Rozdział 11 KONIEC

83 5 3
                                    


-Mamo!..- gdy chciałaś ją złapać ,czas znów ruszył.

-Luna?... Nie możesz poprosić znów tej wróżki?- Levi spojrzała na ciebie.

~No tak, oni tego nie widzieli...- pomyślałaś, po czym spojrzałaś jej w oczy. Twoje ciało już się nie trzęsło. W oczach miałaś nadzieję i powagę.

-Po co? Zdobyliście już moce- odparłaś z uśmiechem. Wstałaś z łóżka i podeszłaś do drzwi. Wszyscy się na ciebie patrzyli, byli zdumieni tym jak szybko zmieniłaś się.

-A ty dokąd się wybierasz?- Loke jako pierwszy oprzytomniał.

-Ja? Szykuję się na wojnę- odparłaś i pełna powagi wyszłaś z pokoju. Kierowałaś się do sali narad. Tak jak myślałaś, był tam generał i zarządca miasta. Kłócili się o to czy możesz rządzić. Dowódca był zawsze za tobą murem.

-Panowie, przepraszam!- krzyknęłaś i uderzyłaś pięścią o stół. Obydwoje spojrzeli na ciebie zaskoczeni.

-Mamy poważniejszy problem niż to kto może rządzić! Zbliża się tu armia mrocznych dusz. Jeśli tu przybędą nie będzie czym rządzić. Generale ilu mamy żołnierzy?- byłaś tak poważna, że nie śmieli ci przerywać.

-500 nie licząc mieszkańców... Ile ma tamta armia?- spytał również poważnym tonem.

-Półtora miliona... Około... Może więcej może mniej...- odparłaś i złapałaś się za podbródek by pomyśleć.

-Rez ty jako iż nie możesz i nie nadajesz się do walki, będziesz dowodził ewakuacją mieszkańców. Najlepiej idź od razu... Został nam dzień może dwa na przygotowanie...- odparłaś i spojrzałaś na niego.

-Jak sobie panienka życzy..- w jego głosie słychać było iż jest jednocześnie zadowolony i zły za tą uwagę, że nie nadaje się.

-Tomoe idź po ludzi niech zaczną szybki trening.. sądzę, że nie pamiętają jak się dobrze walczy- odparłaś i się uśmiechnęłaś. Ten tylko skinął głową i wyszedł. Usiadłaś na krześle i rozmyślałaś. Wiedziałaś, że macie za mało ludzi. Problemem były też bronie oraz więźniowie.

-Ugh... Tyle do przemyślenia...- nagle usłyszałaś pukanie do drzwi.

-Wejść..- do pokoju weszła piątka przyjaciół.

-Luna musimy mieć plan.. Inaczej nic nie zdziałamy...-Levi podeszła do ciebie i zasiadła obok.

-Problemem jest też jakie moce dostaliśmy?- Gray oparł znów się o ścianę. Zagryzłaś dolną wargę, dostałaś kolejny problem.

-Okej mam pomysł co do broni, ale niczego nie obiecuję- Loke podszedł i złapał cię za rękę. Spojrzałaś na niego zdziwiona.

-Ja już swoją moc znam.. jest taka jak wasza dusza... moja się świeci... Ale wracając... Luna możemy iść do świata wróżek i dostarczyć stamtąd broń tutaj...- nagle dostałaś olśnienia.

-Już wiem! Loke jesteś geniuszem!... Kochani przykro mi, że was zostawię ale Loke wam pomoże poczuć waszą moc. Ja w tym czasie sprowadzę posiłki- odparłaś i wybiegłaś z pomieszczenia. Zamknęłaś oczy i pomyślałaś o królestwie wróżek.

Gdy otworzyłaś oczy, biegłaś białym korytarzem. Udało ci się, bynajmniej tak ci się zdawało, gdyż nie byłaś już w pałacu. Usłyszałaś kroki za sobą, po odwróceniu ujrzałaś grupkę ludzi.. tyle że z dłuższymi i szpiczastymi uszami? Byli również nieco wyżsi. Mówili w nie znanym ci języku.

-Um przepraszam..- powoli skierowałaś się w ich stronę. Nagle jeden z nich szybko znalazł się tuż przed tobą. Wszystko stało się tak szybko iż nie zdążyłaś zahamować i uderzyłaś w jego tors. Spojrzałaś lekko do góry i ujrzałaś, że chłopak trzymał strzałę?! Szybko odwróciłaś się głowę do tyłu i ujrzałaś kobietę podobną do nich trzymającą łuk. Ręką wędrowała po kolejną strzałę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 23, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fairy Tail - Dwa SmokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz