Justin
Cześć, jestem Justin. Mam 21 lat, mam kochających rodziców i jestem jedynakiem. Moi rodzice zajmują się prowadzeniem ogromnej firmy "Worldwide Harison Industries", jest to przeogromny bank, który współpracuje z każdym krajem. Pracuje tu naprawdę dużo ludzi, nawet ja i mój przyjaciel. Niestety bym mógł być prawą ręką w tej firmie, moi rodzice wymyślili sobie, że muszę sobie kogoś znaleźć. Tom, mój najlepszy przyjaciel od podstawówki, już nie raz mi w tym pomagał, ale nie kończyło się to dobrze. Dużo dziewczyn leciało na kasę, tak jestem bardzo bogaty. Część leciało na wygląd, a reszta.. cóż to jakieś blond lale. Dzisiaj jestem umówiony z rodzicami w kawiarni, pewnie znów będą mnie wypytywać o to jak mi idzie. Szczerze mam tego czasem dość. Poprawiłem swój czarny krawat i marynarkę, a kiedy już ostatecznie stwierdziłem , że wyglądam dobrze wyszedłem. Mimo iż mam własnego szofera, nie korzystam z niego. Lubie sam pokierować swoim samochodem. Mam ich kilka, obecnie wybrałem czarnego mercedesa. Po piętnastu minutach zaparkowałem przy kawiarni. Kiedy wszedłem do środka zdziwiło mnie, że praktycznie nikogo w niej nie ma, ale to dobrze, będę mógł spokojnie porozmawiać z rodzicami. Kiedy powiedzieli mi, o tym, że nie będę mógł być prawą ręką w firmie dopóki sobie kogoś nie znajdę, wkurzyłem się, no bo bez przesady, ale nawet Tom jest na wyższym stanowisku niż ja, a ma tylko dziewczynę. Czasem chciałbym się poddać, no bo po co mam kogoś szukać? Po to żeby póżniej nie skupiać się na pracy?
W momencie gdy tak sobie, o tym myślałem podeszła do mnie kelnerka z tej kawiarni. Nie za bardzo skupiłem się na tym jak wygląda, ani co mówi. Założę się, że i tak mówiła podstawową formułkę na przywitanie. Kiedy ta czekała, aby przyjąć zamówienie, ja po prostu powiedziałem jej, że na kogoś czekam. Moi rodzice lekko się już spóźniali, ale w końcu weszli. Przywitałem się z nimi, a potem przeszliśmy do rozmowy.
-To po co mieliśmy się spotkać?
-Ciebie też miło widzieć synku.
-Tak, to powiecie?
-Plany troszkę się zmieniły..
-Jak to, jakie plany?
-O twojej dziewczynie..
-Odpuściliście sobie, bo zrozumieliście, że to głupi pomysł?- Mówiłem pewnym siebie głosem, ale w myślach błagałem aby to potwierdzili.
-Wręcz przeciwnie..
-Musisz mieć narzeczoną.-Spojrzałem na moją mamę z niedowierzaniem. Że co proszę?!
-Co?!
-Synku, tu nie chodzi, o to abyś ty przyszedł do nas z jakąś pierwszą lepszą kochanką, tu chodzi o to, abyś założył rodzinę, był odpowiedzialny..
-A teraz to niby nie jestem?!-Mój tata w tym momencie przywołał kelnerkę, która zebrała zamówienie.
-Dobrze, czy życzą sobie państwo coś jeszcze?- zapytała kelnerka
-Nie. Możesz już sobie iść.-powiedziałem wkurzony przez moich rodziców.
-Bardzo przepraszam za zachowanie syna.
-Nic nie szkodzi- powiedziała młoda kelnerka i odeszła.
-A Tom nie ma małżonki i może pracować, czemu ja mam być traktowany inaczej?
- Po pierwsze Tom to nie nasz syn, po drugie, Tom nie zachowuje się jak początkowy pracoholik.
-Po prostu oddaje się pracy, to chyba dobrze prawda?
-Wcale nie dobrze. To już postanowione i zdania nie zmienię.
Po niecałych dziesięciu minutach dziewczyna wróciła z zamówieniem. Kiedy miała podać mi czarną kawę ta znalazła się na mojej koszuli. Dziewczyna zaczęła wycierać moją koszule i przepraszać. Koło nas zjawił się jej szef przeprosił za tą kawę oraz zaproponował pralnie. Gdzieś miałem pralnie, sam potrafię wyprać koszule. Dziewczyna miała mieć potrącone za to z wypłaty. Potem odeszła, żeby zrobić nową kawę, której tym razem nie wylała.
-To wszystko co chcieliście mi powiedzieć?
-Tak, mam nadzieję, że to przemyślisz.
-Ahaa.
Po wypiciu kawy rodzice za nią zapłacili, pożegnaliśmy się i skierowałem się do domu mojego przyjaciela. Na miejscu zaparkowałem samochód przed jego domem i zapukałem do drzwi. Otwarła mi jego nowa dziewczyna Laura. Nie mam nic do niej, jest całkiem spoko, ciekawe tylko ile Tom z nią wytrzyma.
-Cześć jest Tom?
-Cześć, tak jest, wchodź.- Laura zawsze chodzi uśmiechnięta, co się dziwić jak trafiła na bogatego chłopaka.Po chwili na dole w salonie pojawił się mój przyjaciel.
-Siema stary, co tam?
-Siema, nawet nie pytaj.
-Haha, czyżby twoi rodzice?- chłopak był rozbawiony tą całą sytuacją, ale mnie już to wcale nie bawiło. Gdyby to było łatwiejsze to jeszcze może tak , ale nie teraz.
-Taa, wymyślili sobie dzisiaj, że jednak nie mam znaleźć sobie dziewczyny, tylko mam mieć narzeczoną..
-Oooo stary, to grubo. Nieźle cie wkopali..
-A ja uważam, że słusznie zrobili.- spojrzałem na Laurę i zastanawiałem się czy ona słucha w ogóle tego o czym rozmawiamy.
-Niby czemu? Jak ja znajdę niby narzeczoną?
-Oni się po prostu troszczą. Dużo pracujesz, spędzasz czas tylko z nami, zachowujesz się jak rozpieszczony dupek dla innych.- W tej chwili przypomniała mi się akcja z kawiarni.
- O o widać po tobie, że już coś narobiłeś.. Co tym razem?
- Jedna kelnerka wylała na mnie kawę i się wkurzyłem..
-Widzisz o to mi chodzi. Od razu się wkurzasz i jesteś gburem dla innych oprócz nas..
-Stary Laura ma rację, twoi rodzice to jednak sprytni są. Nie sądziłem, że aż tak, ale to ma być tylko narzeczona, a nie od razu żona, więc też nie jest najgorzej.
-Masz rację.
-Pomogę ci w szukaniu..
-Możesz pomóc, ale tym razem to ja wybieram, bo ty wybierasz jakieś głupie blondynki..
-Ejj to bolało..
-Wiesz, że nie o ciebie chodziło Laura.
Po ciekawej rozmowie z przyjacielem, pożegnałem się z nim i pojechałem do domu, gdzie w końcu mogłem odpocząć.
Hej misie, co tam u was, mam nadzieje, że wszystko w porządku. Miłego dnia i do następnego kochani :*
CZYTASZ
Black and White
RomanceNie wszystkich życie jest piękne I kolorowe, nie każdy myśląc, że ma wszystko tak naprawdę nie ma nic. Nie każdy jest taki sam, ale każdy może się zmienić. Clara to dziewczyna ze smutnym życiem, ale mimo to potrafi się śmiać. Justin to facet z życ...