× Prolog ×

189 33 23
                                    

     Dzień od rana zapowiadał się pięknie.

     Kiedy Yuuri wyszedł z domu, kilku sąsiadów życzyło mu miłego dnia. Nie tylko babcie znane każdemu w okolicy, ale i pracownik kwiaciarni oraz sprzedawca kawy, po którą mężczyzna wstąpił rano do sklepu. Każdy słał mu radosny uśmiech, jakby cały świat nie wiedział, że to dziś miejsce mieć będzie najgorszy dzień w życiu Katsukiego.

     Yuuri spędził miłe popołudnie w pracy. Został nawet zwolniony z dwóch ostatnich godzin, dzięki czemu już o dwudziestej drugiej był w drodze do domu.

     Po dojechaniu na miejsce wstąpił do sklepu jubilerskiego z szerokim uśmiechem na twarzy. Rozejrzał się po pomieszczeniu i przystanął obok gablotki z pierścionkami.

     – Pomóc Panu w czymś? – zapytała drobna ekspedientka, która nagle wyrosła obok Yuuriego.

     – Tak. Szukam pierścionka zaręczynowego. Dziś chciałbym oświadczyć się mojej dziewczynie. – odparł i skierował wzrok za dłońmi pracownicy. Kobieta otworzyła kluczem gablotę i wyjęła z niej złoty pierścionek, przyozdobiony małym diamentem.

     – Myślę, że ten będzie idealny– powiedziała spokojnie ekspedientka i dała pierścień mężczyźnie do obejrzenia. Katsuki patrzył na niego zauroczony. Przytaknął i kazał kobiecie zapakować biżuterię.

     Przed powrotem do domu chłopak wstąpił jeszcze po bukiet róż, który rano wpadł mu w oko.

     Mężczyzna po cichu wszedł do domu otwierając drzwi kluczem. Szybko ściągnął z siebie buty i idąc na palcach skierował się w stronę salonu. Chciał zrobić niespodziankę swojej dziewczynie, która nie spodziewała się go tak wcześnie. Kiedy Yuuri usłyszał ciche szmery dochodzące z sypialni, od razu przystanął przed drzwiami. Poprawił czerwony krawat i wyjął z kieszeni pudełko z pierścionkiem zaręczynowym. Cicho odchrząknął i z uśmiechem uchylił drzwi sypialni.

     – Cześć kochanie, już wró– kiedy Katsuki spojrzał w stronę łóżka, od razu stanął w bezruchu. Zrobił się blady jak ściana i równie sztywny. Podłoga, jak i kołdra, całe ubrudzone były krwią, a w jednej z plam stanął but Katsukiego. Chłopak upuścił bukiet róż oraz pudełko z pierścionkiem. Na łóżku leżało martwe ciało ukochanej mężczyzny, całe zakrwawione i poharatane. Kobieta była naga, bez jednej ręki, która leżała nieco dalej. W jej talii znajdowały się pokaźne i głębokie rany, jednak najgorsza znajdowała się w okolicy krtani. Głębokie wcięcie uniemożliwiające kobiecie oddychanie.

     Yuuri zachwiał się i upadł na podłogę. Jego dłonie zamoczyły się we krwi, jednak mężczyzna szybko podniósł je i zakrył nimi usta. Zrobiło się mu niedobrze, zaczęło kręcić w głowie. Szybko pobiegł do łazienki, gdzie natychmiastowo pozbył się zawartości żołądka. Był w zbyt dużym szoku, by zacząć płakać.

     Katsuki wybiegł przed budynek. To działo się zbyt szybko, nie wiedział co ma robić. Musiał z kimś porozmawiać.

     Jako pierwszy nasunął mu się Victor, jego największy przyjaciel, który zawsze go wspierał.

     Chłopak wybrał numer i zadzwonił.

     – Yuuri? – zapytał głos po drugiej stronie. – Czemu dzwonisz o tak później porze?

     – Vict... – wyjąkał Katsuki, gdy nagle zaczął łkać. – J-jak dobrze... ż-że nie śpi-isz...

(a/n) tak oto zaczyna się obiecane od dawna victuuri. nie umiem w prologi, więc początek trochę kuleje. następne rozdziały będą zapewne lepsze i dłuższe (ok. 1000 słów). i jak pierwsze wrażenie???

stłuczona filiżanka | victuuri [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz