〰3〰

4.4K 300 150
                                    

ADRIEN

Po tej całej przeprowadzce byłem tak padnięty, że nie miałem już siły na nic innego. Marzyłem jedynie o ciepłym, szybkim prysznicu i pójściu spać. Niestety musiałem odłożyć moje marzenia na bok, obowiązki bohatera wzywały. Oboje niechętnie poszliśmy na patrol.

Szybko obeszliśmy całe miasto i na szczęście nie wydarzyło się nic, w co Biedronka i Czarny Kot powinni się angażować. Odetchnąłem z ulgą. Naprawdę nie miałem ochoty po tak ciężkim dniu walczyć przeciwko kolejnej Akumie, czy innym bandziorom.

Usłyszałem, jak kolczyki Biedronki zapikały po raz pierwszy. Dziewczyna ciężko westchnęła i do mnie podeszła.

- Na mnie już czas. - stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek. - Do jutra. - zaczęła ode mnie odchodzić. Prawdopodobnie w stronę swojego rodzinnego domu.

Ona tak na serio? Zacząłem się śmiać. Jest niemożliwa.

- Chyba o czymś zapomniałaś. - zwróciła na mnie uwagę.

- O czym? - zapytała zdezorientowana.

- Oj, Mari. - podszedłem do niej i nadal rozbawiony jej zachowaniem patrzyłem na nią. - Nasze mieszkanie jest tam. - wskazałem na budynek, który był kilka ulic od nas. Dziewczyna zamrugała szybko dwa razy i pacnęła się otwartą dłonią w czoło.

- To był naprawdę męczący dzień. - westchnęła.

Przytuliłem ją mocno do siebie i za pomocą mojego kociego kija przetransportowałem nas na ogromny taras naszego mieszkania.

MARINETTE

Po szybkim prysznicu i przebraniu się w moją ulubioną piżamę, na którą składały się długie spodnie i bluzka z krótkim rękawem, położyłam się na łóżku i przy delikatnym świetle lampki nocnej, przeglądałam internet.

Usłyszałam, że drzwi od łazienki się otwierają, a do sypialni wchodzi Adrien, który miał na sobie jedynie bokserki. Poczułam, jak moje policzki zaczynają płonąć żywym ogniem. Nie, żeby mi się ten widok nie podobał, ale mógłby się ubrać. Przez ramię przewiesił sobie biały ręcznik, którym dotychczas suszył sobie włosy i spojrzał na mnie z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem. Speszona, powróciłam do patrzenia w telefon, co w tamtym momencie wydawało mi się niezwykle fascynujące. Blondyn tylko zaśmiał się cicho z mojej reakcji i położył się obok mnie.

Odłożyłam urządzenie trzymane w dłoniach na nocny stolik i po zgaszeniu lampki udaliśmy się na zasłużony po tym ciężkim dniu odpoczynek.

Wiecie, co jest fajnego w mieszkaniu z dala od rodziców? Nadzieja na to, że nie będą cię zwlekać z łóżka każdego ranka. Niestety w naszym przypadku są to jedynie płonne nadzieje.

- Jest dziesiąta, a wy jeszcze w łóżku! - usłyszałam jakiś znajomy kobiecy głos. W pierwszej chwili myślałam, że nadal śnię.

- Mamo, a co ty tu robisz? - zapytał zaspany blondyn. Mamo?

- Jak to co? - słychać było, że się oburzyła. - Razem z Sabine zabieramy Marinette na zakupy.

- Co?! - ocknęłam się i usiadłam szybko, co było błędem, bo zawirowało mi w głowie.

- To, co słyszałaś. - uśmiechnęła się do mnie. - Masz dziesięć minut na ubranie się. - oznajmiła i wyszła.

Ślubna Gorączka ||Miraculous|| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz