Abigail's prov
Wysiadł z auta i bacznie rozglądał się po okolicy. Kiedy zauważył, że się mu przyglądam bez zawahania ruszył w moją stronę. Sparaliżowana jego wzrokiem stałam w miejscu jak słup soli.
-Moja droga panno, musimy poważnie porozmawiać - jego baryton dźwięcznie odbijał się w moich uszach sprawiając wrażenie, że to nie będzie miła rozmowa.
Skinęłam mechanicznie głową, słyszałam jaki jest niebezpieczny i porywczy, więc wolałam mieć się na baczności.Zorientowałam się, że wszyscy opuścili już parking, zostaliśmy tylko my.
-Nie będę owijał w bawełnę - ciągnął - nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby jeździć za przeznaczoną mojego syna, bo ona nie może spełnić prostych oczekiwań! - lekko poczerwieniał na twarzy.
-Panie Peters, wydawało mi się, że to sprawa między mną a Evanem - zaznaczyłam uprzejmie.
-Nie zdajesz sobie nawet sprawy ze swoich poczynań! - krzyknął na mnie. Evan miał racje, sam ton jego głosu i wyraz twarzy potrafi przyprawić o gęsią skórkę. - Evan został alfą - ściszył głos - twoja nieobecność w stadzie powoduje niepokój wśród jego członków. W czym problem niesforna dziewucho! Rose mi mówiła, że człowiek nie będzie sprawiał żadnych problemów...a jednak! Myślisz, że nie mam nic innego do roboty tylko jeździć za tobą!?
-W cale nie musi pan za mną jeździć - odparłam spokojnie - to sprawa między mną a pańskim synem...
-Nic nie rozumiesz! - wszedł mi w słowo - luna jest potrzebna stadu, szczególnie teraz, kiedy rządy objął mój syn!
-Nie znam się na obowiązkach luny...- przyznałam ze wstydem w głosie, czułam, że na mojej twarzy maluje się spory rumieniec.
-Nikt nie zdążył ci ich jeszcze przybliżyć..
-Teraz to pan nie rozumie! - tym razem to ja weszłam mu w słowo - myśli pan, że jest tak łatwo zostawić mi poprzednie życie? Opuścić rodziców i Jasona!? Jestem w trakcie szkoły średniej! Co powiem w szkole? Że wyprowadzam się, bo mój chłopak - wilkołak potrzebuje mnie w stadzie? Osiemnaście lat kończę za cztery miesiące, do tej pory muszę się uczyć! Chce się uczyć, z resztą tak samo jak Evan! - Nie wytrzymałam, wyrzuciłam z siebie wszystko to, co dręczyło mnie do tej pory.
-W tym problem - zaczął gładzić się po brodzie tak jakby bardzo mocno się nad czymś zastanawiał.
-Ze szkołą nie będzie problemu...- powiedział po chwili namysłu bardziej sam do siebie.
-A co powiem rodzicom?
Wyrwałam go z głębokiej zadumy, spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Z tym będzie problem...- przyznał się - coś wymyślę - dodał.
Mierzyliśmy się wzrokiem przez kilka minut.
Pierwszy odezwał się ojciec Evana
-Mimo tej nie przyjemnej sytuacji wywarłaś na mnie pozytywne wrażenie - lekki uśmiech zagościł na jego twarzy.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Wiesz, że jestem groźny, a mimo to nie boisz mi się postawić i wyrazić swojego zdania..- urwał i spojrzał na ekran swojej komórki. - Musze się zbierać, co do ciebie i Evana, mam nadzieję, że dojdziecie do porozumienia, oczekuj na telefon ode mnie.Powiedziawszy to wyminął mnie, wsiadł do auta i odjechał.
Zostawił mnie z lekkim mętlikiem w głowie. Byłam ciekawa, co wymyśli w mojej sprawie.-Ej, Abigail! - z transu myśli wyrwał mnie znajomy głos. Automatycznie odkręciłam się w jego stronę.
××××××××××××××××××
CZYTASZ
Ty? Moją mate?
Hombres Lobo"-(...)To jakieś chore żarty. Przecież oni mnie zabiją i ciebie przy okazji też. To nie dzieje się na prawde....." Dowiesz się co dalej czytając te skromną opowiastkę ;3 Uwaga! Pojawiają się treści dla dorosłych oraz wulgaryzmy :) Okładkę wykonała f...