Słyszę budzik.
Czyli muszę wstać do pracy.
Ale najpierw obudzić Alice, moją siostrzenicę. Później wyszykować siebie, później zrobić śniadanie.Jakoś wstałam i usiadłam na wózku, nie oszukujmy się, muszę się za każdym razem podeprzeć na rękach co czasem jest trudne.
Wzięłam czyste ubranie i jadąc do łazienki spojrzałam na zegar. Jest 7:16 o 8 muszę obudzić Alice.
Wzięłam szybki prysznic. A późniejumalowałam się.Wypadało by żebym opowiedziała trochę o sobie.
Zacznijmy od tego, że byłam modelką, to znaczy nie na wybiegu, ale prywatnie. Dla poszczególnych projektantów, kiedy chcieli zobaczyć jak wypadła ich nowa kreacja czy coś, chyba rozumiecie?
Tam poznałam Ben'a, byłam z nim rok.Jak miałam 19 lat to mnie zostawił, pewnie myślicie czemu? Modelkę z pięknym ciałem i bogatym kontem?
Byłam w tedy w europie, i miałam jechać pociągiem do Berlina do jakiegoś tam projektanta mody.
Było popołudnie. Spokojnie sobie siedzę i słucham muzyki, aż tu nagle buum. Dym. Ogień. Ból. Krzyk. Strach. Syreny. Znowu ból. Ciemność.W szpitalu powiedzieli, że jakaś ciężarówka rąbnęla w pociąg.
Miałam sparaliżowane wszystko od pasa w dół. Lekarz powiedział, że może przeprowadzić operację i mogłabym normalnie chodzić.
Teraz pewnie myślicie sobie, jeju jaka ona głupia, teraz by normalnie chodziła!Lecz po operacji mogły by być skutki uboczne, więc jaki był sens normalnego chodzenia, ale ze skutkami ubocznymi np mdłości, bóle głowy, czy częste skurcze, okropne bóle mięśni. No jeszcze inne ale nie chce mi się już myśleć o tym.
Wybrałam wózek.
A zwracając do Ben'a, powiedział mi, że nie będzie zajmował się kaleką.
No cóż takie życie.Wystarczy już tych opowieści, bo się spóźniej do pracy.
~~~~~~~~~
Kiedy byłam już gotowa i śniadanie też. Pojechałam obudzić Alice.- Alice? Wstawaj, bo spóźnisz się na pierwszy wykład- powiedziałam
Momentalnie się obudziła.
- Która jest? - spojrzała na zegarek- o nie! Już 8:02!! Czemu mnie nie obudziłaś wcześniej?!-pyta się, wyskoczyła z łóżka jak torpeda i popędziła do łazienki.
Jak znam życie za 15 minut będzie gotowa. Moja Alice.
- Ja już jadę, pa!- krzyknęłam i wyjechałam. Chyba odkrzyknęła pa.Na klatce spotkałam Henrego, mojego sąsiada, ma 25 lat i jest mega przystojny! Ale jest gejem.
-Dzień dobry sąsiadko!- powiedział wesoło.
-Dzień dobry Henry!- odparłam i wyjechałam do windy.Po 20 minutach byłam już w budynku uczelni.
Wsiadłam do windy, znowu.
Moja sala znajduję się na samym szczycie wierzowca, sala nr 249.
Drzwi już prawie się zamknęły kiedy usłyszałam czyjś głos.
-Nie! Nie zamykaj się!- ktoś krzyknął.
Nacisnęłam guzik otwierający drzwi.
Do widny wbiegło czterech chłopaków, chyba w moim wieku.
-Dziękujemy- powiedział jeden z nich.
-Nie ma problemu- uśmiechnęłam się.
Wyjęłam z torby wypracowania sprawdzając czy wszystkie mam, jedno mi wypadło, kuurdee.
Już chciałam się schylić, ale ten sam chłopak mnie wyprzedził i podał kartkę.
-Dzięki- znów się uśmiechnęłam.
-Nie ma za co- odwzajemnił uśmiech.
Wreszcie winda dotarła na ostanie piętro.
Wysiadłam z windy.
-Poczekaj, czy możesz mi powiedzieć gdzie jest ten taki pokój gdzieś się wszystko załatwia, no tak...-przerwałam mu.
-Sekretariat?- pokiwał głową, a reszta się z niego śmiała- na prawo- zaśmiałam się.
-Dzięki, jeszcze raz- powiedział i poszli w tamtą stronę.Weszłam do sali, rozpakowałam się i odpaliłam komputer.
CZYTASZ
Sunshine| M.C
FanfictionUWAGA! kontynuacja i poprawa na innym profilu, żeby na niego wejść trza sobie zobaczyć 5 bodajże rozdział Casandra po wypadku pociągowym zostaje posadzona na wózku inwalidzkim do końca życia. Chociaż ma dopiero 21 lat, to wykłada na bardzo sławnej...