69 - Pod jednym jedynym warunkiem.

908 66 6
                                    

DAWID POV.

Obudziłem się rano na kanapie z cholernym bólem głowy. Poszedłem do kuchni, po czym wyjąłem z szafki dwie szklanki i tabletki. Wziąłem dwie po czym popiłem je wodą. Westchnąłem pod nosem opierając się o blat kuchenny po czym postanowiłem zrobić śniadanie dla dziewczyny i dla mnie.

Wyjąłem z szafy potrzebne składniki do zrobienia jajecznicy po czym zacząłem przyrządzać posiłek. Po kilkunastu minutach było już gotowe, rozdzieliłem jedzenie na dwa talerze po czym wstawiłem wodę na kawę i zaparzyłem ją. Nagle w kuchni pojawiła się brunetka.'

- Dzień dobry. - powiedziałem do niej lekko się uśmiechając.

- A Tobie co? W łeb się capnąłeś, że tak oficjalnie gadasz? - usiadła przy stole opierając się o niego łokciami, natomiast głowę podpierała sobie dłońmi.

- Ciebie też miło widzieć marudo. - zaśmiałem się pod nosem stawiając przed nią szklankę z wodą oraz tabletkę.

- Huh, dzięki. Jednak serio coś Ci się stało. - parsknęła śmiechem popijając tabletkę po czym spojrzała na mnie.

- Co masz przez to na myśli? - zapytałem stawiając pod jej nosem talerz z jedzeniem oraz kawę.

- Miły dla mnie jesteś, a obudziłam Cię w środku nocy. - wzruszyła ramionami biorąc do ręki widelec.

- Teraz to pierdolisz już głupoty. Zawsze jestem dla Ciebie miły. To, że czasem się posprzeczamy to normalne, bo traktuje Cię jak siostrę. - zaśmiałem się siadając na przeciwko niej po czym uśmiechnąłem się.

- Oo widzisz? Dorobiłeś się młodszej siostry. - zaśmiała się mówiąc z pełną buzią na co wywróciłem oczami.

- Widzę właśnie. Jest okej dopóki nie każesz mi chodzić ze sobą na zakupy, nienawidzę ich. - upiłem łyk gorącej cieczy ze swojego kubka po czym uniosłem wzrok na nią. - O nie, nie, nie, nie i nie! Nie myśl nawet o tym. - wytknąłem ją palcem patrząc na nią.

- Właśnie o tym pomyślałam.. Braciszku. - zaśmiała się tym swoim złowieszczym śmiechem na co westchnąłem pod nosem.

- Pod jednym jedynym warunkiem. - wypuściłem z ust powietrze po czym wziąłem kęs jajecznicy do ust.

- No jakim, hm? - uniosła brew ku górze patrząc na mnie.

- Porozmawiasz szczerze z Igorem o Luizie. - widziałem na jej twarzy niezadowolenie jednak ostatecznie skinęła głową na "tak".

~*~

Po półtorej godzinie byliśmy już w Warszawie w galerii handlowej po której chodziliśmy już dłuższy czas. Poszedłem z nią tu tylko po to, by udało jej się w końcu dogadać z Igorem. Oboje traktuje jak rodzeństwo i naprawdę chcę ich cholernego szczęścia, niczego więcej. 

- Gdzie teraz? - wywróciłem oczami mając nadzieję, że usłyszę "dom" lub "kfc".

- Tu! - pociągnęła mnie za rękę, w której i tak miałem już z trzy siatki.

Taki tam, kochany "brat" tragarz, a co.

Poszedłem z nią w kierunku tego sklepu. Gdy zobaczyłem, że idzie do działu z butami wiedziałem, że to dla mnie ostatnie sekundy życia. Butoholiczka w swoim żywiole to jest istne zło!

- Jakie cudne, patrz! - pisnęła na widok jakichś zwykłych białych nike, które miały na sobie yy koronkę? Nie znam się. - O boże a te! - pokazała tym razem jak dla mnie identyczne, tyle że holograficzne.

- Tak, tak piękne. - wywróciłem oczami śmiejąc się pod nosem po czym usiadłem na pufie patrząc jak wpada w zakupowy szał.

Po godzinie w końcu wyszliśmy ze sklepu. W KOŃCU! I tak kupiła trzy pary jakichś butów. Po co jej tyle? A ciul go wie. Igor opowiadał, że pół piwnicy zajmują jej buty i dwie szafy w domu. UZALEŻNIONA.

- A teraz jedziemy do maka, zgłodniałem. - stwierdziłem patrząc na nią po tym jak spakowałem jej zakupy do bagażnika i usiadłem na miejscu kierowcy.

 - Jednak braciszku mnie kochasz. - wytknęła w moim kierunku język po czym włączyła płytę Que.

Całą drogę do maka rapowała machając rękoma na co cały czas prawie się śmiałem. Dosłownie jakbym jechał z  Bugajczykiem, dobrali się dosłownie idealnie. Gdy podjechałem by złożyć zamówienie nie mogła się zdecydować co chce zjeść więc zamówiłem jej cheesburgera, frytki, shake'a i naggetsy czyli dokładnie to samo co sobie. Po chwili nasze zamówienie było już gotowe więc je odebrałem płacąc.

- Oszalałeś! Utyję! - pisnęła patrząc na jedzenie.

- Masz problemy kobieto. - parsknąłem śmiechem po czym ruszyliśmy w kierunku Piastowa.

IGOR POV.

Gdzie ona do cholery jest? Miała wrócić rano. Jest już po piętnastej. O dziwo poradziłem sobie sam z Dorianem. Na szczęście zjadł i od razu praktycznie poszedł spać, pewnie przez pogodę. Od samego rana leje deszcz i błyska.

Siedziałem na kanapie oglądając jakiś film, który akurat leciał w telewizji gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Wstałem z kanapy i udałem się w kierunku przedpokoju, gdzie zobaczyłem Judytę z Dawidem.

- Siema stary. - Grucha podszedł do mnie i przytulił jak brata klepiąc mnie po plecach.

- No siema, siema. - uśmiechnąłem się patrząc na wszystkie siatki, które stały na podłodze. - Co tu się odjebało? - zapytałem patrząc na brunetkę.

- Tylko zakupy się odjebały. - zaśmiała się wchodząc wgłąb mieszkania.

- Tylko? Wykupiłaś chyba pół sklepu! - blondyn wyrzucił ręce w powietrze śmiejąc się pod nosem.

- Nie robię takich zakupów codziennie więc przestańcie się czepiać. - wywróciła oczami biorąc część zakupów do sypialni. - Gdzie Dorian? - zapytała po chwili patrząc na mnie.

- Śpi. - wzruszyłem ramionami patrząc na nią.

Dziewczyna udała się do pokoju w którym obecnie spał chłopiec. Więc zostałem sam z Dawidem.

- Nawet nie próbuj mnie do tego namawiać! - warknąłem na niego grożąc mu palcem.

- I tak Cię ta rozmowa nie ominie. Więc lepiej jej opowiedz o Luizie. Napewno Cię zrozumie i może w końcu przestaniecie się co chwilę kłócić. - wzruszył ramionami opierając się o ścianę.

- A co jeśli mnie zostawi? Jeśli stwierdzi, że jestem totalnym dupkiem, który nie jest niczego warty, hm? - uniosłem brew ku górze patrząc na blondyna.

- Znasz ją ponad trzy lata i nadal wierzysz, że może tak pomyśleć? - spojrzał na mnie po czym dodał. - Czy może mam Ci zacząć wymieniać sytuacje w których prawdopodobnie każda inna by Cię zostawiła? - westchnął pod nosem.

- No dobra.. I tak nie wiem od czego mam zacząć, kurwa. - podrapałem się nerwowo po karku patrząc na chłopaka.

- Najlepiej od początku. Niech wie czemu byłeś taki jaki byłeś na poczatku Waszej znajomości i czemu do dziś czasem Ci odpierdala. Przypominam Ci cymbale, że jesteście zaręczeni. Musisz dbać o ten związek jeśli nadal chcesz mieć ją za swoją żonę. - wzruszył ramionami wyjmując z kieszeni telefon po czym dodał. - Muszę lecieć, jak coś dzwoń i przemyśl w końcu swoje zachowanie i to co Ci powiedziałem. - spojrzał na mnie po czym przytulił jak brata klepiąc moje plecy.

- Dzięki stary. - lekko się uśmiechnąłem widząc go stojącego przy drzwiach.

- Narazie! - krzyknął a zza drzwi pokoju wyszła brunetka odpowiadając mu krótkie "pa".

NEXT🔜

Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz