Minęły dwa dni od mojego przyjazdu. 4 lipca. Spodziewałam się jakiejś imprezy, święta, czegoś innego, jednak się pomyliłam. Wszystko zaczęło się tak samo.
Obudził mnie budzik w telefonie o 6.00 rano. Kealia już mnie nie budziła, sama wstawała później i jechała do pracy. Poszłam do łazienki, gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic. Posmarowałam kremem nogi oraz ręce. Zrobiłam lekki makijaż tanimi kosmetykami, które kupiłam za wczorajszą pensję. Założyłam legginsy oraz dłuższą, czarną koszulkę z Adidasa. Długie do pasa ciemne włosy związałam w koka.
Bez śniadania wyszłam na pole. Carter pokazał mi, jak urwać kukurydzę, więc szło mi trochę szybciej, chociaż i tak była to ciężka praca. W oddali zobaczyłam wujka, który jeździł na traktorze z dziwną maszyną przewracającą ususzoną trawę. Starając się zająć czymś myśli, włączyłam muzykę na słuchawkach.
Kiedy wróciłam z wtorkowego ogniska, do razu połączyłam się z Internetem i sprawdziłam Camerona. Okazało się, że był sławnym modelem promującym ubrania między innymi od Calvina Kleina, więc nie dziwiłam się, iż go kojarzyłam. Znalazłam również kilka zdjęć, które przedstawiały Dallasa i jego dziewczynę razem. Była modelką, ale urodą nie grzeszyła. Tylko na wybiegach miała mocny makijaż, na co dzień malowała się lekko, zawsze chodziła uśmiechnięta. Długie, blond włosy związywała w idealnego kucyka. Ubierała się kobieco, co było jej jedynym plusem.
Po wyskubaniu kukurydzy, poszłam po wodę. Kiedy wróciłam z bardzo ciężkim wiadrem wody, które ledwo niosłam, zobaczyłam wujka. Uważnie mnie obserwował.
- A co ty robisz!? - zapytał podniesionym głosem.
- Paszę dla krów, nie widzisz? - odwarknęłam zirytowana i wywróciłam oczami.
- Czy ty jesteś normalna?! Tak się nie robi paszy dla krów! - wrzasnął, wyrywając mi wiaderko z rąk. - Chcesz zabić te krowy?! Oszalałaś! Cud, że te krowy jeszcze żyją! Już wcześniej zauważyłem, że coś z nimi nie tak, teraz wszystko stało się jasne!
Cofnęłam się dwa kroki.
- Nie przesadzajmy, nic im nie jest. A nawet jeśli, mała dieta im nie zaszkodzi. Są strasznie grube, zwłaszcza ta jedna - odparłam obojętnie.
- Bo jest w ciąży! Głupia jesteś! Pusta! Nie pomyślałaś?! Nie wpadło ci do głowy, że pasza to połączenie różnych ziaren?!
- Nie wpadło mi to do głowy, bo jestem z miasta i nigdy nie robiłam paszy!
Zaczęłam się naprawdę denerwować. Jak ten mężczyzna śmiał tak na mnie naskakiwać?
- Jak cię tak tatuś wielki biznesman tak wychował, to nic dziwnego! - krzyknął.
Tego było już za wiele. Nikt nie miał prawa obrażać mojego taty.
Bez słowa ruszyłam do wyjścia. Przy okazji kopnęłam widerko z wyłuskaną kukurydzą, która wysypała się na betonowej podłodze. Wujek coś krzyczał w moją stronę, jednak miałam to gdzieś. Chciałam pokazać mu środkowego palca, jednak w porę się ogarnęłam.
Wtedy nabrałam podejrzeń, co do prawdziwej relacji między moim tatą, a wujkiem. Nigdy nie mieli ze sobą idealnego kontaktu, ale w słowach wujka słychać było jakiś żal do taty. O co mogło chodzić?
Weszłam do domu i od razu zamknęłam się w swoim pokoju. Kealii nie było, co mnie nie dziwiło. Położyłam się na łóżku, po czym krzyknęłam w poduszkę. Powoli zaczęłam oswajać się z brzydkim zapachem, który towarzyszył mi od przyjazdu tutaj.
Widziałam Cartera rano, szedł na śniadanie, lecz nie powiedział nic na temat dzisiejszego dnia. Chciałam do niego pójść i zapytać się, czy gdzieś wychodzi, jednak to on miał zapytać mnie, czy chcę z nim wyjść. Nie mogłam przecież chodzić, płaszczyć się przed nim i prosić, by mnie zabrał ze sobą!
CZYTASZ
62 dni || Magcon
FanfictionKsiężniczka San Francisco zawiera układ z rodzicami. Wyjedzie do rodziny na 62 dni, a rodzice zafundują jej wymarzone studia modowe w Nowym Jorku. Dziewczyna od razu się zgadza, nie wie jednak, jak ciężko będzie zmierzyć się z nową rzeczywistością...