Rozdział 32

4.1K 173 22
                                    

-Remus Lupin- rękę podał mi dość wysoki mężczyzna z siwiejącymi już włosami.

-Rose, dzień dobry- odwzajemniłam gest.

-A to jest Nimfadora- rzekł Lupin po czym wskazał na kobietę o różowych włosach.

-Nie mów do mnie Nimfadora- odrzekła kolorowowłosa. Na oko miała tak może od 20 do 25 lat- jestem Tonks- podała mi rękę, którą ścisnęłam.

-Nimfadora Tonks, która woli by zwracali się do niej po nazwisku- rzekł Remus.

-Też byś wolał gdyby twoja matka nazwała cię Nimfadorą- powiedziała.

-Dobra, skończcie już te miłosne sprzeczki,zaraz musimy się zbierać. Dochodzi 19- rzekł mój tata po czym przedstawił mi resztę osób, których było dość sporo.

-To ja idę na górę po mój kufer- rzekłam i pobiegłam na górę.

Gdy wróciłam wszyscy byli już uszykowani. Wyszliśmy przed dom gdzie Lupin pomógł mi przymocować bagaż do mojej miotły a po chwili wznieślimy się w powietrzu. Jeszcze nigdy tak daleko nie latałam. W zeszły powietrze grałam jedynie w Quidditcha, a wczoraj wracałam z tatą od Diggory'ch i to były moje "najdalsze dystanse".

Wznosiliśmy się na miotłach już z jakąś niecałą godzinę gdy nagle zobaczyłam mugolską dzielnica. To na pewno Little Whinging. Nadeszło zbawienie! Uwielbiam latać na miotle ale co za dużo to niezdrowo. Zresztą jestem początkująca. Muszę nabrać wprawy i w ogóle.

Wylądowaliśmy przed Privet Drive po czym zeszłam z miotły
i czułam że cała ścierpłam. Chyba muszę trochę potrenować zanim przystąpię na ochotnika do drużyny Puchonów, bo nie dam rady.

Zaraz... A ciotka i wujka Harry'ego? Co jak będą w domu? Potter nie raz mi o nich opowiadał. Ponoć nienawidzą magii i lepiej by nie słyszeli nic o Hogwarcie.

-Eee... Tato a nie ma tu rodziny Harrego? No wiesz...- zapytałam.
-Nie masz się o co martwić. Tonks zajęła się tą sprawą- odpowiedział a ja zmarszczyłam czoło.

-Napisała list do państwa Dursley'ów z informacją że wygrali konkurs na najlepszy ogród i muszę się stawić do godziny dwudziestej aby odebrać nagrodę- rzekł Lupin.

-Sprytnie- mruknęłam.

-To idziemy do środka- odezwał się ojciec.

-Jak chcesz wejść do środka? Drzwi są zamknięte- powiedziała Tonks.

-Nie żyjemy w świecie mugoli Tonks, mamy zaklęcia- rzekł a po chwili wycelował różdżką w drzwi, które otworzyły się z hukiem.

Weszliśmy do środka a Tonks na dzień dobry zbiła jakąś doniczkę. W sumie to się jej nie dziwię. Było dość ciemno a gdybym ja szła na jej miejscu pewnie zrobiłabym to samo. Jesteśmy dość podobne. Takie nieogarnięte i w ogóle. Zresztą Nimfadora również była Puchonką. Opowiadała mi o tym podczas naszego lotu na miotle. Dowiedziałam się również że jest metamorfomagiem.

Staliśmy przed drzwiami od pokoju Harry'ego a po chwili jakiś mężczyzna w niebieskiej szacie uczynił to samo z tymi drzwiami jak wcześniej mój ojciec z wejściowymi. Wejście było teraz wolne a my zobaczyliśmy Harry'ego z różdżką w ręce skierowaną prosto na nas. Stałam z tyłu więc za dużo nie widziałam.

-Profesor Lupin? Profesor Moody?- rzekł- co tu robicie?

-Zbieraj się chłopie. Jedziemy do kwatery głównej zakonu Feniksa- powiedział mój ojciec.

-Ale po co...?

-Nie czas na pytanie Harry- rzekł Lupin, a ja przecisnęłam się na początek.

-Rose!- krzyknął Harry po czym podbiegł do mnie i mnie uścisnął. 
-Też się cieszę że cię widzę Harry, ale wiesz trochę brak mi powietrza- powiedziałam po czym mnie puściła a reszta się roześmiała.

-To pakuj się a my będziemy czekać na dole. Rose, Nimfadora możecie tu zostać- odezwał się Alastor, a po chwili resztę odeszła zostawiając naszą trójkę.

-Tonks- kolorowłosa podała rękę Potterowi.

-Harry- odwzajemnił gest.

-Zaskoczyliśmy cię trochę co?- rzekłam.

-No muszę przyznać, że tego się nie spodziewałem.

-To pakowanie zajmie ci wieczność, dla pomogę ci- powiedziała a po chwili wzięła różdżkę w rękę i wypowiedziała zaklęcie.

Wszystkich rzeczy Harry'ego znalazły się w kufrze może nie były idealnie poskładane ale grunt że były środku.

-No myślałam że pójdzie mi lepiej ale cóż, lepiej to niż nic- zaśmiała się.

-To idziemy na dół?- zapytałam- wezmę Hedwigę.

-Dobra, lecimy do kwatery?- zapytał Lupin zauważając nas schodzący po schodach.

-Oczywiście, nie ma czasu do stracenia- rzekł mój ojciec

***

Staliśmy przed Grimmauld Place lecz nigdy nie widzieliśmy z Harry'm numeru 12 tylko 11 i 13.

-Masz, przeczytaj to- Remus dał Harry'emu jakąś kartkę po czym chłopak przeczytał co na niej piszę a budynki rozpłynęły się ukazując budynek numer 12.

-Oni nic nie czują?- zapytałam patrząc na mugoli i w sąsiednich blokach.

-Nic, a nic. Taka magia- odpowiedział Lupin- to zapraszam do środka.

-Już tylko kufry- rzekł Harry i udaliśmy się w stronę naszych bagaży.

-My z Tonks je weźmiemy. No już wchodźcie- powiedział Remus

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz