Delikatne promienie słońca powoli otulały twarz młodego Padyszacha, który po długiej i dość spokojnej nocy zaczął otwierać senne powieki. Kiedy odwrócił głowę, ujrzał młodą blondynkę leżącą tuż obok niego i momentalnie przypomniał sobie zdarzenia zeszłego wieczoru. Uwolnił swojego anioła...Po chwili szybkiego rozmyślania, podniósł się do pozycji siedzącej, a następnie spróbował wstać. Po wykonaniu tej czynności rzucił śpiącej Feride krótkie spojrzenie, ubrał pierwszą lepszą szatę i wyszedł na taras.
— Pewnego dnia ty też będziesz taki duży jak twoi bracia, Cihangir. Złożysz zaprzysiężenie i pojedziesz ze mną na wojnę!
— I będę zdrowy? — zapytał młody lekko zgarbiony książę, z wyczekiwaniem patrząc na Sulejmana.
Sułtan pogładził swojego pięcioletniego syna po kręconych blond włosach, uśmiechając się zarazem pogodnie jak i pokrzepiająco.
— Tak, mój dzielny książę! Pewnego dnia zupełnie wyzdrowiejesz...
Sam do końca nie wierzył w swoje słowa. Jednak chciał dać nadzieję swojemu ukochanemu dziecku, które stanowiło cały jego świat podczas, gdy jego życie waliło się i zamieniało w ruinę. Wiedział, iż kiedyś spojrzy on prawdzie w oczy i, możliwe będzie miał do niego żal. Ale wtedy zapewni go, że w kraju naszych przodków wszyscy są piękni i zdrowi. Nawet on...
Cihangir po tylu latach wreszcie zrozumiał sens słów wielkiego Sulejmana, który zapewnił go o jego całkowitym wyzdrowieniu.
Lecz dopiero po własnej śmierci.
Kiedy sam będzie wreszcie gotowy dołączyć do reszty rodziny, będzie gotowy wyzdrowieć.Nagle poczuł kolejny przeszywający jego plecy przeraźliwy ból i delikatnie osunął się na ziemie, strącając przy tym jeden kielich z pobliskiego stołu.
Hałas obudził młodą dziewczynę, która wpierw zaczęła szukać ręką, ręki Sułtana. Gdy zorientowała się, że nie ma go w łożu, poczęła rozglądać się po komnacie. W końcu go zauważyła.
— Cihangir! — krzyknęła i w mgnieniu oka dotarła do młodego sułtana.
— Nic się... Nie... — ponownie syknął z bólu, coraz bardziej opadając na ziemię.
Poczuła jak z całej siły łapie ją za dłoń, nie mogąc wytrzymać tego cierpienia.
— Straże! — wrzasnęła w kierunku drzwi, z których w ciągu minuty wypadło dobrze uzbrojeni mężczyźni. — Wezwijcie medyka! Szybko!
Halabardziści najwyraźniej wzięli sobie to polecenie głęboko do serca, gdyż w ciągu mniej niż sekundy rozpoczęli bieg do komnaty głównego medyka, Saliha Efendiego.
— Nie odchodź... Proszę — wyszeptała, patrząc się na ciężko oddychającego Cihangira.
— Jeszcze nie... Nie odchodzę, moja cudna — odparł z trudem, unosząc prawą dłoń w jej stronę. Dziewczyna ujęła ją swoją ręką, ucałowała i przyłożyła sobie do policzka. — Zachowasz ją?
CZYTASZ
Wspaniałe Stulecie: Dгоgа сіегріеηіа ✔️ (Sułtan Cihangir Chan)
FanfictionJa, Cihangir. Ten, który widział śmierć wszystkich swoich bliskich. Najmłodszy syn Sulejmana Wspaniałego. Jego nieoficjalny następca. Urodzony z nieuleczalną chorobą i przez nią odrzucony. Niezauważany i ignorowany. Lecz w końcu to ja zostałem...