Mina demona nie zmieniała się, a my nie odpuszczaliśmy. Nadal modliliśmy się, aby wypędzić demona z Marcina. Widzieliśmy, jak wygrywamy. Chłopiec leżał z odwróconą od nas głową. Przechodziły po nim dreszcze i zaczął się pocić. Próbował mocno zaciskać oczy, ale był już na tyle zmęczony, że nie potrafił. Bolały mnie kolana i miałam sucho w gardle. Nie wiem co czuł ksiądz Kowalski. Niewzruszony nadal odprawiał egzorcyzmy. Po prawie godzinie czasu, opętany odwrócił głowę w naszym kierunku. Miał już dość, ale nie chciał się poddać. Słabym głosem powiedział do nas:
-Zabiorę go ze sobą, wy ch**e...
Szyderczo się uśmiechnął i oderwał się od łóżka, do którego był przywiązany. Wygiął się do przodu, a głowę odchylił do tyłu. Zaczął wymiotować w taki sposób, aby się udławić. W taki sposób chciał zabić Marcina. Zielona ciecz zaczęła przelewać się przez pełne gardło. Nawet ksiądz Kowalski nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Zerwał się z kolan, wypuścił modlitewnik i rzucił się na niego, aby go ratować. Próbował wyprostować jego kark. Szarpał się jak ze sztywną lalką. Jego ręce oblały się tą cieczą. Nie miał siły walczyć. Krzyknął do mnie:
-Trzeba przeciąć sznur!
Spanikowałam. Zaczęłam rozglądać się po pokoju, za czymś ostrym.
-Biegnij do kuchni! - krzyknął do mnie po raz drugi.
Zerwałam się i pobiegłam na dół. Po otwierałam wszystkie szuflady. Natychmiast wróciłam na górę, kiedy znalazłam nóż. Będąc na miejscu ksiądz wyrwał mi nóż z reki i rozciął jeden z knebli. Przewrócił Marcina na drugi bok, gdzie druga ręka jeszcze była zakneblowana. Kowalski trzymał go mocno tak, aby mógł swobodnie wyrzygać to, co go dusiło. Zielona ciecz oblała całą stronę łóżka. Na koniec jeszcze zakaszlał i rozpłakał się. Egzorcysta przytulił go, aby mógł się wypłakać na niego. Jego twarz wróciła do normy. Były na niej ślady dawnych ran, jednak dusza została uleczona. Rozcięłam drugi knebel. Wtedy Marcin mógł się bardziej do niego przytulić. Ten zaś na koniec pomodlił się do jego ucha: "Święty Michale Archaniele broń nas w walce. Przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Niech go Bóg pogromi, pokornie prosimy. A Ty, Książę wojska niebieskiego, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz krążą po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen".
Kiedy wróciła jego matka i zobaczyła, że jej syn wrócił, była bardzo szczęśliwa. Kowalski przypomniał, aby zabrała go do szpitala. W przeciągu kilku dni jeszcze kilka razy do niego przyszedł aby sprawdzić, czy egzorcyzmy się udały. Nie było już żadnych oznak zła. Byłam na mszy świętej w jego intencji. Mój przyjaciel widział mnie w ławce. W pewnym momencie uśmiechnął się do mnie. Tak mi podziękował za pierwszą bitwę na tej wojnie. Pierwszy z demonów został przepędzony. W kolejce czekały następne.
CZYTASZ
Pamiętnik egzorcysty
Horror"Walka z szatanem, tak charakterystyczna dla Archanioła Michała, jest ciągle aktualna, gdyż szatan ciągle żyje i działa wśród ludzi". - Św. Jan Paweł II. Nastoletnia Julia, która obwinia siebie o serie opętań w swojej miejscowości, postanawia od...