📖2

7.8K 265 3
                                    

Justin

Cześć, jestem Justin. Mam 21 lat, mam kochających rodziców i jestem jedynakiem. Moi rodzice zajmują się prowadzeniem ogromnej firmy "Worldwide Harison Industries", jest to przeogromny bank, który współpracuje z każdym krajem. Pracuje tu naprawdę dużo ludzi, nawet ja i mój przyjaciel. Niestety bym mógł być prawą ręką w tej firmie, moi rodzice wymyślili sobie, że muszę sobie kogoś znaleźć. Tom, mój najlepszy przyjaciel od podstawówki, już nie raz mi w tym pomagał, ale nie kończyło się to dobrze. Dużo dziewczyn leciało na kasę, tak jestem bardzo bogaty. Część leciało na wygląd, a reszta.. cóż to jakieś blond lale. Dzisiaj jestem umówiony z rodzicami w kawiarni, pewnie znów będą mnie wypytywać o to jak mi idzie. Szczerze mam tego czasem dość. Poprawiłem swój czarny krawat i marynarkę, a kiedy już ostatecznie stwierdziłem , że wyglądam dobrze wyszedłem. Mimo iż mam własnego szofera, nie korzystam z niego. Lubie sam pokierować swoim samochodem. Mam ich kilka, obecnie wybrałem czarnego mercedesa. Po piętnastu minutach zaparkowałem przy kawiarni. Kiedy wszedłem do środka zdziwiło mnie, że praktycznie nikogo w niej nie ma, ale to dobrze, będę mógł spokojnie porozmawiać z rodzicami. Kiedy powiedzieli mi, o tym, że nie będę mógł być prawą ręką w firmie dopóki sobie kogoś nie znajdę, wkurzyłem się, no bo bez przesady, ale nawet Tom jest na wyższym stanowisku niż ja, a ma tylko dziewczynę. Czasem chciałbym się poddać, no bo po co mam kogoś szukać? Po to żeby póżniej nie skupiać się na pracy?

W momencie gdy tak sobie, o tym myślałem podeszła do mnie kelnerka z tej kawiarni. Nie za bardzo skupiłem się na tym jak wygląda, ani co mówi. Założę się, że i tak mówiła podstawową formułkę na przywitanie. Kiedy ta czekała, aby przyjąć zamówienie, ja po prostu powiedziałem jej, że na kogoś czekam. Moi rodzice lekko się już spóźniali, ale w końcu weszli. Przywitałem się z nimi, a potem przeszliśmy do rozmowy.

-To po co mieliśmy się spotkać?

-Ciebie też miło widzieć synku.

-Tak, to powiecie?

-Plany troszkę się zmieniły..

-Jak to, jakie plany?

-O twojej dziewczynie..

-Odpuściliście sobie, bo zrozumieliście, że to głupi pomysł?- Mówiłem pewnym siebie głosem, ale w myślach błagałem aby to potwierdzili.

-Wręcz przeciwnie..

-Musisz mieć narzeczoną.-Spojrzałem na moją mamę z niedowierzaniem. Że co proszę?!

-Co?!

-Synku, tu nie chodzi, o to abyś ty przyszedł do nas z jakąś pierwszą lepszą kochanką, tu chodzi o to, abyś założył rodzinę, był odpowiedzialny..

-A teraz to niby nie jestem?!-Mój tata w tym momencie przywołał kelnerkę, która zebrała zamówienie.

-Dobrze, czy życzą sobie państwo coś jeszcze?- zapytała kelnerka

-Nie. Możesz już sobie iść.-powiedziałem wkurzony przez moich rodziców.

-Bardzo przepraszam za zachowanie syna.

-Nic nie szkodzi- powiedziała młoda kelnerka i odeszła.

-A Tom nie ma małżonki i może pracować, czemu ja mam być traktowany inaczej?

- Po pierwsze Tom to nie nasz syn, po drugie, Tom nie zachowuje się jak początkowy pracoholik.

-Po prostu oddaje się pracy, to chyba dobrze prawda?

-Wcale nie dobrze. To już postanowione i zdania nie zmienię.

Po niecałych dziesięciu minutach dziewczyna wróciła z zamówieniem. Kiedy miała podać mi czarną kawę ta znalazła się na mojej koszuli. Dziewczyna zaczęła wycierać moją koszule i przepraszać. Koło nas zjawił się jej szef przeprosił za tą kawę oraz zaproponował pralnie. Gdzieś miałem pralnie, sam potrafię wyprać koszule. Dziewczyna miała mieć potrącone za to z wypłaty. Potem odeszła, żeby zrobić nową kawę, której tym razem nie wylała.

-To wszystko co chcieliście mi powiedzieć?

-Tak, mam nadzieję, że to przemyślisz.

-Ahaa.

Po wypiciu kawy rodzice za nią zapłacili, pożegnaliśmy się i skierowałem się do domu mojego przyjaciela. Na miejscu zaparkowałem samochód przed jego domem i zapukałem do drzwi. Otwarła mi jego nowa dziewczyna Laura. Nie mam nic do niej, jest całkiem spoko, ciekawe tylko ile Tom z nią wytrzyma.

-Cześć jest Tom?

-Cześć, tak jest, wchodź.- Laura zawsze chodzi uśmiechnięta, co się dziwić jak trafiła na bogatego chłopaka.Po chwili na dole w salonie pojawił się mój przyjaciel.

-Siema stary, co tam?

-Siema, nawet nie pytaj.

-Haha, czyżby twoi rodzice?- chłopak był rozbawiony tą całą sytuacją, ale mnie już to wcale nie bawiło. Gdyby to było łatwiejsze to jeszcze może tak , ale nie teraz.

-Taa, wymyślili sobie dzisiaj, że jednak nie mam znaleźć sobie dziewczyny, tylko mam mieć narzeczoną..

-Oooo stary, to grubo. Nieźle cie wkopali..

-A ja uważam, że słusznie zrobili.- spojrzałem na Laurę i zastanawiałem się czy ona słucha w ogóle tego o czym rozmawiamy.

-Niby czemu? Jak ja znajdę niby narzeczoną?

-Oni się po prostu troszczą. Dużo pracujesz, spędzasz czas tylko z nami, zachowujesz się jak rozpieszczony dupek dla innych.- W tej chwili przypomniała mi się akcja z kawiarni.

- O o widać po tobie, że już coś narobiłeś.. Co tym razem?

- Jedna kelnerka wylała na mnie kawę i się wkurzyłem..

-Widzisz o to mi chodzi. Od razu się wkurzasz i jesteś gburem dla innych oprócz nas..

-Stary Laura ma rację, twoi rodzice to jednak sprytni są. Nie sądziłem, że aż tak, ale to ma być tylko narzeczona, a nie od razu żona, więc też nie jest najgorzej.

-Masz rację.

-Pomogę ci w szukaniu..

-Możesz pomóc, ale tym razem to ja wybieram, bo ty wybierasz jakieś głupie blondynki..

-Ejj to bolało..

-Wiesz, że nie o ciebie chodziło Laura.

Po ciekawej rozmowie z przyjacielem, pożegnałem się z nim i pojechałem do domu, gdzie w końcu mogłem odpocząć.



Hej misie, co tam u was, mam nadzieje, że wszystko w porządku. Miłego dnia i do następnego kochani :*

Black and WhiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz