych jak noc włosach i umięśnionym ciele stał i się we mnie wpatrywał . Tylko jedno mnie martwiło. Miał białą maskę z czerwonymi oczami i z czarnym uśmiechem . Gdy dotarło do mnie ze się zbliża to zaczęłam krzyczeć i biegnąc do autokaru .
Szybko wskoczyłam do pojazdu. Nie mogłam uwierzyć co się stało. Kim od był? Czy on też jest wilkozmienny? Dlaczego nosi tą maskę?Nic nie ogarniam. Usiadłam na moim siedzeniu. niestety Ian siedział obok.
-Co ty tutaj robisz?-spytałam się lekko zdyszanym głosem.
-Co sie stało?-zapytał z troską.
Nienawidzę go. Strasznie mnie denerwuje. Obmacywał mnie a teraz uważa że nic się nie stało.
-Nie zmieniaj tematu!-zaczęłam lekko krzyczeć.Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Cały autokar się na nas gapił. Poddałam się i usiadłam na moim miejscu.
-Serio co się stało?- ciągle pytał.
-Nic!-zaczęłam lekko popłakiwać.
-Ktoś cię zaatakował?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Z jednej strony jest totalnym dupkiem i zboczeńcem a z drugiej strony tylko jego poznałam no i jego koleżkę który spał.
-Widziałam postać w lesie ...-zawahałam się. To nie jest dobry pomysł. Nie powinnam mu mowić. Jeszcze wszystkim powie ze jestem jakąś wariatką.
-Krwawą maskę?-zapytał chłopak z tyłu.

Forestcamp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz