Rozdział 1.

462 35 6
                                    

|       Pod czujnym wzrokiem kobiety, zielona suknia szeleściła z każdym krokiem— trzymała głowę prosto i sztywno, tak jak jej kazano, tak aby książka nie spadła z jej głowy. Powstrzymała oddech, utrzymując ściągnięte łopatki i splecione ręce na wysokości  brzucha. 

— Skup się. — Sułtanka Atike przyglądała się zadowoleniem swojej ulubionej wychowance.— Zagarnij suknię, Hatice — instruowała i nie odwracając od niej wzroku.— Głowa prosto.    

      Polecenia wykonywała w ciszy i w spokoju — karny los przyjęła na swe młode barki.
Przeszła przez wyznaczony odcinek, kłaniając się sułtance.

— Bardzo dobrze, Hatice — skomentowała, zdejmując z jej głowy książkę i oddając ją służącej. — Twoja nauka dobiega końca. 

    Usta młodej Rosjanki zadrgały. 

— Nie smuć się — powiedziała, dotykając jej podbródka, unosząc jej twarz ku słońcu, ku niej. — Mam dla ciebie plany, ale to nie długo. 

  Jej dłoń błądziła po jej rumianym policzku. 

— Ale najpierw... — uśmiechnęła się, zastanawiając się nad czymś. — Tak... Naszykujcie dla niej suknię.— Nagle zabrała swoją dłoń i odwróciła się do dwóch kalf, stojących tuż za nią. — Suknię... Białą niczym najczystszy śnieg, niczym mleko, w którym kąpała się Kleopatra. 

Dwie kobiety zachichotały wesoło, kłaniając się nisko. 

— Jesteś moją ulubioną uczennicą — powiedziała, siadając na ottomanie. —Wybrałam cię spośród dziesiątek... Jesteś cicha i ambitna. Nie umiesz poddać się bez walki, co czyni cię doskonałą. Każdego dnia od roku, poddawałam cię zadaniem, które bez większego trudu wykonywałaś...

— Ben..— szepnęła, wykrzywiając palce w splocie. 
          Hatice zamilkła, nie wiedząc co powiedzieć. Spuściła głowę, zagryzając język. Atike wstała ze swojego miejsca, powoli i spokojnie idąc do niej po perskich dywanach. Obeszła ją, stając za nią, układając swoje dłonie na jej biodrach.

— Twoje ciało nabrało kobiecych kształtów — powiedziała, spokojnie wodząc palcami po jej ciele. — Każdy mężczyzna mający cię w łożu, zaspokoiłby swoje największe pragnienia. 

         Ciało Hatice pod dotykiem miękkich dłoni sułtanki napięło się — przełknęła ciężko ślinę, próbując uspokoić się. 

— Pierwszą bronią kobiety są łzy — szepnęła, stając twarzą w twarz z rosyjską branką, nachyliła się nad jej uchem, kontynuując. — drugą jest jej ciało i umiejętność posłużyć się nim.

        Ucałowała zarumieniony policzek Hatice. 
Sułtanka uśmiechnęła się miło, gdy drzwi otworzyły się, a przez nie przeszły cztery uśmiechnięte kobiety, niosące pakunki. 

— Będziesz moim podarunkiem — powiedziała, gładząc jej policzek. — Turhan. 

         Odwróciła się, kiwając głową na dziewczęta. 
Młode kobiety otoczyły piętnastoletnią Turhan ze słodkim śmiechem, pomagając jej zdjąć i założyć suknię. 
         Atike przyglądała się jej.

— Przygotujcie ją na spotkanie z sułtanem — powiedziała.

>>

|      Droga do pałacu nie dłużyła się jej tak bardzo jakby pragnęła.
Kiedy wsiadła do powozu i przymknęła na moment oczy, już chwilę później musiała otworzyć je i stawić czoła strachowi.

— To jest pałac Topkapi — powiedziała Atike, dotykając rumianego policzka Turhan. — To jest twój nowy dom. 

       Skinęła głową, zagryzając wargę i ukrywając swój strach, pod nieśmiałym i drżącym  uśmiechem.

Turhan Hatice, ostatnia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz