31 lipca 1990

171 12 0
                                    


Dziś są dziesiąte urodziny Harrego. Pierwsze, które spędzimy razem. Bardzo się cieszyłem z tego powodu, gdyż mimo mojego charakteru świetnie się dogadywaliśmy. Przygotowałem dla niego niespodziankę i miałem nadzieję, że spodoba mu się.
Dochodziła jedenasta, a Harry dalej spał. Miałem wszystko przygotowane, więc usiadłem w fotelu ze swoją ulubioną mocną, czarną kawą i pogrążyłem się w myślach dotyczących Lily i Harrego. Wiedziałem, że byłaby zadowolona z tego jakie mam relacje z jej synem. Cieszyłaby się, że dałem mu dom, który był prawdziwy i otoczony przyjacielską relacją.  Przypomniałem sobie jak bardzo byłem smutny po śmierci ukochanej, ale wiedziałem, że między innymi to dodawało mi siły i odwagi, by tworzyć z Harrym naszą wspaniałą rodzinną relację. Początkowy czas, który Harry spędzał w swoim nowym domu był trudny, co było zrozumiałe, ponieważ dowiedział się o sobie i swojej historii wiele rzeczy, a większość z nich była bardzo ciężka i smutna. Jednak po jakimś czasie zaczął się przede mną otwierać i widziałem, że mi ufa. Nie zawsze było tak kolorowo. Harry jak to dziecko potrafił przysporzyć niemałych problemów wychowawczych, ale sprawiło mi to nie lada radość, gdyż wtedy czułem, że wychowanie chłopca nie jest łatwą możliwością, a wymaga współpracy nas dwóch. Starałem się zawsze jednak zawsze być stanowczym opiekunem, który chce dla niego jak najlepiej.
Usłyszałem ruchy w pokoju Harrego – wstał królewicz – mruknąłem pod nosem i ruszyłem w stronę jego pokoju. Chciałem, by od początku tego dnia wiedział, że pamiętam o jego urodzinach, gdyż mieszkając u wujostwa nigdy ich nie obchodził i nigdy nie dostał od nich ani od nikogo innego jakiegokolwiek prezentu.
- Witam mojego poważnego dziesięcioletniego mężczyznę – powiedziałem wchodząc do pokoju Harrego.
- Cześć, dziś są moje urodziny? Zapomniałem o nich, ale super, że Ty pamiętasz. – powiedział z szerokim uśmiechem
- Jak mógłbym zapomnieć o Twoich urodzinach? Ubierz się, umyj i zejdź do salonu. Mam dla Ciebie urodzinową niespodziankę. – powiedziałem zostawiając młodzieńca w niepewności i poszedłem do salonu
Nie zwróciłem uwagi, gdy Harry wbiegł do salonu wykrzykując, że jest już gotowy i mogę dać mu jego niespodziankę. – Usiądź w fotelu, a mi daj minutę. – odparłem pozostawiając go jeszcze chwilę w niepewności
- Accio prezenty – krzyknąłem, a w pokoju zaczęły pojawiać się co chwila nowe, kolorowe paczki
Harry siedział jak zaczarowany. Jego twarz przepełniona była ogromną radością, oczy błyszczały szczęściem. – to wszystko jest dla mnie? – zapytał z niedowierzaniem – wszystkiego najlepszego z okazji dziesiątych urodzin Harry – powiedziałem do chłopca, który w dalszym ciągu siedział zszokowany w fotelu – Jesteś najlepszy! Super! – wykrzyknął podbiegając do mnie – Dziękuję tato. Dziękuję, że pamiętałeś o moich urodzinach. Pierwszy raz ktoś o nich pamiętał. – przytulił mnie, a ja nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć, ponieważ pierwszy raz nazwał mnie ojcem – Zawsze będę o nich pamiętał. Zawsze będę o Tobie pamiętał i o Ciebie dbał. Jesteś dla mnie najważniejszy. Cieszę się, że mam takiego syna. – odpowiedziałem wzruszony, a Harry zaczął rozpakowywać wszystkie prezenty, które dla niego przygotowałem.
Byłem zdumiony jego słowami. Nazwał mnie swoim tatą. Czułem ogromną dumę i radość. Najlepszy prezent jaki mogłem sobie dotychczas wymarzyć. Mimowolnie zaintrygowało mnie to, co on potrafił ze mną zrobić. Ja, Severus Snape postrach z Hogwartu, nietoperz z lochów siedziałem w fotelu i patrzyłem wzruszony na swojego syna. Byłem dumny z niego, z siebie i z nas. Nigdy bym nie pomyślał, że taka osoba jak ja osiągnie tak wiele dzięki dziecku. Czułem się wspaniale, jednak po wakacjach podczas roku szkolnego będę musiał wrócić do swoich rygorystycznych zachowań wobec uczniów, a zwłaszcza pierwszorocznych.
- Dziękuję tato za te wszystkie prezenty. Są wspaniałe! Jest ich tak dużo, a ja nigdy nie miałem tyle rzeczy tylko dla siebie. – powiedział Harry, który siedział na środku salonu otoczony pustymi pudłami i zabawkami
- Cieszę się, że wszystko Ci się podoba. Starałem się. Masz ochotę na śniadanie? – zapytałem, chociaż odpowiedź była jednoznaczna – nie, później coś zjem. Teraz chcę się pobawić i wszystko zobaczyć – upewnił mnie Harry – mogę z Tobą rozpakować resztę rzeczy? – zapytałem, a Harry bardzo szybko odpowiedział – jasne, chodź
Resztę ranka spędziłem z Harrym na podłodze w salonie odpakowując prezenty. Jego radość  zabawek, ubrań, butów i wielu innych rzeczy była niespodziewanie ogromna. Nigdy nie sądziłem, że taki drobny gest może sprawić taką przyjemność.
- Chodź zjemy coś, już słyszę jak burczy Ci w brzuchu – powiedziałem stanowczym głosem, a Harry bez słowa poszedł do stołu – możemy zjeść naleśniki z dżemem truskawkowym? – zapytał – jasne – powiedziałem, gdy w pokoju pojawił się mój skrzat domowy i słyszał co Harry chce zjeść 
- Nauczysz mnie dziś latać na tej miotle? – zapytał Harry, a w jego mina nie wskazywała na to, by usłyszeć negatywną odpowiedź – pewnie już i tak świetnie latasz, widziałem jak latasz na dziecinnej miotełce jak miałeś niecały rok – powiedziałem, a na twarzy chłopca namalowało się ogromne zdziwienie – jak to? – zapytał z niedowierzaniem – tak to, kiedyś Twoja mama kupiła Ci taka małą miotełkę dla dzieci i latałeś nią po pokoju i nawet kilka razy ja Cię pilnowałem przy tym – ale super, to zobaczymy po śniadaniu, czy nie zapomniałem jak się lata, a później może pochowamy zaklęciami wszystkie ubrania do szafek i poukładamy na półki zabawki – wiedziałem, że mówi w liczbie mnogiej, gdyż w jednej z paczek była różdżka – dobrze, ale muszę Ci coś powiedzieć o tej różdżce. To jest taka tymczasowa różdżka. Będziesz mógł nią w domu rzucać drobne zaklęcia, a za rok kupimy Ci nową. – oznajmiłem – dlaczego nową? Ta jest niedobra? – zapytał lekko rozżalony – Nie, tak jest dobra, ale do zabawy. Za rok kupimy Ci nową w prawdziwym sklepie z różdżkami. Będziesz musiał iść ze mną na zakupy i różdżka sama wybierze, czy będzie chciała zostać u Ciebie. – powiedziałem, a Harry wyraźnie posmutniał – a jak żadna różdżka nie będzie chciała ze mną zostać? – zapytał smutnym głosem, a ja dostrzegłem błąd w swoim tłumaczeniu – Harry, źle powiedziałem. Pójdziemy do sklepu z różdżkami i weźmiesz do ręki kilka różdżek i wtedy jedna z nich wybierze Ciebie na swojego właściciela. Nie martw się o to. – poprawiłem się, a na twarz chłopca powrócił uśmiech
Ten dzień był wyjątkowy. Przypomniałem Harremu jak lata się na miotle. Uwarzyłem z nim kilkanaście eliksirów z nowego zestawu i dostrzegłem w nim kolejny raz potencjał jaki ma do magii. Wiedziałem już, że będzie on jednym z lepszych uczniów na moich zajęciach w Hogwarcie. 

Kartki z kalendarza Severus'a Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz