16.namaluj swoją duszę

12 5 0
                                    

Upiłem łyk małej,czarnej kawy przygotowanej przez Caren. Przeglądałem stronę z ofertami pracy. Na początek chciałem coś robić byle robić i nie ciągnąć pieniędzy od rodziców jak ostatni nieudacznik.
- Wczesnie dziś przyszedłeś. - przystawiła sobie krzesło zwinnie - Nie możesz spać?
- Śpie ostatnio bardzo dobrze. Po prostu atmosfera tego miejsca sprzyja mojemu humorowi.
-Lubisz otaczać się sztuką. Nie moge pojąć czemu nie zauważyłeś tego wczesniej? -chichocząc upiła łyk kawy z mojego kubka
- Gdyby nie Ty i twój genialny pomysł artystycznej terapii nigdy bym nie poznał swoich ukrytych zamiłowań do sztuki. - tym razem ja przechwyciłem kubek.
- Sam to w sobie odkryłeś. Ja tylko wskazałam Ci drzwi.
Milczelismy przez chwilę patrząc się na siebie.
-Jak szukanie pracy? - przerwała cisze
-W toku.
-Mam dla Ciebie pewien news. - jej oczy zabłyszczały.
-Jaki? - zapytałem z zaciekawieniem
-Green school jest jednym ze sponsorów międzynarodowego konkursu plastycznego. Odbywa się on raz na 3 lata. Jest to, że tak to nazwę pole do popisu dla artystycznych znakomitości, ktorzy chcą zachwycić swiat swoim talentem. Mogą to być wrota do całkiem niezłej kariery, gdyż w jury zasiadają światowej sławy krytycy. Pomyslałam...
-Caren..- przerwałem
Przeszyła moją dusze swoim spojrzeniem. Zadrżałem.
-Chyba nie sądzisz, że się nadaje? Jestem zwyczajnym amatorem. Dopiero od paru miesięcy trzymam pędzel w rękach. To co maluje to bazgroły.
-Danny, widziałam Twoje prace. Są lepsze od moich, a maluje już dłuższy czas.
-Żartujesz sobie?
-Zrobisz jak zechcesz. - wstała w kierunku biórka. Zaczęła grzebać w jednej ze swoich ozdobionych naklejkami teczek. Z jednej z nich wyjęła kartke i ruszyła z nią w moich kierunku. - Trzymaj, zastanów się nad tym.


Dostałem pracę w jednej z kawiarnii. Zarobki nie były jakieś stosunkowo duże, ale dało się trochę nazbierać z napiwków. Po moich myślach wciąż chodził konkurs, o którym mówiła Caren. Przeczytałem po raz kolejny wręczoną przez nią kartkę. Zadaniem było namalować swoją duszę. Już kiedyś malowałem swoje nienamacalne demony i przyznam byłem dumny z tej pracy, jednakże byłem świadom jej poziomu. Byłem pewien, że mój styl malowania nie podbije serc krytyków ani światowych rynków.
Kontemplowanie na temat swoich umiejetnosci plastycznych przerwał Charlie, jeden z pracowników kawiarni. Byliśmy rówieśnikami. Był to czarnoskóry student fizyki. Całkiem miły chodz nieco dziwaczny. Potrafił godzinami nawijać o atomach i syntezie jądrowej.
-Cześć. Już jestem. Sorry za spoznienie. Autobusy. - tłumaczył się nakładając niezgrabnie roboczy uniform w postaci czerwonej kamizelki ze złotymi guzikami.
- W porządku. Klientów jeszcze brak. - przecierałem jedną z filiżanek.
-Co to takiego? - zauważył lezącą kartke dotyczącą informacji na temat konkursu.
- ,,Namaluj dusze" To twoje? - zaśmiał się
-Spadaj. - wyrwałem mu ją z rąk, również podśmiechując.
-Nie sądziłem, że z Ciebie taki Picasso. - zadrwił
- Schowaj się atomie węgla.
- Czy to podtekst rasistowski?
Drzwi do kawiarni otworzyły się. To był jeden z klientów.
-Charlie, zajmij się proszę klientem. - wyszczerzyłem zęby.
-Jeszcze się z Tobą policzę! - roześmiał się.

Poczułem wibracje telefonu.
To był SMS od Caren.
Caren: Jak tam podejmowanie decyzji?
Ja: Wciąż w trakcie.
Odpisała błyskawicznie szybko.
Caren: Pośpiesz się. Termin do jutra. ;-)
Ja: Dobrze, pani Profesor. Co robisz?
Caren: Ucze się.
Ja: Wow, nie mów, że tanczysz w balecie, uczysz na warsztatach i moze jeszcze do tego studiujesz?
Caren: Ucze się jeszcze języków. Przydają się człowiekowi. Lepiej skup się na parzeniu kawy.
Ja: Zaskakujesz. To mnie nie rozpraszaj.
Caren: Nie robie tego. :-D
Usmiechnąłem się do telefonu.
Ja: Moze spotkamy się dzisiaj na różową czekoladę? :-)
Caren: Pod warunkiem, że wezmiesz udział w konkursie.
Ja: Upierdliwa baba.
- Kończ te romanse, klienci czekają. - Charlie sprawił, że powróciłem do rzeczywistości.
-Już idę.


Pink ChocolateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz