Victor niechętnie wyprostował się i zmarszczył brwi. Nie przewidywał żadnych gości, nie czekał na żadną przesyłkę. Niechlujnie zapiął spodnie, ruszył w kierunku drzwi.
Kiedy je otworzył, ujrzał niższego od siebie blondyna. Ubrany był w luźne spodnie i czarną bluzę z tygrysimi paskami.
Jurij.
Plisetsky to, można tak powiedzieć, przyjaciel Yuuriego. Są sąsiadami, znaczy byli, zanim doszło do niefortunnego zdarzenia, a Japończyk przeprowadził się do Victora. Chłopak jest dość nerwowy, tak naprawdę cały czas naskakuje na Katsukiego. Nikiforov cały czas zastanawia się, jakim cudem oni nazywają się przyjaciółmi.
– Jest Yuuri? – zapytał blondyn z mordem w oczach. Na początku Nikiforov był wściekły, Jurij przerwał mu tak niepowtarzalną okazję. Potem znów się uśmiechnął, jakby cieszył się z jego wizyty. Musiał udawać dalej.
– Tak, jasne, teraz u mnie mieszka, od tamtego wydarz-
– Wiem, inaczej bym do ciebie nie przychodził – przerwał mu natychmiastowo Plisetsky i bez niczyjej zgody wszedł do mieszkania. Victor, chcąc udawać miłego, zignorował jego brak wychowania i zamknął drzwi. Obaj weszli do salonu.
Kanapa znajdowała się nieopodal wejścia, więc Jurij szybko zauważył kolegę. Na początku pomyślał, że chłopak spał. Jego poza wydała mu się jednak nieco podejrzana.
– Coś mu jest?
– Zemdlał.
– I nic z tym nie robisz!?
Plisetsky znów zdenerwował się na Victora. Nigdy go nie lubił, normalne były więc nieprzyjemne relacje panujące między nimi. Jurij zawsze uważał, że drugi Rosjanin jest podejrzanym narcyzem z wygórowanym ego i wyidealizowanym życiem, który przyjaźni się z Katsukim dla własnych zachcianek oraz korzyści.
W pokoju zapanowała niewielka panika. Jurij jak opętany zaczął biegać po pomieszczeniu, w poszukiwaniu kilku rzeczy, które mogą przydać się mu w wybudzeniu Katsukiego. Victor kurczowo złapał się za spodnie, zawalił, co jeśli blondyn uzna brak pomocy w stronę Japończyka za podejrzane?
– Nie stój tak!
Nikiforov wybudził się z zastanowienia. Plisetsky stał obok kanapy z gazetą w rękach i machał do drugiego, aby ten podszedł.
– Wyjmij mu poduszkę spod głowy i rozepnij pasek w spodniach; musi mieć dopływ powietrza – instruował chłopak, a drugi zgodnie wykonywał rozkazy. Victor na chwilę zatrzymał się przy rozpinaniu, jednakże Jurij szybko go pogonił. – Teraz podnieś mu nogi do góry –mężczyzna podniósł je, a drugi zaczął wachlować twarz Yuuriego.
Nie, taka szansa nie może mi przeminąć.
– Nie wybudza się. Zostawmy go w spokoju, to nic nie daje, poczekajmy trochę – zaproponował mu Victor.
– Kretynie! – drugi spojrzał na niego z mordem w oczach. – Jeśli nie wybudzi się w przeciągu kilku minut, będziemy musieli jechać do szpitala, nie ma żadnego "poczekajmy"!
Czemu się o niego martwisz?
Dlaczego tak ci zależy?
Po co ratujesz mu życie?
Victor poczuł w środku niemałą zazdrość i niepokój. Dlaczego Plisetsky, nieczuły drań, który nawet Yuuriemu sprawia przykrość, nagle troszczy się o niego, jakby była to ważna osoba w jego życiu?
CZYTASZ
stłuczona filiżanka | victuuri [zawieszone]
Fanficzałamany yuuri, sadystyczny yandere victor, jurij pseudo detektyw i bardzo naiwny phichit [baaardzo wolno pisane, ponieważ fanfiction przestało mi się podobać i czeka na poprawę >której się swoją drogą nie doczeka<] okładka: @dbrmnn