I. Ćma

91 11 19
                                    


Nazywali ją Ćma. 

Ewentualnie także Królowa Goblinów lub XXL.

Pierwszy z jej przydomków jest zupełnie jasny. Ćma zawsze leci do światła. Oczywiście zwykłe ćmy zwykle nie czynią żadnej szkody - obijają się o lampkę, odfruwają lub giną. Zwykła ćma nie wpada do pokoju z dzikim wrzaskiem na choćby najdrobniejszy poblask latarki. Zwykła ćma nie zjada tych którzy to światło zapalili.

Z pewnością nie była to zwykła ćma. To była Ćma. 

Inny z jej przydomków odnosił się do jej wyglądu, dokładnie fałd tłuszczu wylewających się spod jej ulubionej sukienki z falbankami. 

Tak, Ćma ewidentnie była kobietą, a jej prawdziwe imię brzmiało Tereska.

Nasz Doktor Tłuszcz, jaśnie oświecona Królowa Goblinów nie zawsze była czarnym charakterem. Nikt, lub prawie nikt nie wie dlaczego pani Tereska, niegdyś śmiało skacząca wraz z Batmanem po dachach wieżowców, szybująca na linie ze Spidermanem,  w sukni łopoczącej w podmuchach wiatru porzuciła karierę super bohatera i osiadła w takim miejscu jak Władysławowo. Jedyne co udało się ustalić, to że miało to coś wspólnego z nietopyrkami, fast-foodami i kosmitami.

Naprawdę, wszyscy uważali że jeśli już koniecznie musiała gdzieś pracować, to mogła wybrać jakiś przytulny sklepik, zamiast ogólnodostępnego hotelu. A już z pewnością wszyscy zgadzali się, że przeżuwanie gości, bądź co bądź płacili za pobyt i wypoczynek to już drobna przesada.

Drobna.

                                                                                   *    *   *

Od początku mogli domyślić się że te kolonie nie będą takie jak inne. Po długiej i męczącej podróży, jedyne o czym marzyli to odpoczynek. Oczywiście nie było im to dane. 

Grupa młodzieży, nieco przymulona wciąganiem oranżadek przez nos wysypała się z autokaru. Walizki obficie poleciały z bagażnika, przygniatając jakąś mniej rozgarniętą dziewczynkę. Kiedy panie pobiegły odwalić kupę toreb, nagle ziemia zadrżała i koloniści poprzewracali się na ziemię.

- Batman, ty pizdo, gdzie jesteś?! - szklana butelka wleciała z otwartego okna pensjonatu "Tereska" i rozbiła się o dach przejeżdżającego samochodu.

Trzeba jednak oddać jej sprawiedliwość - pani Tereska miała tego dnia wyjątkowo paskudne przeżycia.

                                                                           *    *    *

Pani XXL zwykle nie chodziła na plażę. Przeciętny turysta będąc nad morzem kąpie się w nim co najmniej 5 razy dziennie, ona robiła to raz, do dwóch na rok. Opalać się także nie lubiła, prawdopodobnie na skutek mutacji wolała noc od dnia. Pewnie też zadziałał inny czynnik: z takim brzuchem raczej trudno się poruszać. 

Tego dnia wypadał ten rzadki dzień. Jej jednoosobowy pochód przez miasto wzbudził zrozumiałą sensację. Połowa mieszkańców i przyjezdnych wyległa na ulice aby obserwować przemarsz chluby całego Władysławowa. Możliwe także że nigdy nie widzieli goblinów tworzących orszak Królowej. Zobaczenie ich nie było rzeczą prostą. Dwie pary szły z przodu, przykryte zwałami tłuszczu. Z trudem dźwigały wielkie brzuszysko, ułatwiając Teresce poruszanie.

Robota była ciężka, ale gobliny chętnie ją wykonywały - z prostej przyczyny - jaka praca, taka płaca. Wszystkie cztery w służbie Królowej odłożyły już ładny grosz - stać było je nawet na niewielkie, podziemne mercedesy.

Atak ĆmyWhere stories live. Discover now