*perspektywa Michael'a*
Poczułem chłodny powiew wiatru na mojej skórze, przez co szybko otworzyłem oczy. Rozejrzałem się dookoła. Ta wyspa pod osłoną nocy nie wyglądała najgorzej. Całe niebo wypełnione było gwiazdami. Jak w filmie - pomyślałem.
Leżałem przez chwilę z całkowitą pustką w głowie wpatrując się w widoki. Z melancholii wyrwał mnie głośny grzmot gdzieś w oddali. Chwilę później na moją twarz zaczęły spadać krople wody, a mroczny krajobraz rozświetliły błyskawice pojawiające się tu i ówdzie. Wstałem otrzepując się z piasku, na którym spałem. Spojrzałem na nowo poznanych kolegów. Musiałem ich obudzić, przecież nie będziemy tu spać, kiedy zbliża się całkiem spora burza. W pierwszej kolejności uklęknąłem przy chrapiącym Ashtonie. Potrząsnąłem nim. Nic. Spał dalej. No nie, stary, weź się obudź... - powtarzałem w myślach dalej go szarpiąc. Musieliśmy szybko stąd uciec, a on to opóźniał. Zrezygnowany puściłem go i ruszyłem do Faith. Postanowiłem, że Ashton'a obudzimy na końcu.
Podbiegłem do dziewczyny i złapałem ją za rękę, co momentalnie zadziałało. Uniosła powieki i spojrzała na mnie wystraszona.
- Spokojnie Faith - powiedziałem.
- Jak mam być spokojna?! - zapytała. Przewróciłem oczami. Heh, te kobiety.
- Po prostu spójrz na niebo - rzuciłem. W tym czasie pojawił się kolejny błysk. Dziewczyna widząc to skuliła się i przywarła do mnie. No proszę, taka pyskata a jednak się boi. Zostawiłem to jednak dla siebie i podszedłem do Luke'a. Dziewczyna krok w krok podążała za mną nie zwracając uwagi na deszcz.- Schowaj się gdzieś.
- Nie ma mowy! Zostaję tutaj puki reszta się nie obudzi.
- Jak wolisz - mruknąłem - tylko później nie narzekaj.Znów spojrzałem w stronę blondyna. Tym razem siedział i podpierał się łokciami na sypkim podłożu.
- O, brawo, Faith. Właśnie obudziłaś Luke'a.
- Co się dzieje? - lekko zdezorientowany chłopak podrapał się po głowie. Zanim jednak zadał kolejne pytania poczuł jak po jego ciele spływają krople deszczu. Wstał i popatrzył na coraz bardziej wystraszoną dziewczynę. Trzymała ona w rękach bluzę Asha. Odwrócił wzrok na jeszcze śpiącą dwójkę.- Trzeba ich obudzić i spadamy w głąb lasu - powiedział.
- A co z tym? Przecież ustaliliśmy, że tu jest nasze miejsce.
- Wrócimy tu później i zbudujemy szałas.
- Wiesz w ogóle jak to się robi?
- Nie, ale mam świetny pomysł.
- Dobra, porozmawiamy o tym potem, teraz trzeba ich wybudzić. Nie wiem jakim cudem jeszcze nie wstali, przecież są cali mokrzy - Faith zakończyła naszą wymianę zdań.Podbiegłem do Calum'a szarpiąc go za ramię. Otworzył zaspane oczy spoglądając na mnie niezrozumiale.
- Wygląda na to, że pogoda na naszej wyspie trochę się popsuła.
- O cholera... Dlaczego ja się nie obudziłem? Kurwa, jak zimno - poruszył ramionami po czym wstał. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy, że Hemmings i Black jakoś poradzili sobie z Ashtonem. Czym prędzej popędziliśmy z plaży do nich pod drzewa, gdzie ulewa nie dawała o sobie tak bardzo znać. Mokry i zmęczony potarłem czoło, po czym oparłem się o jeden z wystających badyli. Irwin zakładał na siebie bluzę, którą pożyczył tej nocy Faith. Nie miałem na nic siły, więc zamknąłem oczy myśląc o tym, co jeszcze może nam się przydarzyć.
*perspektywa Ashton'a*Przez chwilę staliśmy w ciszy starając się ochłonąć. Nie ma to jak prysznic na pobudkę - pomyślałem.
- Ashton, orient! - niebieskowłosa krzyknęła rzucając do mnie bluzę, którą jej pożyczyłem. Wcisnąłem ją na siebie i przystąpiłem do osuszania moich mokrych loków. W oddali nadal było słychać głośne grzmoty.
CZYTASZ
|Welcome to purgatory for souls|5SOS|
Fiksi PenggemarNa porzuconej wyspie Morza Śródziemnego co roku odbywa się nielegalny obóz przetrwania. Znany tylko organizatorom "Czyściec dla dusz" nigdy nie przyciągał wielu ochotników, więc znaleźli sposób jak temu zaradzić. Wysłali oni sms'y do ok. tysiąca mie...