*Willow*
Wraz z Quentinem podążaliśmy w kierunku Santa Rosa. Nie odzywaliśmy się praktycznie do siebie oprócz wymiany kilku zdań typu "Może zrobimy przerwę?", nie czuliśmy potrzeby na rozmowę. Słowa były zbędne. Dość często myślałam o Theo i obwiniałam za to co się stało,nas. Teraz musiałam iść do jego rodziców, znaleźć ich i przekazać przykre wiadomości. Nie wiem ile czasu minęło, dni, tygodnie, nie miały znaczenia, bo nie było Go z nami. Czasami łapy odmawiały pójścia dalej i przystawaliśmy, aby odpocząć. Któregoś dnia wyczułam jego zapach. Powoli zanikał, ale jednak był. Ruszyłam w jego stronę trzymając nos nisko przy ziemi, prawie dotykając nim ściółki, która zaczęła się pojawiać. Gdy w końcu dotarłam do miejsca w którym jego zapach był ledwo wyczuwalny. Znalazłam strzępy ubrań i plecak, w którym był telefon, termos i koc.
Szczeknięciem zawołałam Quentina, który zjawił się po chwili i zaczął wąchać rzeczy, merdając przy tym ogonem.
Ubrania były porwane.
Tu pierwszy raz się przemienił. Nie było nikogo, aby mu pomóc, pokierować. Był sam. Zupełnie sam.
Byliśmy zwierzętami od dość dłuższego czasu, aby potrafić eliminować i tłumić ludzkie odruchy. Instynkt czuł człowieka i kazał uciekać, jednak jakaś cząstka mówiła, że On tu był, wtedy dopadała mnie rozpacz. Cierpiałam jak człowiek, będąc zwierzęciem. Miałam ochotę położyć się i płakać, ale wiedziałam,że to nic nie zmieni. Próbowałam od tego uciekać, biegnąc przed siebie. Tak też zrobiłam.
Biegłam, ile sił w moich łapach.
Biegłam, by odgonić od siebie emocje.
Biegłam, aby nie pokazać, że jestem słaba.
Biegłam, aby nikt nie widział mojej rozpaczy.
Biegłam, aby nikomu nie było mnie żal.
Biegłam, aby uciec.
Biegłam, dla Niego.*Theo*
Otworzyłem oczy i przetarłem je. Wzrok powoli poprawiał się.
Podniosłem się z chodnika, na którym leżałem i stanąłem przed domem. Moim domem. Pobiegłem w jego kierunku i znalazłem się na podeście. Nacisnąłem klamkę, która ustąpiła ze stęknięciem, wpuszczając światło do pomieszczenia. Niepewnym krokiem wszedłem do korytarza.
- Mamo? - zawołałem.
Głucha cisza w całym domu.
Dom okazał się pusty.
Salon zastałem tak samo jak go ostatni raz widziałem.
Jakby się wyprowadzili, nie zabierając ze sobą nic.
Coś było nie tak.
Przeszedłem z salonu do kuchni, w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji.
Na lodówce moją uwagę przykuła karteczka. Przeskoczyłem blat i stanąłem na przeciwko niej. Powoli wyciągnąłem papier spod magnesu którym był przyczepiony.
"Uciekaj" przeczytałem.
W tym samym monecie do moich uszu doszedł cichy dźwięk kroków. Zdążyłem się odwrócić, gdy strzała której uniknąłem, przecięła powietrze i wbiła się w drewnianą szafkę obok lodówki. Spojrzałem w kierunku, z którego została wypuszczona. Zakapturzona postać wyciągała koleją strzałe i celowała ponownie.
Znów przeskoczyłen blat i chwyciłem, napastnika za ręce, przybijając go do ściany.
- Czego chcesz? - powiedziałem ściągajac kaptur z jego głowy.
Allison.
Patrzyła na mnie tak samo jak wtedy gdy się poznaliśmy.
- Ty... nie żyjesz. - powiedziała i po chwili się rozpłakała przytulając się do mnie.
Nie powiem, zabolało, gdy powiedziała, że jestem martwy. Ała.
- Jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś im to zrobić? - łkała przez łzy.
- Przepraszam. - wymruczałem jej do ucha, tuląc mocniej.
Wytarłem jej łzy z policzków i uśmiechnąłem się.
Przytuleni cofnęliśmy się do przedpokoju i usiedliśmy na komodzie. Za nami znajdowało się lustro, w którym mama lubiła się przeglądać przed wyjściem. Nie chciałem jej puścić, była dla mnie wszystkim. Czułem bicie jej serca i zapach ulgi. Jako wilk, no jako pół wilk potrafiłem rozróżniać emocje, bo każda z nich miała inną woń.
Cieszyłem się, że mogłem ją znów dotknąć i przytulić.
Nie nacieszyłem się tym zbyt długo.
W pewnym momencie osunąłem się na podłogę. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej. Swędzenie skóry, przemieszczanie się kości, kręgosłup tańczący w różne strony.
Przemiana.
- Uciekaj. - zdążyłem wyszeptać, zanim ciało porosło gęstą i czarną sierścią. Ręce i nogi zmieniały się w potężne łapy, zakończone twardymi pazurami.
CZYTASZ
Prawdziwy Alfa
Werewolf17-letni chłopak mieszkający w Santa Rosa borykający się z problemami zwykłego nastolatka i młodego wilka który bardzo szybko się uczy, ale nie potrafi zapanować nad przemianami...