Rozdział 4

162 38 4
                                    

Dziś poniedziałek, oczywiśnie nie mogło być inaczej?! Obudziłem się o 7:23. czemu nigdy przed szkołą nie budzi mnie budzik? Jak zwykle zaspałem... Szybko zerwałem się z łóżka i pobiegłem zjeść śniadanie a potem szybko się umyć i ubrać. Do szkoły zawiozła mnie mama swoim samochodem bo na autobus już nie zdążyłem.

Pierwszą mieliśmy matematyke na którą szybko wbiegłem oczywiście spóźniony pół lekcji. Po wejściu i przeproszeniu pani za spóźnienie skierowałem się na koniec klasy do mojej ławki w której zawsze  siedze sam lecz dziś siedziała tam Susan.

Nie wierzę. Ona ze mną w klasie, niemożliwe. Nie ukrywając mojego ździwienia siadłem obok niej w ławce i szybko się rozpakowałem żeby przez reszye lekcji udawać że obchodzi mnie to co mówi ta kobieta.

Po kilku minutach siedzenia bezczynnie na lekcji postanowiłem nawiązać z dziewczyną dialog.

-Susan co ty tu robisz? - spytałem szeptem spoglądając na dziewczyne?

-Jesteśmy razem w klasie, po przeprowadzce to chyba oczywiste że też się przepisałam do szkoły tutaj -powiwdziała z miłym uśmiechem.

-No tak ale czemu akurat do mojej klasy? Pozatym nie chodzi mi o to. Czemu siedzisz na moim miejscu? -zapytałem z pretensją.

-Przepraszam. Nie wiedziałam że ty tu siedzisz - odparła spuszczając wzrok na zeszyt leżący na ławce i wyraźnie było widać jak posmutniała i straciła wszelkie chęci do rozmowy.

-Dobra jak już to siadłaś to zosiań może z tobą te lekcje będą choć troche lepsze niż zazwyczaj - powiedziałem odwracając się w strone tablicy i w tym samym czasie nauczycielka zobaczyła że rozmawiamy zamiast zajmować się lekcją.

-Mike jakiż to temat jest ciekawszy od lekcji matematyki? Zapraszam do tablicy - powiedziała stanowczym głosem.

-Proszę pani ale... - próbowałem jakoś się bronić.

-Powiedziałam do tablicy - krzyknęła nauczycielka przerywając mi.

Więc nie mogłem zrobić nic innego jak wstać i posłusznie powlec się do tablicy. Przy której nie było za ciekawie ponieważ złośliwa jędza zadawała mi pytania na które nie znałem odpowiedzi.

Na szczęście przy tablicy nie byłem długo bo niebawem rozległ się dźwięk dzwonka.

-Mike dostajesz jedynke - powiedziała z satysfakcją w glosie-możesz wyjść.

Pośpiesznie wyszedłem z klasy za Susan która czekała na mnie na korytarzu przed salą.

Gwiazdeczko? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz