Konsekwencje

1.6K 126 26
                                    

Severus' POV
Gdy tylko dostałem wiadomość Dracona, od razu teleportowałem się przed granice bariery i ruszyłem w kierunku zamku.
Przemierzałem szybko korytarze szkoły. Zaniepokojony starałem się wymyśleć wszystkie możliwe rozwiązania tej chorej sytuacji. Najpierw wszedłem do klasy i przeniosłem gryfonów do skrzydła szpitalnego. Zaskoczona pani Pomfrey skinęła tylko głową w moim kierunku na znak powitania i zapytała:

- Dlaczego są w takim stanie Severusie? Czy oni kogoś zaatakowali?

- Nie wiem. Właśnie idę się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. - odrzekłem z wyraźnymi nerwami w głosie.

Udałem się w kierunku lochów, w których to znajdowały się moje komnaty. Zastałem w nich dwóch chłopców, leżących na kanapie. Draco obejmował Harry'ego w pasie, a mały wtulał się w niego, jakby miało od tego zależeć jego życie. Na twrzy bruneta widziałem jeszcze zaschnięte ślady łez. Draco poruszył się niespokojnie przez sen i zaczął się wiercić. Z jego ust wydobywało się ciche, niezrozumiałe dla mnie mamrotanie, jednak po chwili wrócił do przerwanej czynności, przyciągając bruneta jeszcze bliżej siebie. Udałem się w stronę biurka i transumowałem kartkę w koc, aby przykryć nim chłopców. Sam usiadłem na krześle i obserwowałem ich przez długi czas. Gdy widziałem ich takich bezbronnych i zmęczonych, nie miałem serca ich obudzić. Zanim się obejrzałem, zmorzył mnie sen.

Remus' POV
Biegłem przez las, nie przejmując się swoją nagością, lub tym, że moje stopy były pokryte krwią. Nie potrafiłem myśleć o niczym innym, niż o tym co chciałem zrobić mojemu szczeniakowi. Mojemu niewinnemu szczeniakowi. Jak mogłem w ogóle posadzić go o śmierć Syriusza. Nienawidziłem siebie za to co zrobiłem. Nie zasługiwałem, aby chłopak kiedykolwiek mnie pokochał.

- Muszę to naprawić. - powiedziałem cicho, opierając sie o pień drzewa.

Wokół mnie była tylko ciemność. Byłem sam ze swoimi myślami. Nagle z nikąd zaczęły napływać do mnie dziwne obrazy.

James pochylający się nade mną z różdżką w dłoni... Dumbledore podający mi kubek herbaty... Syriusz torturowany przez starca... James stojący obok dyrektora, patrzą na mnie okrutnie...

Obrazy przelatywały mi przed oczami z prędkością światła. Nie wiedziałem, co one oznaczają, jednak instynkt podpowiadał mi, że są one prawdziwe. Byłem pewny dwóch rzeczy; muszę pomóc Harry'emu, oraz zostałem oszukany przez James'a i Dumbledore'a.
Z obietnicą zemsty ruszyłem w kierunku miejsca, w którym ostatnio widziałem chłopca.

Narrator's POV
Ranek nastał szybciej, niż niektórzy by tego chcieli. Pierwsi uczniowie wchodzili już do Wielkiej sali, narzekając na wczesną godzinę śniadania. Wiele osób zdziwił widok czwórki bladych i przerażonych gryfonów, którzy pojawili się tam już z samego rana. Pomimo ich dziwnego zachowania, nikt nie zadawał im pytań. Tylko dwie dziewczyny miały podejrzenia co do ich zmiany, jednak obawiały się konsekwencji swych czynów. Humor chłopców udzielił się całemu ich domu, przez co sala była pogrążona w ciszy. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem uderzając o ścianę. Do sali wkroczyli aurorzy, z różdżkami w gotowości. Zaraz za nimi dumnym krokiem szedł minister magii.

- Dumbledore, jesteś oskarżony o porwanie córki Bellatrix Lestrange, oraz wielokrotne użycie zaklęć niewybaczalnych. - rzekł Scrimgeour wychodząc na przód. - Dopóki Wizengamot nie zdecyduje o twoich losach, zostaniesz umieszczony w dolnej sali Azkabanu.

Zdziwiony dyrektor już szykował się do ucieczki, jednak został obezwładniony przez Sebastiana. Brytyjski minister magii nie chciał mieć problemów z Dumbledorem, dlatego przymykał oko na jego "wybryki", jednak na wiadomość od brata Severusa postanowił w końcu zadziałać. Wiedział bowiem, iż walka z australijskim ministrem jest bardziej ryzykowna niż z Albusem.
W między czasie, klątwa rzucona na Syriusza została zdjęta, oraz został on od eskortowany do Świętego Munga.

- Nie zadzieraj z nami Dumbledore. - wyszeptał Sebastian do dyrektora zanim jego również wyprowadzono z sali.

°°°

Minister Australii zbliżał się do biura Severusa. Pokój ten został mu wskazany przez profesor McGonagall. Zastał tam trójkę objętych mężczyzn, rozmawiający ze sobą cicho, jakby bali się, że ktoś ich podsłucha.

- Dumbledore już wam nie zagraża. - przerwał im. - Aktualnie jest w drodze do Azkabanu.

Uśmiech wpłynął na ich usta, jednak to szczęście zostało przerwane szlochem od najmniejszego z nich. Starszy Snape natychmiast podszedł do nich i spojrzał w smutne oczy chłopca.

- Wiem, że proszę cię o wiele, jednak jest jeszcze jedna sprawa, która wymaga twojej pomocy. Sam bym to załatwił, jednak muszę zostać ze swoim towarzyszem. - powiedział wampir przyciągając do siebie Harry'ego.

Sebastian skinął głową i odpowiedział:

- Wiesz, że zrobię dla was wszystko.

______________

Hej hej. ^_^
Wiem, że długo mnie tu nie było, jednak oto rozdział. Wszystko już się uspokoiło, dlatego rozdziały będą wyrzucane regularnie, czyli codziennie, lub co 2 dni. Informuję również, że będę pisała drugi tom tej opowieści. (Wcale nie sugeruję, że zbliżamy się do końca.)
Do następnego.

A to płaszczka, która podglądała mnie dzisiaj przez całą wizytę w akwarium

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A to płaszczka, która podglądała mnie dzisiaj przez całą wizytę w akwarium.

●Tears● ~ZAKOŃCZONE~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz