68 - Czemu w ogóle z nim rozmawiałaś?

882 71 7
                                    

- O co? - westchnęłam cicho siadając na łóżku po czym przykryłam się koładrą. - Adam wczoraj zaczepił mnie pod klatką. - powiedziałam patrząc na szatyna, który zacisnął szczękę i pięści.

- Czego chciał? - zapytał najspokojniej jak umiał jednak widziałam, że coś jest nie tak.

- Stwierdził, że Cię nie znam. Coś ukrywasz przede mną? O czymś nie wiem? - zapytałam prosto z mostu, gdyż lubie mieć wszystko czarno na białym wyjaśnione.

- Czemu w ogóle z nim rozmawiałaś? - spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami. - Nie wiesz pewnej rzeczy, tak. Ale to nie rozmowa na dzisiaj. - wzruszył ramionami biorąc do ręki telefon.

- Słucham? Jak nie na dzisiaj? Masz mi w tej chwili wszystko powiedzieć. - powiedziałam zabierając z jego ręki telefon.

- Niby o czym mam Ci powiedzieć, co? - wyrzucił ręce w powietrze wychodząc z łóżka i nerwowo chodząc po pokoju.

- Mnie się pytasz?! Zacznij mówić albo kurwa dowiem się o wszystkim od Adama! - krzyknęłam biorąc do ręki swój telefon, choć tak właściwie nie miałam zamiaru do niego dzwonić.

- Dobra kurwa mać już. - powiedział zrezygnowany po czym usiadł na łóżku po mojej stronie i schował twarz w dłoniach.

- Więc słucham. - zapytałam już spokojniejszym głosem jednak nadal można było wyczuć w nim wkurwienie.

- Należałem kiedyś do gangu. Gangu Kocza, on działał na terenie całej Polski. - westchnął pod nosem po czym spojrzał na mnie. - Miałem cztery lata temu porwać jakąś dziewczynę. Jak się później okazało to miałaś być Ty. - w tym momencie przerwał a ja patrzyłam na niego będąc w totalnym szoku.

- Co kurwa?! - warknęłam na niego wchodząc spod kołdry.

- Miałem Cię porwać. Gdy mu odmowiłem groził mi, mniejsza. Zapłaciłem mu sporą sumę, dzięki czemu udawaliśmy, że się nie znamy. Taka była umowa. Dostaje hajs a ja żyje jak wolny człowiek. - wzruszył ramionami patrząc na mnie swoimi czekoladowymi tęczowkami.

- Od jak dawna wiesz, że to miałam być ja? - stanęłam przy oknie opierając się o parapet i patrząc na widok za oknem.

- Odkąd go zamknęli. - powiedział podchodząc do mnie.

- Odejdź ode mnie. - powiedziałam nadal patrząc za okno jednak poczułam jego ciepły oddech na swojej szyji.

- Nie odejdę. Przepraszam. - z jego ust wydobyły się te słowa półgłosem.

- O czymś jeszcze nie wiem? - westchnęłam odwracając się do niego przodem po czym spojrzałam w jego oczy i go wyminęłam.

- To już naprawdę wszystko. - powiedział stojąc tyłem do okna o który się opierał.

- Mhm. Okej. - mruknęłam pod nosem biorąc z półki czarne leginsy oraz koszulkę "kurwa fajeczki".

- Dokąd idziesz? - zapytał patrząc na mnie na co ja westchnęłam ubierając wcześniej wybrane ubrania.

- Wróce rano, muszę ochłonąć. Cześć. - wyszłam z sypialni po czym udałam się do Doriana zobaczyć czy wszystko jest okej.

Ubrałam na swoje nogi czarne converse po czym chwyciłam z wieszaka czarną bluzę z nike i wyszłam z mieszkania. Zbiegłam schodami na dół po czym udałam się w kierunku osiedla Dawida.

~*~

Po dwudziestu minutach byłam już pod jego blokiem. Zadzwoniłam domofonem. Gdy chłopak mi otworzył udałam się na pierwsze piętro pod jego drzwi, słysząc jak się otwierają mimowolnie na mojej twarzy pojawił się słaby uśmiech.

- Judyta? - zapytał zaspany blondyn wypuszczając mnie do środka. - Co się stało? - spojrzał na mnie po czym udaliśmy się do salonu gdzie usiedliśmy na kanapie.

- Pokłócilam się z Igorem. - westchnęłam podkulając nogi pod brodę.

- O co tym razem? - westchnął podchodząc do barku, z którego wyjął dwa kieliszki, dwie szklanki i wódkę.

- Wiedziałeś, że należał do gangu Kocza? - zapytałam patrząc jak nalewa alkohol i sok do szkła.

- Nie powiedział Ci? - na jego twarzy nagle pojawiło się zaskoczenie.

- Adam mi powiedział, że nie wiem o nim wszystkiego i zapytałam o to Igora i.. - przerwałam biorąc od chłopaka kieliszek oraz szklanke po czym równocześnie opróżniliśmy do pusta kieliszki. - I sam mi to powiedział. Powiedział wszystko, nawet o porwaniu. - westchnęłam pod nosem popijając sok.

- Nie powinienem się wpierdalać ale on bał się, że go zostawisz jak dowiesz się prawdy. - spojrzał w moje oczy, a z nich można było wyczytać, że mówi prawdę.

- Mało ma dowodów, że go nie zostawię? - wzruszyłam ramionami opróżniajacąc kolejny kieliszek trunku.

- To siedzi w nim. - westchnął patrząc cały czas na mnie.

- Ale kurwa dlaczego? Co się takiego stało? - zapytałam patrząc na niego jednak odpowiedzi nie uzyskałam.

- Zapytaj o Luizę. Wyjaśni Ci wszystko. - powiedział po dłuższej chwili polewając alkohol do kieliszków.

IGOR POV.

Tak cholernie bałem się prawdy. Bałem się, że mnie zostawi jak wyjdzie ona na światło dzienne. Pierdolony strach moje zjebać wszystko.. I wszystkich. Nie mogę jej stracić, nie przeżyłbym straty ukochanej osoby po raz drugi.

Udałem się do salonu. Westchnąłem wyjmując z barku whiskey jednak przypomniało mi się, że jestem sam w domu z Dorianem. Automatycznie schowałem alkohol po czym udałem się na balkon. Wyjąłem z paczki fajkę, którą następnie odpaliłem i zaciągając się używką patrzyłem na ścieżkę biegnącą wzdłuż osiedla. Nagle poczułem wibrowanie w kieszeni spodni. Wyjąłem telefon z nich po czym spojrzałem na wyświetlacz.

Od Grucha :
Judyta jest u mnie, nie martw się.

Do Grucha :
Przypilnuj jej. Dzięki.

Od Grucha :
Powinieneś powiedzieć jej o Luzie. Zrozumiałaby Cię.

Do Grucha :
Kurwa. Wiesz jakie to jest dla mnie ciężkie.

Od Grucha :
Wiem, ale innego wyjścia nie masz. Idę do niej a Ty wszystko przemyśl.

Na ostatnią wiadomość już nie odpisałem. Całe szczęście, że Judyta jest u Dawida. Bynajmniej jestem spokojny, że nic jej się nie stanie i znając ich zapewne siedzą i piją wódkę tak jak lubią.

Zgasiłem fajkę po czym wrzuciłem ją do słoika. Wróciłem do mieszkania poprawiając swoje dresy po czym udałem się do pokoju w którym spał Dorian. Podszedłem do jego łóżeczka po czym usiadłem obok niego cicho wzdychając.

- Widzisz młody jak przeszłość może niszczyć teraźniejszość? - mówiłem szeptem patrząc na śpiące dziecko. - Nigdy nie bądź jak wujek. Byłem złym człowiekiem. Nie zasłużyłem na Twoją ciocię. - poczułem piekące łzy pod powiekami. - Wyrządziłem jej wiele krzywd, ale kocham ją najmocniej na świecie. Wszystko zrobię, żeby była najszczęśliwszą kobietą na świecie. - zacisnąłem powieki chowając twarz w dłoniach.

- Wuujek. Nje plaać. - usłyszałem cienki głos chłopca.

Uniosłem wzrok na dziecko, które leżało i patrzyło na mnie swoimi dużymi oczami. Lekko się uśmiechnąłem głaszcząc go po głowie.

- Wujek nie płacze. Przytul króliczka i idź spać. - powiedziałem podając mu jego przytulankę. - królika, którego dałem mu na roczek. Od tamtej pory zawsze z nim wszędzie chodził.

Przytulił zabawkę po czym po chwili usnął. Przykryłem go kołdrą po czym sam udałem się do sypialni, gdzie położyłem się i momentalnie usnąłem.

NEXT🔜

Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz