Mateusz
Pierwszy dzień liceum. To tutaj odbędą się następne trzy lata mojego życia. Z ludźmi, których zaraz poznam. Co prawda ich imiona znam praktycznie na pamięć, z listy która została wywieszona przed szkołą prawie dwa miesiące temu. Czytałem tą listę praktycznie codziennie ze zdjęcia w telefonie, na której było wypisane 28 nazwisk, wśród nich oczywiście moje, próbując dopasować do nich nieznajome dla mnie twarze. Dzisiaj jest ten dzień.
- Hej - powiedział koło mnie znajomy głos - Co tak stoisz przed wejściem?
Odwróciłem się w stronę mojej najlepszej przyjaciółki.
- Cześć Karo - uśmiechnąłem się do niej. Miałem tylko nadzieję, że nie zauważyła sztuczności w moim uśmiechu.
Przeszedłem razem z nią przez próg szkoły.
- Denerwujesz się? - zapytała.
- Troszkę - odpowiedziałem, szybko chowając moje trzęsące się ręce za plecy - A ty?
Zanim udało jej się odpowiedzieć, coś, albo bardziej ktoś, we mnie wbiegł, co skończyło się mną leżącym na podłodze i śmiejącą się obok Karoliną.
Popatrzyłem na już podnoszącą się szatynkę, która jeszcze przed chwilą leżała dosłownie na mnie. Też wstałem.
- Sorry - odezwała się przepraszająco. - Zazwyczaj tak nie wpadam na ludzi.
- Nie szkodzi - odpowiedziałem.
- Też idziesz do pierwszej klasy? - zapytała trochę nieśmiale.
- Tak, na mat-ang - stwierdziłem - A ty?
- Serio? Ja też! - powiedziała entuzjastycznie - A ty? - zwróciła się tym razem do stojącej obok mnie przyjaciółki.
- Ja już do drugiej idę - prawie parsknęła. Odeszła zdenerwowana.
Dziewzyna obok mnie podniosła lekko brwi ze zdziwienia.
- Tak wogóle, to jestem Mateusz - podałem jej rękę.
- Aniela. - uścisnęła moją wyciagniętą dłoń. - Wiesz gdzie jest sala gimnastyczna? - zapytała nagle - Tam jest chyba rozpoczęcie.
- Yyyyyy... - zawachałem się. Przecież Karolina miała mnie zaprowadzić, tyle że znowu się o coś obraziła - Niezbyt - przyznałem się.
- Dobra. Pobawimy się w poszukiwaczy w takim razie.
- Poszukiwaczy? - zdziwiłem się - Żeby znaleźć salę gimnastyczną? Nie prościej zapytać? - chociaż wbrew pozorom spodobał mi się jej dziwny pomysł.
Usłyszeliśmy nagle nadchodzący z niedaleka dźwięk, jakby ktoś mówił przez mikrofon. Chcąc czy nie chcąc, poszliśmy w tamtym kierunku.
- Nie było trudno - powiedziałem, tuż przed wejściem do sali.
- Chodź, bo się jeszcze bardziej spóźnimy! - pociągnęła mnie za rękaw mojej elegackiej koszuli. Posłusznie wszedłem za nią.
Pani stojąca z przodu, mówiła to, co się zazwyczaj mówi na rozpoczęciu szkoły, czyli bardzo nudne rzeczy: powitała wszystkich, przedstawiła wychowawczynie, itp. Przez cały czas szukałem wzrokiem ciemnych włosów Karoliny, lecz nie udało mi się jej dostrzec w tłumie, który znajdował się przede mną.
***
- Gdzieś ty polazła? - udało mi się złapać Karo tuż przy wyjściu ze szkoły.
- Uznałam, że powinniście się lepiej zapoznać beze mnie. - uśmiechnęła się sztucznie. - Tak bardzo ci mnie brakowało?
- Oczywiście - odpowiedziałem z lekkim sarkazmem z w głosie. - Bez ciebie bym po prostu umarł.
Dziewczyna uśmiechnęła się mimo woli. - I dobrze.
Zaczęła iść w stronę przystanku, a ja poszedłem za nią.