– Zaczyna się rozpogadzać – stwierdził Ogniste Pióro, uważnie obserwując płynące po niebie chmury. – Powinniśmy iść na patrol.
Ogniste Pióro był młodym, rudym kotem o nigdy niezmęczonych, złotych oczach. Piastował stanowisko wojownika od dwóch, może trzech księżyców i bardzo poważnie podchodził do swoich obowiązków. Chciał zaimponować starszym wojownikom swoją sumiennością
i pracowitością, ale nie wychodziło mu to raczej na dobre. Zastępca Klanu Strzały, Czarne Pióro, często wysyłał go na każdy możliwy patrol, byleby pozbyć się natrętnego kocura. "Szacunek i poważnie wśród klanu przyjdzie z czasem" – zwykł mawiać Czarne Pióro. Młody wojownik nie podzielał jednak jego zdania. Chciał być poważany już teraz.– Chcesz się męczyć pod koniec dnia? – spytał siedzący obok niego kocur. – Pójdziemy rano.
– Chyba ty... – mruknął rudy kot. – Czarne Pióro rozszarpie mnie na drobne kawałeczki, jeśli opuszczę wieczorny patrol.
– Z takim zastępcą jak on, lepiej nie zadzierać... – rzucił sarkastycznie przyjaciel kota, zwijając się w kłębek. Wiedział bowiem, że to tylko wymówka. – Obudź mnie, jak wrócisz...
– Jasne, Sokole Oko – miauknął Ogniste Pióro, opuszczając legowisko. – O ile znajdę skuteczniejszy sposób na wybudzenie cię ze snu.
U podnóża Białej Skały rysowała się sylwetka zastępcy klanu. Czarne Pióro wdał się w długą kłótnię z przywódczynią. Wojownik wiedział, że lepiej nie być w pobliżu, jeżeli jedno z nich ma wybuchnąć. Mimo, że sprzeczka przybierała na sile, zastępcy udawało się zachować względny spokój.
– Nie marnuj czasu na tę dwójkę, Ogniste Pióro – usłyszał za sobą. Zaskoczony, odwrócił głowę. Zobaczył Króliczego Susa, jednego ze starszych wojowników, który już dawno powinien odpoczywać wśród innych kotów, tak wiekowych jak on sam. Króliczy Sus był dobrze zbudowanym kocurem, o silnych, tylnych łapach. Szare futro coraz bardziej siwiało,
a oczy nie były już tak sprawne, jak za młodu. Mimo często dopadającej go choroby stawów, pełnił swoje obowiązki z pasją i oddaniem. Dlatego podziwiało go wielu. – Jak ich znam, pokłócą się, a potem znów będą tworzyć szczęśliwą parę. Taka jest już specyfika związków, młody. Zrozumiesz, jak sam poznasz kotkę wartą twojego serca. Chodźmy, reszta nie powinna na nas czekać.– Tak, to prawda – zgodził się Ogniste Pióro.
Szybkim krokiem podążyli w stronę czekających na nich kotów. Biała sierść Białego Liścia doskonale odbijała światło księżyca, nadając kotce wręcz mistyczny wygląd. Jej złociste oczy patrzyły się na przybywających z troską. Stojący obok niej masywny czarny kocur, dreptał w miejscu, wyrażając swoje zniecierpliwienie. Nocne patrole nie były rzeczą przyjemną, i każdy chciał mieć je za sobą.
– Dłużej się nie dało? – spytał zdenerwowany. – Powinniśmy być już dawno w okolicy Zwalonego Dębu!
– Teraz to ty marnujesz czas, unosząc się i robiąc z naszego małego spóźnienia wielki problem. – Intensywne spojrzenie Króliczego Susa wystarczyło, by młody wojownik całkowicie stracił ochotę na dalszą sprzeczkę. - Mam rację? Jeśli nie masz nic przeciwko, jako najbardziej doświadczony z was, poprowadzę ten patrol. Ruszajmy.
Patrol złożony z czterech kotów zgodnie opuścił obóz. Szli w milczeniu, nawet na siebie nie spoglądając. Las wydawał się całkowicie wymarły o tej porze dnia. Króliczy Sus nie lubił takiej ciszy. Zimne, wilgotne powietrze robiło dodatkowy klimat. Nawet najdrobniejszy szelest wprawiał wojowników w zaniepokojenie, jeszcze bardziej wzmagając czujność.
– Też czujecie krew? – spytała nagle Biały Liść. – I jeszcze ten smród. Coś mi mówi, że mamy do czynienia z...
– Lepiej nie kończ, Biały Liściu – przerwał jej znudzony Zabójczy Pazur. – Wydaje ci się.

CZYTASZ
Wojownicy || Cień Sokoła [ZAWIESZONE]
FanfictionNastały mroczne czasy dla Klanu Burzy. Złamany Kieł, okrutny przywódca tegoż klanu, od dawna spogląda łakomym okiem na tereny Klanu Strzały. Konflikt zaostrza się z każdym kolejnym księżycem, a przepowiednia niosąca w sobie śmierć tyrana powoli odch...