20 sierpnia 1989

181 13 0
                                    


Ostatnie dni były najcięższymi dniami w moim życiu, gdyż nie spodziewałem się, że przygotowanie domu na przyjście dziecka może być tak czasochłonne i stresujące nawet jak posiada się zdolności magiczne. Mimo wszystko czułem, że było warto. Patrzyłem na dom, który wyglądał pięknie. Czułem ogromną dumę, która mieszała się z równie wielkim niepokojem dotyczącym Harrego. Czy mnie polubi? Czy mnie zaakceptuje? Czy spodoba mu się dom? Czy spodoba mu się jego pokój? Czy zrozumie swoją historię? W mojej głowie kłębiły się pytania na które tak ciężko było znaleźć mi odpowiedź.
- Chyba czas powiedzieć Albusowi, by przybył tu z Harry’m… - pomyślałem i przez kominek znalazłem się w gabinecie Dumbledore’a
- Witaj Severusie, tak myślałem, że to dziś jest ten dzień. – przywitał mnie dyrektor
- Tak, jestem już gotowy, dom jest gotowy. Pokój Harrego jest idealny jak dla małego czarodzieja. Będę na was czekał z kolacją. Do zobaczenia – powiedziałem i zniknąłem dzięki teleportacji pojawiając się w nowym domu
Czas bardzo mi się dłużył, a ja nie wiedziałem co mogę ze sobą zrobić. Dochodziła 18, czyli za godzinę pojawią się tutaj. Usiadłem w fotelu patrząc na dość ciemny salon połączony z jadalnią i stół pełen smakołyków, które przyrządziły skrzaty z kuchni w Hogwarcie.
- Oby wszystko poszło pomyślnie – pomyślałem, a jednocześnie przypomniało mi się zaklęcie rzucone na mnie, które prawie mnie zabiło – komu mogło zależeć na mojej śmierci, kto chciałby się na mnie zemścić, czy to miało związek ze zniknięciem Czarnego Pana… - myśli te doprowadziły mnie do jednego, ale bardzo prawdopodobnego rozwiązania…
Z głębokiego zamyślenia wyrwał mnie dzwonek u drzwi – to oni – pomyślałem i poszedłem powitać długo wyczekiwanych gości – Witaj Albusie, witaj Harry – mówiąc słowa w stronę Harrego mimowolnie zniżyłem się do jego poziomu, by móc spojrzeć mu w oczy – Dzień dobry – odpowiedział niepewnie, a ja szybko podniosłem się i gestem zaprosiłem ich do domu
- No, no Severusie… Dom wygląda pięknie, jestem pod wrażeniem. – powiedział dumnym głosem Albus rozglądając się po ciemno szarym salonie połączonym z jadalnią, który zdobiły czarodziejskie obrazy oraz bardzo stylowe meble rozstawione po pomieszczeniach – dziękuję – odparłem i w tym samym momencie pojawił się jeden ze skrzatów, któremu skinąłem głową, a ten zniknął w mgnieniu oka
- Harry, masz ochotę na coś do jedzenia? Przygotowałem pyszną kolację. Może usiądziemy? – zwróciłem się w stronę Harrego – Jestem bardzo głodny, chętnie zjem kolację proszę Pana – odpowiedział, a jego słowa trochę mnie zmartwiły. Zanim zdążyliśmy usiąść stół był pełny od pysznego jedzenia, które skrzaty podgrzały. – Rozejrzyj się Harry, na co masz ochotę? Nakładaj sobie. – zapytałem chłopca, który po długim namyśle i pożeraniu wszystkiego co było na stole nałożył sobie pieczone ziemniaki, kurczaka i sałatkę – smacznego mój drogi – powiedziałem nakładając na swój talerz coś co stało najbliżej mnie – będzie Pan jadł tylko sałatkę? Tym się nie można najeść – powiedział Harry, a ja zorientowałem się co mam na talerzu – cenna uwaga Harry – odparłem z lekkim uśmiechem
- Zabierajmy się za jedzenie tych smakołyków, a po kolacji porozmawiamy – powiedział Albus, o którego obecności przy stole trochę zapomniałem – smacznego – odpowiedziałem prawie jednocześnie z Harrym, co wprawiło go w lekkie rozbawienie
Dalsza część kolacji przebiegła w ciszy, a ja kilka razy zorientowałem się, że przyglądam się Harremu.
- Severusie, czy możesz wyjść na chwilę ze mną do kuchni? – zapytał Albus, a ja skinąłem głową i oboje wstaliśmy od stołu – zaraz wrócę – zwróciłem się do Harrego dotykając go przyjaźnie w ramię
- Chyba poradzisz sobie w rozmowie z Harrym, wydaje mi się, że nie będę wam potrzebny. Powiedziałem już mu kim jest i że niedługo trafi do naszej szkoły. Powiedziałem mu również, że przez jakiś czas wychowywałeś go razem z jego matką. Nie powiedziałem nic na temat Jamesa. Porozmawiaj z nim, poinformuj o wszystkim stosownie do jego wieku, Severusie. Pamiętaj, że to dziecko i będąc u swojego wujostwa nie miał lekkiego życia. Nie wtajemniczaj go zbytnio w wiedzę na temat Voldemorta. Wierzę, że Harry zrozumie, ale pamiętaj, że jeżeli będzie potrzebował czasu to musisz mu go dać.
- Nie chciałbym, by Harry musiał wrócić do tych podłych mugoli, wolałbym, aby został ze mną tutaj. W naszym nowym domu. Jeśli jednak nie będzie chciał tutaj zostać, będę musiał to zaakceptować. Wiem, co mogę mu powiedzieć, by go nie wystraszyć przed światem, który będzie dla niego codziennością. Wyślę Ci sowę Albusie z informacją jak przebiegła rozmowa. – powiedziałem Albusowi, gdy ten wstał podając mi rękę – w takim razie będę oczekiwał listu z dobrą wiadomością, pożegnam się z Harrym i zostawię was samych. Powodzenia Severusie, będziesz dobrym ojcem i przyjacielem dla Harrego. – Albus wyszedł z kuchni, a podszedł do chłopca i wyszedł. Zostałem z Harrym sam. Moje emocje sięgnęły zenitu, ale nie dałem po sobie tego poznać. Wchodząc do pokoju widziałem jak Harry chodzi po pokoju i ogląda obrazy, które były dla niego niewiarygodną rzeczą, gdyż ruszały się, a w świecie mugoli obrazu były nieruchome przez co również bardzo smutne.
- Ciekawe, prawda? – zagaiłem do widocznie zaintrygowanego chłopca
- Tak, ruszają się, ale przecież to są obrazy. Jak to działa? To niemożliwe żeby się ruszały. – zapytał z ciekawością w głosie Harry
- Widzisz Harry w świecie do którego należysz to jest normalne. Jeszcze wiele rzeczy Cię pozytywnie zaskoczy. To jest magia, a Ty przecież jesteś czarodziejem, więc będziesz potrafił niedługo robić bardzo niespotykane rzeczy. Tylko będzie trzeba kupić Ci różdżkę.
- Kto mi kupi różdżkę? Przecież moja ciotka i wujek nienawidzą mnie przez to. Teraz już wiem dlaczego zawsze byłem od nich gorszy. – powiedział smutnym głosem
Podszedłem do Harrego i złapałem go za rękę – Może gdzieś usiądziemy i porozmawiamy? Wyjaśnię Ci wszystko mój drogi. Tylko proszę Cię o jedno, nigdy nie myśl, że jesteś od kogoś gorszy. Nie jesteś od nikogo gorszy, a już na pewno nie od swojego wujostwa.
- Dobrze. Chciałbym się zapytać o kilka rzeczy, ale najpierw niech mi Pan powie wszystko. – powiedział Harry, a ja dostrzegłem, że jest bardzo dojrzały jak na swój bardzo młody wiek
„Pan” - to słowo bardzo mnie to raniło, ale nie żywiłem do niego o to urazy, bo skąd miałby wiedzieć, że w zasadzie byłem dla niego ojcem. Gdy siedziałem razem z Harrym na kanapie w salonie dostrzegłem najpiękniejszą rzecz w nim, oczy miał jak Lily.
- Harry wiesz, że jesteś czarodziejem, ale nie wiesz jaką masz moc. Chciałbym Ci powiedzieć wszystko co powinieneś wiedzieć teraz. To na co jesteś za młody powiem Ci za kilka lat. Dobrze? – zapytałem, by wiedział, że traktuję go poważnie mimo jego młodego wieku – nie jestem na nic za młody, chcę wiedzieć wszystko – odparł Harry – Powiem Ci wszystko co musisz teraz wiedzieć. Nie podlega to zbytniej dyskusji. – oświadczyłem stanowczo i widziałem, że Harry nie ma ochoty już dyskutować ze mną. – Jasne… - powiedział Harry, a jego głos wydawał się być obrażony
- Twoja czarodziejska moc, którą posiadasz jest bardzo potężna, ale również tajemnicza. Jesteś młodym chłopcem, więc znasz pewnie baśnie? W każdej z nich jest jakaś zła postać, która wyrządza ogromne szkody na świecie. Widzisz, w naszym świecie jest niestety taka postać. Jest to bardzo zły, ale i potężny czarnoksiężnik. Jego imienia nie wolno wymawiać, gdyż można sprowadzić na siebie ogromne nieszczęście, ale ja jestem zdania, że nie wolno bać się wymawiać jego imienia, bo potęguje się strach bardziej niż jest to potrzebne. Nazywa się on Lord Voldemort. Ma on swoich zwolenników, których nazywa się śmierciożercami. Oni walczą w jego imieniu, a czasem obronie. Voldemorta nikt nie jest w stanie pokonać, a już wielu czarodziejów próbowało. Wiele czarodziejów i czarownic straciło przez niego życie. Niestety i ja byłem śmierciożerca. Popełniłem przez to wiele błędów, ale bardzo ich żałuję. Na wiele z nich nie miałem wpływu. Odszedłem już od Voldemorta i nigdy do niego nie wrócę. – mina Harrego wskazywała, że jest on pod ogromnym wrażeniem – czy wyjaśnić coś z tego co do tej pory powiedziałe. - zapytałem chłopca, by uniknąć późniejszych nieporozumień – Teraz już jest pan dobrym człowiekiem? Już nie jest pan w zespole Voldemorta? – zapytał Harry – Nie jestem już śmierciożerca, nie jestem już po stronie Voldemorta. Teraz jestem po dobrej stronie magii. - To dobrze. – powiedział Harry po czym uśmiechnął się do mnie szczerze
- Jednak kiedyś wydawało mi się, że popełniłem bardzo poważny błąd. Pewnego dnia jedna z wróżek przepowiedziała, że niedługo nadejdzie ta osoba, która będzie miała moc pokonania Tego – którego – imienia – nie – wolno – wymawiać. Usłyszałem tą wiadomość, a że byłem wtedy śmierciożerca to poinformowałem Voldemorta o tym. Później dowiedziałem się, że wiedział on już wcześniej o tym i to nie była moja wina. Voldemort dowiedział się o Twoim narodzeniu i połączył ze sobą szczegółowe informacje z przepowiedni i wiedział, że to Ty jesteś osobą z przepowiedni. Gdy się o tym dowiedziałem kochałem Twoją mamę i bardzo chciałem was uratować. Sporządziłem bardzo dobre eliksiry, które pozwoliły przeżyć zaklęcie uśmiercające. Twoja mama wypiła, ale Ty tego nie zrobiłeś. Miałeś wtedy roczek. Jednak oboje z mamą przeżyliście ten atak. Było to niesłychane. Harry, przeżyłeś atak najpotężniejszego czarnoksiężnika tych czasów, a łączyło się to z jego zniknięciem, bo stracił on swoje siły i moce. – Harry był wyraźnie zaskoczony moimi słowami, zbladł na twarzy i usta miał szeroko otwarte – Widzisz Harry? Jesteś bardzo potężnym i tajemniczym czarodziejem, ale trzeba Cię wyszkolić w Hogwarcie. – powiedziałem na pocieszenie z lekkim uśmiechem na twarzy – a co z moją mamą? – zapytał chłopiec – Pewnego dnia Twoja mama bardzo chciała iść do kilku sklepów, a ja nie miałem zbytnio na to ochoty. Było to po kilka dni od ataku Voldemorta. Jednak Lily postawiła na swoim i poszliśmy we trójkę na zakupy. Wtedy śmierciożercy odnaleźli Twoją matkę na jednej z ulic i ruszyli za nią, gdy ja siedziałem opiekując się Tobą. Bardzo chciałem jej pomóc i wtedy zobaczyłem, że jeden z przyjaciół Dumbledore’a pzechodzi koło mnie i wtedy poprosiłem, by się Tobą zajął. Wiedziałem, że jest on jedną z lepszych osób do opieki nad Tobą i że nie stanie Ci się nic. To był Hagrid. Poznasz go w Hogwarcie. Gdy miałem już pewność, że jesteś bezpieczny ruszyłem w stronę Twojej mamy, by ją ratować. Niestety nie udało mi się to, śmierciożerców było trzech. Lily dzielnie walczyła, ale nie była w stanie ich pokonać. Gdy dobiegłem na miejsce zabiłem jednego z nich, a wtedy Twoja mama została trafiona śmiertelnym zaklęciem. Byłem zrozpaczony i jednocześnie wściekły. Zabiłem pozostałych śmierciożerów bardzo okrutnie. Nie mogłem się powstrzymać. Byłem w strasznym stanie. Nie mogłem się Tobą zająć, choć tak bardzo chciałem. Bałem się, że przez swój stan mogę Cię nie dopilnować. – Harry wyglądał na załamanego, a jednocześnie zaintrygowanego, a ja tak bardzo bałem się jego reakcji – chciał pan uratować moją mamę? – zapytał wprost – tak, bardzo tego chciałem Harry, ja bardzo kochałem Twoją mamę i chciałem dzielić z wami życie – opowiedziałem najszczerzej jak potrafiłem – to nie mam do pana żalu – odparł Harry, a na jego twarzy pojawiła się jakby radość, co było dla mnie bardzo zaskakujące – ja pamiętam trochę taka czarną postać, to musi być pan. – bardzo mnie to rozbawiło, ale nie zaśmiałem się, by nie sprawić Harremu przykrości. „Czarna postać” żeby wiedział o kim mówi się podobnie to raczej nie byłby z tego zadowolony, ale przecież on nie ma o tym pojęcia.
- Harry, jeszcze jedno chciałbym Ci powiedzieć. Mogę czy chcesz już odpocząć? – zapytałem
- Mogę jeszcze porozmawiać – odpowiedział, co bardzo mnie ucieszyło
- Przez jakiś czas wychowywałem Cię z Twoją mamą. Był to wspaniały czas w moim życiu, ale jak wiesz skończył się. Traktowałem Cię jak swojego syna, ale tak naprawdę nie jestem twoim prawdziwym ojcem. Nie chcę teraz o nim mówić, ale on musiał odejść. Twoja mama chciała bym to ja nim był. Dlatego pewnie trochę mnie pamiętasz. Czy może chciałbyś ze mną zamieszkać? Zrobiłem Ci pokój. Wyremontowałem cały dom na Twoje przyjście. Mógłbym nauczyć Cię wielu rzeczy magicznych. Chciałbym wynagrodzić Ci ten czas, który spędziłeś u wujostwa. Zrozumiem jednak jeśli mi odmówisz. – to był najcięższy etap naszej rozmowy, nie spodziewałem się, że będę się aż tak stresował – Poważnie? Miałbym tu zamieszkać? – zapytał wyraźnie zdziwiony – tak, ale jeśli nie chcesz to zrozumiem i Albus dostarczy Cię z powrotem do wujostwa – NIE! – wrzasnął Harry – Nie chcę do nich wracać. Po prostu nie wiem co mam powiedzieć. Nigdy nie czułem się dla nikogo ważny. Pierwszy raz ktoś chce bym z nim mieszkał. Pierwszy raz wiem, że ktoś mnie chce. – powiedział smutnym głosem Harry – Jesteś dla mnie bardzo ważny. Jesteś cząstką Lily. Wiem, że możesz być zły, że nie byłem przy Tobie cały czas, ale bardzo się bałem. Przepraszam Cię za to. Gdy mieszkaliśmy we trójkę pokochałem Cię Harry. Czułem, że mogę być dla Ciebie ojcem. Wiedziałem, że dobrze się rozumiemy mimo, iż byłeś małym dzieckiem. Dlatego chciałbym byś dał mi jeszcze jedną szansę i pozwolił mi zaopiekować się Tobą. – powiedziałem, a w głowie kłębiło się od różnych myśli – Naprawdę? Bardzo chciałbym tutaj zamieszkać. Chciałbym mieć rodzinę normalną. Mama na pewno chciałaby, bym mieszkał razem z panem… mogę o coś zapytać? – zapytał Harry – oczywiście, pytaj – odparłem szybko zaciekawiony – jak mam się do pana zwracać? Nie bardzo wiem jak mogę – zaskoczył mnie tym pytaniem – możesz mi mówić po imieniu – Severus – dostrzegłem błysk w jego oku i lekki uśmiech na twarzy – dziękuję, że chcesz ze mną mieszkać. Fajnie być przy kimś kto dobrze mówi o mojej mamie. – powiedział Harry, a ja wiedziałem, że czas kończyć rozmowę, bo było już bardzo późno.
Wstałem i podszedłem w stronę Harrego – ja również się cieszę, chodź ze mną to coś Ci pokażę – ruszyliśmy w kierunku pokoju Harrego – to Twój pokój Harry – przed nami był spory pokój z zielonymi ścianami, łóżko, które stało pod ścianą było ogromne oraz ogromna ilość książek i zabawek – to wszystko jest moje? To są magiczne rzeczy? – zapytał podniecony Harry – tak, to wszystko jest Twoje i prawie wszystko jest magiczne. Teraz się kładź spać, jutro wszystko dokładnie Ci pokażę i razem się pobawimy. – powiedziałem do chłopca wręczając mu piżamę w ręce – dobrze, bo jestem już zmęczony bardzo – odparł Harry – śpij dobrze – powiedziałem do Harrego – dziękuję, dobranoc – opowiedział przytulając mnie, a ja bez namysłu odpowiedziałem tym samym.

Kartki z kalendarza Severus'a Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz