19. czy ja ją kocham?

19 5 1
                                    

W kawalerce było o dziwo czysto, a po Zacku ani sladu. Zapewne nocuje o którejś ze swojej panienek - pomyślałem. Wstawiłem wodę na herbatę i obserwowałem rozglądającą się po moim mieszkaniu Caren. Najbardziej jej uwagę przykuło puste płotno na sztaludze.
-Nadal brak weny? Czy może tak wygląda Twoje wnętrze? - zachichotała.
To dobrze, że wrócił jej humor. - ucieszyłem się.
-Nie mam weny. - odparłem.
Spojrzała na mnie badawczym wzrokiem. Podeszła blisko.
-Zamknij oczy. - powiedziała aksamitnym głosem.
Zrobiłem co kazała.
-Wyobraz sobie coś co sprawia, że czujesz się jakbyś latał między obłokami, coś co sprawia, że czujesz się w pełni sobą...widzisz to? To jest Twoja dusza - to to czego pragniesz.
W moich myslach pojawiła się ona, siedziąca w fotelu, taka drobna, delikatna jak anioł jedząca różową czekolade i popijająca capuccino.
Otworzyłem oczy. Spojrzałem na puste płótno. Pozniej na nią.
-Już wiem.
Uśmiechnęła się. Sprawiała wrażenie jakby czytała mi w myślach przez co przeszedł mnie dreszcz paniki. Usłyszałem dzwięk piszczącego czajnika.
-Napijesz się herbaty?
-Tak, poproszę.
Nalałem do dwóch żóltych kubków w czerwone kropki wrzątek.
-Podobają mi się. -przyjrzała się jednemu z nich.
-Mojej mamy.
-Jaka ona jest?
-Mama?
Kiwnęła głową.
-Troskliwa jak każda, nieco dokuczliwa, lecz kochana.
-Chciałabym też mieć mamę. - spojrzała w kubek.
Chwyciłem ją za ręke i pogładziłem jej dłoń kciukiem. Była taka lodowata.
-Nie myśl o tym.
-Dziękuje, że wysłuchałeś mnie dzisiaj. Ze zwyczaju nie opowiadam ludziom o moich brudach. Nikt o tym przed Tobą nie wiedział.
-Przez ten cały okres byłaś zdana na siebie?
-Nie potrafiłam nikomu zaufać.
-Jesteś silną osobą.
-Bywam. - usmiechnęła się.
-Miło mi, że obdarzyłaś mnie zaufaniem. Wiele to dla mnie znaczy.
Spojrzałem na nią przenikliwie po czym dodałem:
-Ty dla mnie wiele znaczysz.
Ścisnęła moją dłoń, która wciąż trwała w jej dłoni. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Przekląłem w myślach osobe, która przeszkodziła nam w tej chwilii. Niechętnie wstałem by otworzyć drzwi. To była June.
-Danny chciałabym porozmawiać. To nie może się tak skończyć. Moje uczucie do Ciebie jest silniejsze ode mnie...- przerwała, gdy uswiadomiła sobie obecność Caren w moim domu.
-Masz gościa.
-Jak widać. - spojrzałem na nią wrogo. - June juz rozmawialismy na ten temat, nie ma czego kontynuuować.
Spojrzała na mnie potem na Caren.
-Teraz już przynajmniej wiem dlaczego. - wyszła trzaskając drzwiami.
Caren ujęła mnie szczenięcym wzrokiem.
-Przepraszam, nie powinnam Ci robić kłopotu. - wstała nagle. - To takie niezręczne.
Podszedłem do niej i chwyciłem za ramiona gładząc je kciukami.
-Przestań. Z June to już dawno przeszłość.
-Dla niej tak nie bardzo.
-Będzie musiała się z tym pogodzić.
Westchnęła.
-Wypijmy herbatę. -zaproponowała.
Rozmawialismy do pozna w nocy. Caren dużo mi opowiadała o dziewczynach z baletu, o różnych dziełach sztuki, o jej podróżach. Czułem, że mógłbym jej słuchać całymi dniami i nocami. W końcu zauważyłem, że robi się spiąca.
-Połóż się. Musisz trochę odpocząć. - Masz racje. - rozłożyła nogi na salonowej, obitej czerwoną tkaniną kanapie. Nakryłem ją kocykiem.
-Dobranoc.
-Dobranoc. - odpowiedziała.
Ja jednak nie byłem śpiący. Wpatrywałem się parę minut w puste płótno co chwilę spoglądając na śpiącego anioła na mojej kanapie. W końcu zerwałem się z krzesła i postanowiłem wziąć się do pracy.
Malowanie jej nie przychodziło mi z trudem. Doskonale odtworzyłem w pamięci widok jej siedzącej w kawiarniowym foteliku. Zastanawiałem się co sobie pomysli, gdy dowie się, że jest fragmentem mojej duszy, jak na to zareaguje, czy jej nie wystraszę. Nie ukryje przed nią moich uczuć, będzie uparta by zobaczyć pracę. Może w sumie to dobry sposób by jej to wyznać, ale co wyznać? Czy ja ją kocham?

Pink ChocolateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz