Page 9

1.9K 120 17
                                    


- To nie jest kwestia wybaczenia! Już ci to tłumaczyłam. Ma żal, którego nie potrafi się pozbyć. Jest zły i nie można mu się dziwić. Ale z drugiej strony jeśli naprawdę wciąż kocha, to nie wiem po co te całe harce. Chyba tylko po to, aby dać ci nauczkę. 

Marii robiła mi wywód i słuchała mojego marudzenia już pół dnia. 

- W takim razie może już mnie nie kocha? Nie powiedział mi tego. To ja wyleciałam z moimi uczuciami zbyt szybko. 

Zwiesiłam lekko głowę przyznając się do własnej głupoty. Potrafiłam to zrobić, ale nie każdy potrafi to wyznać. 

- Nonsens! Gdyby cię nie kochał to by nienawidził, a w tedy albo skończyłabyś z życiem, albo od razu kazałby ci się zabierać. 

- Powiedział, ze mamy wrócić do początkowych relacji szefa w pracy i dobrego przyjaciela prywatnie. To chyba wiele wyjaśnia. Ale to już nie istotne co ja czuję. Dał mi w prost do zrozumienia, ze nie jesteśmy razem i muszę się z tym pogodzić - dodałam wesołym już tonem.

Marii spojrzała na mnie smutnym i zdziwionym wzrokiem. Kogo ja chcę oszukać? Nie wierzyłam we własne słowa. Wstała z krzesła i podeszła do mnie, a potem położyła mi dłoń na ramieniu kiedy zmywałam naczynia. W chwili gdy poczułam dotyk, zaprzestałam czynności. 

- Okłamujesz sama siebie, jego i wszystkich dookoła. I będziesz robić to dalej. Jak myślisz, ile wytrzymasz udając, ze wszystko jest w porządku? - głos miała zatroskany. Pierwszy raz odkąd pamiętam mówiła do mnie w ten sposób. Martwiła się. - Mówisz, ze go kochasz. Czy pomimo tego jesteś w stanie szukać sobie kogoś innego? Zabawiać się z innymi pod jego nosem?

Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Nie myślałam o tym. Do teraz. Nie. Nie potrafiłabym. A jeśli on tak? Przy mnie... serce ścisnęło mi się w piersi bardzo boleśnie gdy wyobraziłam go sobie z kimś innym, na przykład tą nową dziunią w Ace. Zaczęłam drżeć nieświadomie. Babcia ścisnęła mnie mocniej, a kiedy drżenie przerodziło się w jęki i płacz rozpaczy, moja mentorka odwróciła mnie przodem do siebie i przytuliła tak, ze schowałam swoją żałosną teraz twarz w dłoniach i przycisnęłam do jej ciała. Nogi się pode mną ugięły i padłam na kolana dalej żałośnie szlochając i dusząc się. Ona klęczała przy mnie, głaszcząc mnie po włosach i dalej obejmując. Nic nie mówiła. W tej sytuacji nie było odpowiednich słów. 

***

Byłam załamana i zrozpaczona przez kolejny dzień. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tyle płakała i czuła się jakby odebrano mi cały mój świat. Byłam cieniem dawnej siebie. Nie wiedziałam już co robić. W tym szale miałam milion myśli na sekundę. Dalej udawać, może z czasem stanie się to rzeczywistością i się z tym pogodzę, albo walczyć o niego w każdy możliwy sposób. Akt desperacji, ale byłabym do tego zdolna. Trzymać się go jak cień i pilnować na każdym kroku, przy okazji zabić każdego kto posunie się krok za daleko. Żaden z tych i wielu innych nie był dobry. Kolejna rozmowa z nim nie ma sensu. Po prostu muszę robić wszystko co do tej pory i co on mi każe podczas akcji. Z czasem na pewno przywyknę. Szukając dobrych stron i pozytywów, może on jednak zatęskni? Może zrobi ten pierwszy krok? Te myśli trzymają mnie przy zdrowych zmysłach.

Musiałam zająć czymś myśli i wrócić do żywych. Dobra energio przybywaj!!! Wyskoczyłam z pokoju i energicznie zbiegłam do salonu. Odkąd uwolniliśmy Jokera, w stanie natychmiastowym ja, Livet, Marii i J wyprowadziliśmy się. Chciałam mieszkać wystarczająco daleko od domu Jokera, willi ojca i całego zgiełku. Gotham na obrzeżach było dla mnie idealne. Kilka bogatych dzielnic pełnych willi oraz zwykłych domków jednorodzinnych. Ale to też nie dla mnie. Wybrałam opcję jaką zaoferował nam pingwin. Mieszkał na zupełnym obrzeżu miasta, ludzie tam nie przychodzili. Znalazł nam dom w podobnej i dosyć bliskiej okolicy. Kamienny dom z ogrodem, wielkimi starymi drzewami i aleją, a dookoła mnóstwo pastwisk i dzikich łąk. Wszystko to należało do nas.

Zakochana w mroku Gotham - a new beginingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz