Rozdział 33

42 14 2
                                    

Obudziłam się, wszędzie było ciemno. Tylko ja i nicość. W tym momencie zobaczyłam dwoje białych świecących oczu, po chwili pojawił się także wielki uśmiech i przerażający rechot.

Nagle cisza

Wstaję, wychodzę z legowiska. Wpuszczam w nozdrza świeże powietrze. Czuję strach, strach i panikę. Ten odór można wyczuć już z początku lasu. Przez ciemną polankę wędruje do legowiska Adriana. Podeszłam powoli bezszelestnie, wsunęłam głowę przez paprocie. Śpi Nie będę mu przeszkadzać. Postanowiłam sprawdzić co z medykiem. Nie jestem nikim ważnym w klanie żeby sprawdzać jak się czują inni. Gdy podeszłam bliżej wyczułam nieprzyjemny zapach. Zapach choroby i...
Weszłam do środka, oniemiałam. Ogarnął mnie strach, przerażający widok. Bezwładne ciało medyka leżało na legowisku z mchu i paproci. Nad lisem unosił się okropny odór.
Zapach choroby i śmierci
Ciało medyka leżało tyłem do mnie, muchy latały i obsiadały go z każdej strony.
Wtedy krzyknęłam i zalałam się płaczem.

-To nie możliwe... To nie może być prawda -powtarzałam sobie ciągle wmawiają, że nadal śpię a to tylko koszmar

Stałam tam jak wryta ze łzami cieknącymi po policzkach. Po chwili członkowie klanu schodzili się i patrzyli na całe widowisko. Musiał ich obudzić mój krzyk.
Nagle po polanie rozniósł się donośny głos przywódcy:
- Co się tu dzieje?

Wszyscy się odsunęli, żeby Złoty Ogon mógł przejść. Tylko ja stałam tam jak słup i wpatrywałam się w martwe ciało.

- Na Klan Gwiazdy... -powiedział Złoty Ogon, podszedł do ciała i zaczął coś szeptać.

Do całego kompletu brakowało tylko... Adrian wparował w cały tłum nie wiedząc co się stało, gdy zobaczył medyka już wiedział co jest przyczyną całego zajścia. Podszedł do przywódcy i usiadł obok niego z głową spuszczoną w dół. Za mną rozbrzmiewały pomruki rozpaczy. Złoty Ogon i Adrian przeciągnęli bezwładne ciało na środek polany.

-Uwaga klanie! Teraz rozpocznie się ceremonia pożegnania. -Zaczął Złoty Ogon -Szorstkie futro był dobrym i godnym tego miana medykiem. Służył klanowi przez długi czas i opiekował się nami w potrzebie. Wszystkim nam będzie Ciebie brakowało Szorstkie Futro, choroba nam Cię odebrała. Niech Klan Gwiazdy ma Cię w swojej opiece. Spoczywaj spokojnie

Wszystkie lisy po kolei podchodziły do Szorstkiego Futra i żegnały się z nim. Chciałabym zapomnieć o tym co zobaczyłam, co czułam. Nie mogę zapomnieć tego widoku - bezwładne ciało pośród ciemności w legowisku. Każdy już się rozchodził, do czuwania nad ciałem i bycia przy zmarłym miał prawo tylko przywódca i najbliższe osoby. Przy Szorstkim Futrze siedział Złoty Ogon i jeszcze 2 inne lisy których do końca nie znałam. Nie chciałam już na to patrzeć, szybko czmychnęłam do swojego legowiska. Położyłam się na mchu, przewracałam z boku na bok ale nie mogłam zasnąć. Próbowałam na każdy możliwy sposób, a baranów naliczyłam 347. W końcu jakimś cudem zasnęłam.
Nazajutrz wszyscy się zachowywali normalnie jakby nic się nie stało. Tylko nieliczni jeszcze mówili o tym co zaszło w nocy. Podeszłam do stosu ze zwierzyną, chwyciłam królika i usiadłam obok. Zaczęłam jeść przy czym myślałam nad niektórymi sprawami. Gdy przeżuwałam kawałek mięsa, Adrian dosiadł się obok. Też wział królika.
Dawno razem nie rozmawialiśmy... To chyba dobry moment. Przysunęłam się do jego boku, nawet się nie odwrócił w moją stronę. Szturchnęłam go lekko, żeby zwrócił na siebie uwagę. Adrian odwrócił się i spojrzał pytająco.

-Dawno nie rozmawialiśmy
- To prawda
-Nie chciałbyś o czymś porozmawiać?
- O czym? -Adrian wydawał się niczym nie wzruszony i jak gdyby nigdy nic, wstał i odszedł.

Co za burak... Pomyślałam i stwierdziłam, że pójdę zapolować. Gdy przeciskałam się przez gałęzie w ostrokrzewie usłyszałam za sobą radosne wołanie.

-Eliza! Eliza!
- Hm? -odwróciłam się za siebie a w moją stronę zmierzał mały lisek -Spike? Co jest?
-Gdzie idziesz?
- Zapolować, stos pożywienia się zmniejsza
-Mogę iść z Tobą? Proszę, proszę zabierz mnie ze sobą -Spike wlepił we mnie swoje wielkie ślepia i patrzył błagalnym wzrokiem
- No dobra... A Twoja mama wie? Pozwoliła Ci?
-Powiedziała, żebym poszedł z kimś poza obóz. Cały czas obserwowałem wyjście no a Ty wychodzisz więc...
- Dobra, dobra. Chodź już bo nam zwierzyna ucieknie.
-Jej! -pisnął mały lisek i dumnie wymaszerował z obozu

***

Polowanie się udało, przynieśliśmy dwa króliki, jedną nornicę i cztery myszy a Spike dowiedział się co nieco o podchodzeniu do zwierzyny. Raz myślał, że zwęszył jakiegoś ptaka, a gdy rzucił się na zwierzę, przekonał się że ptaki pachną zupełnie inaczej niż jeże. Pokłuł sobie całe poduszki ale nic poważnego mu się nie stało.


Woo w końcu napisane, komentujcie i głosujcie żebym widziała, że jesteście ;*

Nie tego chciałam [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz