Rozdział VIII: Nocna Eskapada
Czas mknął przed siebie. Jego pobyt w tym miejscu również chylił się ku końcowi. Nawet uzdrowiciel, nie mógł zaprzeczyć znacznej poprawie stanu zdrowia pacjenta, więc nie miał pretekstu aby trzymać chłopaka dłużej w placówce niż powinien. Siedział na krawędzi szpitalnego łóżka, machając nogami żywiołowo. Chwilowo było to jedyne jego zajęcie, które również minimalnie rozładowywało jego zapał. Oczy błyszczały skrywając w sobie jakąś złowrogą iskierkę. Zapewne szykował w zanadrzu jakiś diabelski plan, chcąc niebawem wcielić go w życie. Jeśli byłyby inne okoliczności, słyszany byłby mrożący krew w żyłach psychodeliczny śmiech, wychodzący z ust nastolatka. Ale wolał nie uchodzić za obłąkanego, zwłaszcza w tej placówce, o zbyt wielu oddziałach. Znając jego szczęście na którymś z nich byłaby psychiatria, a to było niedopuszczalne.
- Nadszedł czas. - wyrzekł zdecydowanym cichym głosem zawierającym ton, któremu nie dało się sprzeciwić.
- Panie, jesteś tego pewien? - usłyszał zadowolony i niedowierzający głos złotookiego, który ukląkł przed nim.
- Wstań. - wyrzekł widząc uniżonego towarzysza.
Za pewnie zastanawia Cię zmiana mojego postępowania, czyż nie? - rzekł, spoglądając w złote oczy, z których czytał jak z otwartej księgi. Natomiast jego własne lśniły przytłaczającym blaskiem kryjąc w sobie coś drapieżnego. Widząc zdezorientowaną minę towarzysza, westchnął.
Coś wielkiego się szykuje. Zbyt długo panuje niezmącony spokój. Widząc skrzywioną minę dodał: Nie licząc tych paru drobnych incydentów. Gdy uzdrowiciel otworzył usta, aby cokolwiek rzec, został zatrzymany gestem ręki.
Nie pora na to. Zakon nie jest, aż tak dobrze zorganizowany aby przechwycić informacje, a co dopiero pokrzyżować plany. Wiele z nich to marne płotki podążające za silnym, ale nie przewidywalnym liderem. Choć mają parę ciekawych figur pośród podrzędnych pionków. Jedną z nich jest budzący przynajmniej na razie chwilowe zainteresowanie, mistrz eliksirów i szpieg, Severus Snape. Choć to nie zmienia, że na podstawie zebranych danych nie jesteśmy w stanie stwierdzić jakie ma poglądy, po jakiej stronie stoi i co najważniejsze do czego dąży. To bywa na wskroś denerwujące.
Drugą osobą, której nie warto lekceważyć jest Alastor Moody. Łowca Czarnoksiężników, auror i stary przyjaciel Dropsia. On może nam pokrzyżować plany owinięcia się wokół organizacji jeśli przekaże przywódcy pewne informacje o nas. Najbezpieczniejszym i efektywnym sposobem jest wyeliminowanie go jak najszybciej z rozgrywki. Ale to później.
Jeśli chodzi o możliwych popleczników na oku mam kilku z nich. Domyślasz się zapewne kogo, więc nie będę ponownie tego przedstawiać. - powiedział, jednak widząc ten zadowolony uśmieszek dodał:
Nie myśl sobie, że kółko żywego różańca mam w głowie. Aktualnie nie widzę potrzeby, aby przewodzić jakąś wielką organizacją. Przynajmniej narazie.
Jak zwykle sceptyczny. - wysyczał.
Doskonale zdajesz sobie sprawę, że trzeba przejść do pierwszej fazy planu. Zbyt długo, byliśmy uśpieni. Choć ma to swoje zalety, lecz wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że nas zniszczą, prawda? Nie możemy na to pozwolić, towarzyszu. - wypowiedział, przyciągając podbródek sługi do dołu zmuszając go tym, aby ten spojrzał mu prosto w oczy.- Panie, czy zaczynać rekrutację popleczników? - zapytał ostrożnie złotooki, woląc nie odpowiadać na wcześniej zadane pytanie.
- Mój drogi, chwilowo zostawmy te działania same sobie.Jeszcze nie czas, na tak gwałtowne posunięcia. - odpowiedział. Poza tym, wolę nie stracić z oczu poczynań naszych przeciwników. Nie jesteśmy, aż tak zadufani w sobie i ignoranccy jak niektórzy z nich.
CZYTASZ
Między Dobrem,a Złem
RandomZa równo Biali jak i Czarni Magowie nic nie wnieśli do jego życia. Lord Ciemności, Voldemort ciągle czyha na jego życie, przekonany o prawdzie przepowiedni. Natomiast Dumbledore trzyma go w złotej klatce nie pozwalając na żaden chociaż najmniejszy i...